Wydaje się, że Steve Jobs nie może być już żadną tajemnicą. Przez lata nakręcono o nim niezliczoną ilość filmów dokumentalnych, programów telewizyjnych, przeprowadzono mnóstwo wywiadów. Po jego śmierci opublikowano obszerną biografię, w której prześwietlono jego życie, to kim był, jak odbierało go otoczenie i jakie tajemnice skrzętnie chował, na wylot. Jobs sam przyznawał się do regularnego zażywania LSD. Jego przyjaciel i współzałożyciel Apple, Steve Wozniak, mówił, że narkotyk był dla niego rodzajem inspiracji.
Z ujawnionych dziś dokumentów możemy się jednak dowiedzieć nowych interesujących szczegółów. FBI przeprowadziło w latach osiemdziesiątych długotrwałe śledztwo dotyczące życia i biografii założyciela Apple. Dochodzenie poprzedzało nadanie informacjom o Jobsie statusu „Top Secret”, o co zabiegał sam Steve.
W opublikowany przez służby dokumentach czytamy między innymi, że z LSD Jobs miał kontakt 10 do 15 razy w życiu. Sam zaznacza w nich, że był zadowolony z tego doświadczenia i zmian jakich dokonały w jego życiu. Przez pięć lat, od 1973 do 1977 roku Steve palił marihuanę lub haszysz, raz do dwóch razy na tydzień. „Najlepiej jak mogę opisać efekty ich zażywania, to powiedzieć że powodowały u mnie stan relaksu i wzrost kreatywności”, czytamy w dokumentach z zeznań Jobsa.
Z informacji ujawnionych przez przez witrynę wynika, że oprócz używania narkotyków, Steve bał się, że ktoś porwie jego córkę aby wyłudzić od niego pieniądze. Bał się też, że będzie szantażowany ujawnieniem informacji o nieślubnym dziecku. W tym samym czasie był szefem najbardziej innowacyjnej i odnoszącej największe sukcesy firmy elektronicznej na świecie. Charyzmatyczny lider musiał się jednak liczyć z takim zagrożeniem.
Dokumenty nie są jednak tak szokujące, jak chcieliby niektórzy, szczególnie w amerykańskich mediach. Jego przygoda z narkotykami skończyła się w wieku młodzieńczym, ostatni raz miał z nimi styczność w latach siedemdziesiątych. Jego problemy z prawem ograniczyły się do aresztowania za niezapłacone mandaty drogowe czy posiadanie alkoholu jako nieletni.
Inne problemy z prawem wynikały natomiast z wczesnych zabaw z elektroniką. Wraz ze swoim przyjacielem Wozniakiem skonstruował chociażby urządzenie, pozwalające dzwonić zupełnie za darmo. Urządzenie takie, nazywane przez nich „blue box”, obchodziło system przekierowywania połączeń międzymiastowych, pozwalając na inicjowanie ich samemu, bez wiedzy operatora. Jak mówił jednak sam Jobs „Nie chodziło nam o to, żeby łamać prawo. Naszym celem było sprostać technologicznemu wyzwaniu”, czytamy na wired.com.