W Polsce Euro to prawdziwy hit. Chwalą nas zagraniczne media i liczni przyjezdni kibice. Niestety, nasi sąsiedzi i współorganizatorzy nie mogą się pochwalić tak pozytywnym odbiorem. Na Ukrainę przyjechało mniej kibiców niż do nas, tamtejsze "koniki" mają problemy ze sprzedaniem biletów na mecze - chociaż zaniżają ceny nawet do 5 euro za sztukę. Michał Listkiewicz twierdzi, że we Lwowie "nie czuć klimatu Euro". Czyżby Ukraina już zaprzepaściła swoją szansę na poprawę wizerunku?
Euro nie dało Ukrainie tak dużego sukcesu wizerunkowego, jak Polsce. Nie przyjechało tam aż tak wielu kibiców, jak do nas. Wielu Niemców, zamiast udać się na Ukrainę, ogląda mecze w Polsce - chociażby w Strefach Kibica. "Koniki", sprzedające bilety przed meczami, musiały obniżyć ceny do 5 euro, chociaż wcześniej brały za nie nawet 100 euro.
Michał Listkiewicz, koordynator ds. Euro w Polsce z ramienia UEFA i były prezes PZPN, też nie był zachwycony wizytą na Ukrainie. "We Lwowie tego klimatu, który jest u nas, po prostu nie ma. Jest on jedynie wokół stadionu, ale nigdzie indziej" - mówił Listkiewicz w TVN24. Były szef PZPN zdradził, że "niektórzy taksówkarze nawet nie wiedzieli, kiedy ich reprezentacja gra mecz".
Media dały plamę?
Listkiewicz, w rozmowie z nami, wyjaśnia swoje słowa o "braku klimatu". - Póki co faktycznie brak tam takiej atmosfery jak u nas. Ale myślę, że w Polsce media spełniły ogromną rolę, nam się to udzieliło - wyjaśnia były prezes PZPN. - Na Ukrainie media
zadziałały o wiele skromniej, skupiały się na polityce i gospodarce - wskazuje Listkiewicz.
Rolę mediów w kreowaniu Euro-entuzjazmu na Zachodzie i wśród kibiców podkreśla również Henryk Wujec, szef Forum Polsko-Ukraińskiego. - W zachodnich mediach Ukraina ma bardziej negatywny obraz niż Polska, o tym kraju nadal funkcjonuje wiele stereotypów - zauważa Wujec. To te same stereotypy, z którymi kiedyś zmagał się nasz kraj: niebezpiecznego, zapuszczonego, zaniedbanego kraju na peryferiach Europy. - A Ukraina nie wykonała tak dużego wysiłku w kwestii promocji Euro, co my - podkreśla szef FP-U. Wujec potwierdza też opinię Listkiewicza - ukraińskie media, w ślad za politykami, zajmowały się głównie fatalną sytuacją gospodarczą kraju i życiem codziennym, polityką.
Janukowycz strzelił Ukrainie w stopę
Euro u naszych sąsiadów dałoby się jednak, mimo problemów wewnętrznych, wypromować. Albo chociaż tej i tak słabej promocji nie zaszkodzić. Niestety dla Ukrainy, tuż przed mistrzostwami władze kraju uwięziły Julię Tymoszenko. - Przez to zachodnie media, zamiast skupić się na opisywaniu kraju i jego pozytywów, zachęcaniu turystów, skupiły się na bojkocie aresztu Tymoszenko i całego Euro - dowodzi Henryk Wujec. W niektórych krajach bojkot przybrał skrajne formy - w Wielkiej Brytanii nikt z rządu nie ma zamiaru jechać na mecze.
- Wcześniej Ukraina nie funkcjonowała za bardzo w zachodnich mediach, a potem pojawiła się w kontekście negatywnym - opisuje Wujec europejskie reakcje na uwięzienie Tymoszenko. - Władze kraju stworzyły negatywną atmosferę wokół Ukrainy, która udzieliła się w innych krajach. Janukowycz zaprzepaścił wizerunkową szansę. A mogli zachęcić ludzi do przyjechania - mówi z żalem Wujec.
- Przecież oni budują demokrację, z problemami, ale i tak są pod tym względem o niebo dalej niż Rosja czy Białoruś - przypomina szef Forum Polsko-Ukraińskiego. - Ukraina znacznie poprawiła swoją sytuację wewnętrzną na przestrzeni ostatnich lat i właśnie ten
pozytywny przekaz powinien przedostać się na Zachód.
Ukraina - egzotyczny kraj
Z teorią o wpływie bojkotu na europejskich kibiców nie zgadza się dr socjologii Joanna Konieczna-Sałamatin, zajmująca się sprawami Ukrainy. - Wątpię, by słowa polityków miały aż takie znaczenie - stwierdza socjolożka. Powodów takiego, a nie innego wizerunku naszych sąsiadów według niej należy raczej upatrywać w kwestiach ogólnych. Ukraina, szczególnie dla Francuzów czy Portugalczyków, znajduje się po prostu bardzo daleko i w zachodniej Europie niewiele wiadomo o tym kraju. - Za granicą przeciętni ludzie nie wiedzą do końca gdzie to jest i co to jest, dlatego się nie wybierają - ocenia dr Konieczna-Sałamatin i podkreśla, że o krajach Europy Wschodniej w ogóle na Zachodzie wiadomo niewiele. - Polska przynajmniej jest w Unii, dzięki temu w oczach turystów spełniamy "zachodnie" standardy, a Ukraina nie ma tego atutu.
Mieszkańcom Francji, Portugalii, a nawet Niemiec, Ukraina może po prostu jawić się jako "egzotyczny kraj". - To nie kwestia słabego PR-u, a raczej braku PR-u, ludzie nie wiedzą czego się tam spodziewać - uważa socjolożka.
Światełko w tunelu
Mimo tego nieprzychylnego wizerunku, Ukraina nadal ma szansę wypromować się dzięki Euro. - I tak w kibicach oraz mediach zostanie świadomość, że Polska i Ukraina zrobiły coś razem i udało im się zorganizować mistrzostwa - uważa Henryk Wujec. Szef Forum Polsko-Ukraińskiego podkreśla, że taki fakt, w oczach Zachodu, dobrze rokuje dla naszych sąsiadów, bo oznacza możliwość przeprowadzenia zmian na Ukrainie i wstąpienia na ścieżkę rozwoju.
Również Michał Listkiewicz twierdzi, że u naszych wschodnich sąsiadów może jeszcze pojawić się atmosfera wielkiego święta. - Myślę, że od dziś może się tam coś ruszyć, bo Ukraina gra swój pierwszy mecz - przekonuje były prezes PZPN. - Jeśli dobrze zagrają, to spodziewajmy się tam wybuchu euforii.
Brudne marszrutki, muzealne ambulanse, hotele bez zimnej wody i krowy pasące się na "autostradzie". Oto Ukraina na Euro 2012. CZYTAJ WIĘCEJ
Henryk Wujec
Szef Forum Polsko-Ukraińskiego
Władze kraju stworzyły negatywną atmosferę wokół Ukrainy, która udzieliła się w innych krajach. Janukowycz zaprzepaścił wizerunkową szansę. A mogli zachęcić ludzi do przyjechania.