
Reklama.
– Wygrały bambusy chwilowo zwane Niemcami – napisała Agnieszka Malinowska. W rasistowski sposób odniosła się do etnicznego pochodzenia graczy pokroju Mesuta Oezila. Wpis pojawił się 3 lipca i zdążył zniknąć z tablicy "prawicowej dziennikarki", jak opisuje siebie Malinowska. Ważniejsze jest chyba, że twierdzi, iż należy do partii KORWiN i fundacji Miriam Shaded.
Usunięcie postu mogła spowodować ostra wymiana zdań z użytkownikami Twittera. – Pomijając chamstwo, jesteś młoda panienko, dlatego wygugluj sobie, kto to taki Emmanuel Olisadebe i w jakiej kadrze grał – rzucił jeden. Na co Malinowska odpowiedziała, że "nie będzie czytać o jakimś Żydzie".
Estera, która wspiera ofiary syryjskiej wojny, szybko odcięła się od działaczki, przekonując, że nie jest przez fundację zatrudniona. A Malinowska pisze dalej. Konto na Twitterze służy jej do politycznej agitacji i wyrażania skrajnych opinii. Ostatnio podkreśliła, że jest za dostępem do broni i karą śmierci, porównywała też UE do III Rzeszy.
Prezes okręgu gliwickiego ugrupowania KORWiN Rafał Mielnik skomentował wpis Malinowskiej tak: "Zdecydowanie nie zgadzam się z rasistowskim i ksenofobicznym wpisem jednej z sympatyczek. Oficjalnie oświadczam, iż osoby o takich poglądach nigdy nie były i nie będą członkami partii KORWiN i nie mają prawa wypowiadać się w jej imieniu".
źródło: rp.pl
źródło: rp.pl