Krótkie oderwanie się od bieżącej polityki pokazuje, jak bardzo jest ona bez sensu.
Krótkie oderwanie się od bieżącej polityki pokazuje, jak bardzo jest ona bez sensu. Fot. Mateusz Trusewicz / naTemat

Zajmując się na co dzień polską polityką, masz świadomość, że to głównie bezsensowne bicie piany, które nie ma żadnej mocy sprawczej. Szczególnie teraz, kiedy ostatecznie o wszystkim decyduje Prezes. Ale to poczucie absolutnego bezsensu przybiera jeszcze na sile, kiedy na kilka dni oderwie się z polityki. I jeszcze bardziej, kiedy się do niej wróci.

REKLAMA
Przez ostatnie półtora tygodnia obserwowałem polską politykę z odległości niewielkiej geograficznie, ale na pewno dalekiej mentalnie. Choć "obserwowałem" to za dużo powiedziane. Docierały do mnie jakieś okruchy informacji.
Z dystansu
Takie nabranie dystansu, wyrwanie się z pędzącego obiegu newsów daje wreszcie chwilę na zastanowienie się "po co to wszystko?". Na co dzień takiej szansy nie ma, bo kiedy jest się w tym zaklętym kręgu, po podaniu jednego newsa, goni się za kolejnym. Tak wyglądają dzisiejsze media, a szczególnie media społecznościowe.
Rano komentujemy, oburzamy się, zarzekamy, że "już nigdy więcej", krzyczymy, że "zdrada", że "kłamstwo", że "skandal". Wszystko podlane patosem i mocnymi słowami. Wieczorem już niezbyt pamiętamy o co chodziło. Po pierwsze, bo to było kompletnie nieistotne, a po drugie, bo już zajmujemy się kolejnym tematem. Równie (nie)ważnym. Trudno oczekiwać, by cokolwiek z tego wynikało.
Zaklęty krąg
Skoro nic z tego nie wynika, to co dalej? Jakaś autorefleksja? Zmiana? Nie, powtarzanie tego samego. I tak ciągle czytamy i piszemy o tym, że jakiś poseł jednej czy drugiej partii powiedział coś głupiego. Albo, że ktoś kolejny odszedł (albo został wyrzucony) z mediów narodowych. Albo, że którejś gazecie albo któremuś kanałowi ubywa czytelników/widzów (i w zależności od sympatii podlewamy to komentarzem "i dobrze im tak" albo "to przez wakacje/święta/majówkę"). Albo, że Krystyna Pawłowicz powiedziała/napisała coś jeszcze głupszego niż poprzednio.
Więc przez te dni dowiedziałem się, że jeden z posłów PiS chce bić się z byłym prezydentem oraz że jest spora grupa ludzi, którzy chcą się zmierzyć z owym posłem. Poza tym wyrzucono kolejne kilka osób z TVP, ale też kilka przyjęto. Prezes znowu został Prezesem i orzekł, że wszystko co złe, to wina Balcerowicza.
Powrót do cyrku
Powrót z urlopu przypomina wizytę w cyrku, i to marnym. Trzy dni przed szczytem NATO w Warszawie Stefan Niesiołowski uzasadnia wniosek o odwołanie ministra obrony i z trybuny sejmowej nazywa go "wariatem". Później przekonuje, że nie powiedział "wariatem" tylko "chyba wariatem", a to zasadnicza różnica. Opozycja nadal goni w piętkę w sprawie Trybunału Konstytucyjnego, który już mało kogo obchodzi.
Do tego PiS reanimuje sprawę Amber Gold, powołując komisję śledczą, która będzie miała dowieść grzechów PO. Z kolei prawicowi publicyści wciąż bredzą coś o froncie "Sorosa, Michnika i Kijowskiego". Media narodowe tradycyjnie – opozycja zła, rządzący cacy.
Bez sensu
Wszystko przewidywalne i bez sensu. Posłowie klepiący wiecznie te same formułki oraz partyjne przekazy dnia i dziennikarze, którzy cieszą się z wytknięcia im licznych luk w narracji, tak jakby wierzyli, że to coś zmieni.
Nie zmieni. Tak, jak nie zmieni nic ten tekst. Bo przecież nie jest odkrywczy, każdy pracownik mediów od czasu do czasu miewa takie chwile zwątpienia. Politycy pewnie też. Ale przecież nikt z nas się z tego zaklętego kręgu nie wyrwie. Bo, co innego mielibyśmy robić?

Napisz do autora: kamil.sikora@natemat.pl