Boimy się oceny naszej inteligencji co najmniej tak bardzo, jak nasze prababki bały się ognia piekielnego. Niechętnie bierzemy udział w testach IQ, ich kiepskie wyniki dziwnym trafem natychmiast zapominamy, a pytani mamroczemy coś o „okolicach 130”. Chętnie czytamy za to teksty takie, jak ten. Tutaj nie trzeba pocić się nerwowo dopasowując sylwetki trójkątów, można za to z satysfakcją pokazać drugiej połówce artykuł i powiedzieć „a widzisz, chodzę spać o 3 ze względu na mój wyjątkowy intelekt”.
Dziennikarka, najczęściej piszę o trendach, mediach i kobietach. Czasem bawię się w poważne dziennikarstwo, czasem pajacuję. Można się pomylić.
Odkąd na początku ubiegłego wieku zaczęto używać kolejnych wersji tekstów mierzących inteligencję (początkowo miały określać jedynie stopień rozwoju dzieci), zapragnęliśmy być mądrzy. Miarkę dopełnił rynek pracy, gdzie miejsce koneksji rodzinnych zastępowały predyspozycje intelektualne podparte wykształceniem.
Kultura poradników odpowiedziała i na tę potrzebę ucząc silnych i pięknych jak wydawać się bonusowo inteligentnymi. Na poziomie podstawowym tego wymagającego szkolenia trzeba przebrnąć poradnik weekendowego inteligenta „100 książek, które wypada znać, skoro już musisz udawać kogoś, kim nie jesteś”. Kolejny poziom jest już łatwiejszy, wystarczy wziąć sobie do serca szereg rad, nieraz popartych badaniami, jak ta, żeby nie pić piwa (miłośnicy tego trunku są odbierani jako głupsi niż reszta świata). Żeby imponować dopiero co spotkanym osobom domniemaną inteligencją powinniśmy także nosić okulary, nie mieć kolczyków w twarzy, posługiwać się inicjałem między imieniem, a nazwiskiem (np. Helena J. Łygas), patrzeć w oczy rozmówców i nie używać zawiłych słów. Wydaje się proste, tyle, że koneserzy oddzielenia ziarna od plew, dnia od nocy i inteligentów od motłochu wiedzą dobrze, że na tę pożądaną cechę wskazują zupełnie inne pozory, niż bylibyśmy skłonni przypuszczać. Poznajcie magiczne artefakty mitycznej inteligencji. Złapaliśmy je w sieci, ale większość z nich ma podparcie naukowe.
1) Pijesz dużo wina? Świetnie!
Wydawać by się mogło, że inteligentni ludzie stronią od okazji do niszczenia swojego zdrowia. Niestety, inteligencja nie jest równoznaczna z rozsądkiem, ale raczej z umiejętnością łączenia myślenia analitycznego z kreatywnym. Według badań przeprowadzonych przez National Child Development bardzo inteligentne dzieci są grupą, która znacznie częściej niż przeciętni rówieśnicy eksperymentuje w starszym wieku z używkami. Magazyn „Psychology Today” zaznacza jednak, że są to eksperymenty nie z alkoholem czy z dopalaczami, ale z lubianymi przez hipisów narkotykami psychodelicznymi, które są rzekomo skrótem pozwalającym połączyć się z podświadomością.
Według innych badań, mniej inteligentni od osób niepalących są miłośnicy marihuany i tytoniu. Te kilka punktów mniej zawdzięczają jednak nie wrodzonym predyspozycjom, a wdychanemu dymowi, który dusi sukcesywnie ich szare komórki. A jak do inteligencji ma się alkohol? Spokojnie, możecie pić. Satoshi Kanazawa, bodajże najbardziej kontrowersyjny psycholog zajmujący się zagadnieniami związanymi z inteligencją, wskazuje na związek wysokiego ilorazu inteligencji z niewylewaniem za kołnierz. Ciekawe badanie przeprowadzili także Duńczycy. Porównywali alkoholowe gusta grupy około 2000 mężczyzn na przestrzeni 40 lat. Okazało się, że niezależnie od zmieniającej się mody i statusu socjoekonomicznego panowie, którzy jako nastolatkowie zdradzali ponadprzeciętną inteligencję, jako dorośli chętniej niż po piwo, sięgali po wina.
