Doczepiane włosy, mocny makijaż, wyregulowane rzęsy, wyzywający strój. A wszystko dla kilkuletnich dziewczynek, które mają zostać małymi miss. Każdego roku tysiące kilkulatek z błogosławieństwem rodziców staje do rywalizacji o tytuł najpiękniejszej. I choć ich wygląd jednych zachwyca a drugich oburza, to eksperci są zgodni: konkursy małych miss przynoszą więcej szkody niż pożytku.
Program "Toddlers & Tiaras" to amerykańskie reality-show, w którym małe dziewczynki stylizowane są na królowe piękności. A wszystko po to, aby dziewczynka została małą miss, którą jurorzy zachwycą się podczas konkursu piękności. Za tym wszystkim kryje się coś jeszcze: matki, które zmuszają swoje pociechy do bolesnych zabiegów w imię walki o koronę najpiękniejszej. Zdanie dziewczynki w ogóle się nie liczy. Przecież - jak twierdzą - "cel uświęca środki".
Oglądając "T&T" musimy być przygotowani na krzyk dziecka poddawanego bolesnemu zabiegowi regulacji brwi gorącym woskiem. Jak powiedziała w zza kulisowym wywiadzie matka, mała ma traumę, ponieważ kosmetyczka, podczas podobnego zabiegu kilka tygodni wcześniej, zdarła wosk wraz z jej skórą. - Zagoi się. Uroda nie odgrywa roli w wyborach małych miss, ale nie bez powodu nazywają się one wyborami piękności - mówiła w rozmowie matka dziewczynki.
Inna zatroskana mama podawała swojej siedmioletniej córce napój pobudzający - oczywiście po to, by córka lepiej wypadła przez komisją. W końcu pokaz poprzedzony był wielogodzinnymi, wyczerpującymi przygotowaniami układu i choreografii.
Takich przypadków jest znacznie więcej. Każdy nowy odcinek przynosi kolejne oburzające historie. Nie zmienia to faktu, że "T&T" podbija Amerykę. Ale nie tylko. Staje się coraz bardziej popularny także w Polsce - można go obejrzeć na stacji TLC. Czy rodzice, wysyłając swoje córki na pokazy, robią to wyłącznie dla nich, czy leczą własne kompleksy?
Liczba konkursów piękności dla dzieci na świecie szacuje się w tysiącach. Także w Polsce jest ich coraz więcej, choć - jak podkreślają eksperci - wciąż wyglądają one nieco inaczej niż w Stanach Zjednoczonych. W naszym kraju służą one
zabawie, a nie rywalizacji. O mocnym makijażu - jak mówi regulamin plebiscytu Mała Miss 2012 organizowanego przez "Gazetę Współczesną" - nie ma mowy.
Eksperci jednak alarmują, że uczestniczenie małych dziewczynek w wyborach miss może nieść za sobą poważne konsekwencje: - Dziewczynka może być skrzywdzona. To odbije się na jej psychice, ponieważ zmieni się jej świat wartości. Będzie musiało upłynąć wiele lat zanim uświadomi ona sobie, że rzeczywistość jest nieco inna, niż ta, w której tkwiła w dzieciństwie - mówi w rozmowie z naTemat psycholog, Barbara Stawarz.
Cena sukcesu może być wysoka
Małe miss mogą przejść zmianę, która odbija się na ich psychice. Potwierdza to raport komisji parlamentu Francji, z którego wynika, że kreowanie ośmio- czy dwunastoletnich "lolitek" wyrządza im ogromną szkodę. Zamiast cieszyć się dzieciństwem, co jest
konieczne do ich harmonijnego rozwoju emocjonalnego i intelektualnego, wykonują pozy, kłócące się z osobowością dziewczynki w tym wieku.
To właśnie mimika i gestykulacja dziewczynek, przeniesione ze świata dorosłych, najbardziej oburzają krytyków tego typu konkursów. Zwraca się uwagę na ich wulgarność, a niejednokrotnie też na emanowanie seksualnością: - To transformowanie pięknego dziecka w malowaną lolitkę wciela dziewczynkę w rolę seksualnie atrakcyjnej kobiety, której dziecko słusznie nie rozumie. Z pewnością jednak przekaz ten doskonale rozumieją pedofile. To dla szokujące - komentuje Zuzanna Ziomecka, niegdyś redaktor naczelna pisma "Gaga" .
Winni są rodzice
Psycholodzy są zgodni: wina leży po stronie rodziców. - Matki zazwyczaj chcą zaspokoić swoje własne, niespełnione potrzeby. Dziecko staje się się dla nich instrumentem do zaistnienia. Kierują się nagrodą, a nie dobrem córki - zauważa Barbara Stawarz. Na przykłady, które podaliśmy z programu "T&T", psycholożka zareagowała z niesmakiem: - Nie rozumiem tych zachowań matek. Pewne jest, że matka w takich sytuacjach się znieczula. To przerażające - dodaje.
Z punktu widzenia rodziców posyłanie dzieci na różnego rodzaju konkursy oceniające ich wygląd jest inwestycją w przyszłość dziecka. Konkurs ma stać się początkiem prawdziwej kariery - występowania w reklamach, serialach, filmach. Show-biznes ma stać się dla dziecka źródłem dochodów w przyszłości - pisze portal mamzone.pl. I tak rzeczywiście jest - karierze dziecka podporządkowane jest całe życie rodziny. Problem w tym, że rodzice często nie zdają sobie sprawy, że show-biznes rządzi się swoimi prawami - brutalność jest w nim na porządku dziennym. Dotyka zarówno dorosłych, jak i pięknie wymalowane i przestrzegające diety kilkuletnie dziewczynki. Czy jest sens marnować dziecku dzieciństwo?