
Dzięki pomysłom gospodarczym PiS wartość zgromadzonych w Otwartych Funduszach Emerytalnych aktywów w ciągu roku spadła o kilkanaście miliardów. Po "reformie systemu" w czasie rządów PO-PSL na oszczędzanie w OFE zapisało się zaledwie ok. 2,5 mln Polaków. I tak odprowadzają tam mizerną, niespełna 3-procentową składkę od własnego wynagrodzenia. Przy takich kwotach znaczenie emerytury z OFE, szczególnie dla młodych osób, byłoby już niewielkie. Z biegiem lat OFE otrzymywałoby coraz mniej wpłat od pracujących, a musiałoby coraz więcej oddawać ZUS-owi do wypłat emerytom. Politycy doszli do przekonania, że trzeba szybciej wykonać wyrok na dogorywających funduszach.
Wykorzystać w ten sposób, żeby każdy z tej sumy, każda rodzina, każde gospodarstwo domowe, 16 mln ludzi dostało jakąś sumę. Jedni mniej, ci którzy zbierają pieniądze krócej, inni więcej, ale te pieniądze będą dla nich. Nie do wyjęcia, do oszczędzania
– Nikt nie wytłumaczył, dlaczego reforma odbędzie się ze stratą dla przyszłych emerytów. Przecież na kontach w OFE mieli 140 mld, a po podziale środków na IKE 105 mld - komentuje Maciej Bitner.
Napisz do autora: tomasz.molga@natemat.pl