2) Nie masz dzieci? Gratulacje
Satoshi Kanazawa, wspomniany japoński psycholog ewolucyjny uważa, że u kobiet niechęć do posiadania potomstwa wskazuje na ponadprzeciętny poziom inteligencji. Zdaniem Kanazawy niechętna potomstwu „samica” musiała przewalczyć w sobie biologiczny mechanizm będący jedną z najsilniejszych potrzeb ewolucyjnych, co zarezerwowane jest tylko dla jednostek wybitnych. Chromosom X to miejsce, gdzie znajdują się geny odpowiadające za inteligencję. Zatem jeśli uważaliście na biologii w liceum, nie powinna zdziwić was informacja, że mężczyźni dziedziczą ją jedynie po matkach, natomiast kobiety po obojgu rodziców. Można więc powiedzieć, że inteligencja przyszłych pokoleń spoczywa w rękach pań. A skoro te najinteligentniejsze do rozmnażania się nie pchają...
3) Wysocy i szczupli
Być może chcemy być wysocy i szczupli nie dlatego, że to dobrze wygląda, tylko ponieważ podświadomie kojarzymy osoby takiej postury z inteligencją. Brzmi podejrzanie? Nie tylko dla was, jednak naukowcy dostrzegają wyraźną korelację między wzrostem dzieci i nastolatków, a ich wynikami w szkole (im wyższe tym wyższe). Z kolei badania związków między nadwagą, a ilorazem inteligencji wśród dorosłych pokazują, że wraz ze wzrostem obwodu w pasie spadają nasze zdolności intelektualne, a przede wszystkim kompetencje językowe. Do tego pogarszają się coraz bardziej wraz z wiekiem.
W teście na słownictwo średni wynik dla osób z BMI w okolicach 20 wynosił 56%, podczas gdy u tych z BMI bliżej 30 oscylował w okolicach 45%. Kiedy badania powtórzono po pięciu latach, szczupłe osoby osiągnęły podobny wynik jak wcześniej, natomiast otyłe obniżyły go do zaledwie 37% . Czyżby nadwaga sprzyjała demencji, a odchudzanie było sposobem na podniesienie IQ? Zamiast zadowalać się gotowymi receptami powinniśmy też rozważyć przyczyny socjoekonomiczne. Być może osoby, które uzyskują wyższe wyniki w testach mają po prostu lepsze wykształcenie, które z jednej strony przekłada się na sprawniejsze poruszanie się w zadaniach, a z drugiej na wyższą pensję, umożliwiającą lepsze żywienie.
4) Kici kici
W 2014 roku zostało przeprowadzone badanie na grupie ponad 600 studentów, którzy poza rozwiązaniem standaryzowanych testów na inteligencję i cechy osobowości byli proszeni także o wypełnienie ankiety dotyczącej ich codziennego życia, gustów itp. Okazało się, że ci, którzy określili się jako miłośnicy psów byli bardziej towarzyscy, chętniej od kociarzy wychodzili z domu i mieli od nich więcej przyjaciół. Jednak to miłośnicy kotów wypadli znacznie lepiej w testach na inteligencję.
5) Niebieskooka blondynka czy czarnooka brunetka?
Jay Zagorski, badacz z Uniwersytetu Stanowego Ohio, przeprowadził testy inteligencji na próbie ponad 10 tysięcy osób. Badani nie wiedzieli jednak, że sprawdzaną zależnością jest związek ich IQ z...kolorem włosów. Wbrew stereotypom okazało się, że blondynki wcale nie są takie głupie, a przynajmniej nie głupsze niż ciemnowłose koleżanki. Naturalnie jasnowłosi wypadli nawet odrobinę lepiej niż ciemnowłosi koledzy i koleżanki, różnica była jednak na tyle niewielka, że nie możemy jeszcze ogłosić ich intelektualnej dominacji. Z całą stanowczością powinniśmy jednak przestać opowiadać dowcipy o blondynkach. Przynajmniej blondynkom.
Inne ciekawe badanie dotyczące korelacji wygląd-inteligencja badało zależność IQ z kolorem oczu i zostało podsumowane chwytliwym zdaniem „osoby o jaśniejszych oczach są mądrzejsze”. Tyle, że to nie do końca tak. Joanne Rowe, emerytowana profesorka University of Louisville wyjaśnia, że zwierzęta o jaśniejszej tęczówce lepiej radzą sobie w sytuacjach wymagających wstrzymania się z reakcją i wnikliwej oceny sytuacji, co nietrudno połączyć ze zdolnościami analitycznymi będącymi ważną składową mierzalnej inteligencji. Z kolei ciemnoocy ludzie (i zwierzęta) bardziej kierują się impulsami, więc reagują szybko i gwałtownie, oceniając sytuację w ułamku sekundy. Być może określenie „południowy temperament” wskazujące na pełne namiętności reakcje mieszkańców ciepłych krajów (obdarzonych przeważnie ciemnymi oczami) znalazło właśnie swoje uzasadnienie.
6) Młody Mozart
Związek wysokiego ilorazu inteligencji z umiejętnością gry na instrumencie jest niepodważalny. Może się za nim kryć oczywiście fakt, że rodzice ponadprzeciętnie inteligentnych dzieci dwoją się i troją starając się wymyślić czym mogliby zająć młodego geniusza, aż w końcu przychodzi moment, kiedy dziecko trafia na lekcje muzyki. Z drugiej strony być może to właśnie kontakt z muzyką rozwija zazwyczaj nieużywane obszary mózgu, zwiększając potencjał intelektualny drzemiący w latorośli. Nawet jeśli nie zostaliśmy wirtuozami, kilkuletnie ćwiczenia gry na instrumencie w młodym wieku wpłynęło na fizjologię naszego mózgu, w późniejszym życiu przyczyniając się do polepszenia pamięci czy ułatwienia nauki języków obcych.
7) Jak szewc
Często siarczyste rzucanie ku***** jest brane za oznakę ubogiego zasobu słów przeklinającego, który nie jest w stanie wyrazić mnogości swoich stanów emocjonalnych. Dwoje amerykańskich językoznawców postanowiło przeprowadzić badanie, które miało ostatecznie potwierdzić lub obalić tę teorię. Grupa studentów została nagrana podczas niemoderowanych rozmów, a następnie jej członkowie zostali poddani testom na kompetencje językowe. Okazało się, że ci spośród studentów, którzy używali najwięcej wulgaryzmów w części językowej testu IQ wypadli znacznie lepiej niż koledzy. Czyżby osoby szczególnie wyczulone na język doceniały emocjonalny i dźwiękowy walor przekleństw, zamiast wyrzucać je ze słownika dla zasady?
8) Nie dość, że niewierzący, to jeszcze lewak!
Inne badanie Kanazawy, przeprowadzone przy London School of Economics and Political Science pokazało, że dzieci, które miały wysokie wyniki w testach IQ, wyrosły na osoby o poglądach lewicowych. Co ciekawe im wyższy iloraz inteligencji, tym ich poglądy były bardziej radykalne. Podobnie jak w przypadku niechęci do posiadania potomstwa, Kanazawa tłumaczy, że na inteligencję wskazuje tu przeciwstawianie się temu, co dla człowieka naturalne w imię nadrzędnej idei. A jedną z nich jest z pewnością dzielenie się ze słabszymi (w gospodarce rynkowej – biedniejszymi).
Podobnie, choć wyciągając inne wnioski (o makiawelicznej naturze człowieka inteligentnego), tłumaczy się odejście od religii. Historycznie była ona ludziom po prostu potrzebna – spajała społeczeństwo czy wprowadzała zasady moralne poprzez retorykę kary i nagrody. Obecnie, nie ma już takiej funkcji, wprowadza za to sporo nakazów i ogranicza przyjemności życia codziennego. Odrzucamy zatem to, co leży w poprzek łatwego utrzymywania dobrego samopoczucia. Manifestowanie swojego ateizmu jest zgodne także z inną cechą charakteru łączoną z inteligencją – skłonnością do akcentowania swojej odrębności i wyjątkowości. W wielu społeczeństwach deklarowanie niewiary wciąż uchodzi za dość niekonwencjonalne.
Psychologia potrzebowała ujednoliconego narzędzia do pomiaru kompetencji intelektualnych nie związanych z wiedzą, stworzono więc test IQ. Wysoki wynik nie zagwarantuje nikomu świetnej pracy, szczęścia w miłości ani milionów na koncie, ale tak to już jakoś jest, że obecność numerków przypisanych do naszego nazwiska szczególnie nas stresuje. Niechętnie godzimy się na to, żeby nasze lata wykształcenia i doświadczeń zamykały się w bezdusznej liczbie i były mierzone w kilkugodzinnych testach. Szczęśliwie sprawdziany tego typu to tylko jedno z narzędzi psychometrii. Wśród cech idących rzekomo w parze z inteligencją chętnie znajdujemy swoje i puszczamy w niepamięć te, które nas nie dotyczą, podobnie jak niepomyślną część przeczytanego przy kawie horoskopu. Naukowcy najpewniej dalej będą usiłowali wyabstrahować wzór, który pozwoli na rozróżnienie inteligentnych osób od pierwszego spojrzenia, a my najpewniej dalej będziemy klikali w zestawienia tego rodzaju.