– Nie boję się konfliktu interesów, boję się niezadeklarowanego konfliktu interesów – mówił wiceminister zdrowia Krzysztof Łanda podczas obrad Sejmowej Komisji Zdrowia. Dr Łanda odpowiadał na pytania posłów dotyczących jego rzekomych powiązań z firmami farmaceutycznymi m.in. poprzez Fundację Watch Health Care, której był szefem przed objęciem stanowiska w resorcie zdrowia.
Zacznijmy od początku. Już przy powoływaniu dr. Łandy na stanowisko wiceministra zdrowia wielu ekspertów zarówno politycznych jak i zdrowotnych mówiło w kuluarach, że owszem jest on niekwestionowanym specjalistą w kwestii systemu ochrony zdrowia i polityki lekowej jednak zwracali uwagę, że Fundacja, której był szefem współpracowała (nie ma w tym nic złego) z przemysłem farmaceutycznym, a to może wzbudzić podejrzenia, że wiceminister nie będzie w swoich decyzjach, dotyczących chociażby polityki lekowej, obiektywny.
Podejrzenia i zmiana zakresu kompetencji
Brak obiektywizmu trzeba oczywiście udowodnić. To, że ktoś wcześniej współpracował z firmami farmaceutycznymi nie oznacza jeszcze, że do końca życia będzie lobbował na ich rzecz. Jednak takie podejrzenia mogą się pojawić i właśnie się pojawiły.
Wszystko za sprawą pierwszego raportu, który opublikowały w ramach przystąpienia do Kodeksu Przejrzystości firmy farmaceutyczne. Firmy chciały by ich działania były jak najbardziej transparentne. Nie wszyscy, z którymi współpracują zgodzili się na to by opublikowano ich dane w raporcie ale zgodziła się np. Fundacja WHC, której szefem do czasu powołania na stanowisko wiceministra zdrowia był dr Łanda. Po tej publikacji, wiceminister nie miał dobrej prasy. Co gorsza zbiegło się to ze zmianą zakresu kompetencji dr Łandy. Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł zdecydował, że jego zastępca przestanie zajmować się refundacją leków a skupi się na pracach dotyczących wyceny świadczeń medycznych. Ta decyzja wzmocniła tylko przeświadczenie przeciwników wiceministra, że mówiąc kolokwialnie „ma coś za uszami”.
W związku z tym, na wniosek posłów przewodniczący Sejmowej Komisji Zdrowia zwołał posiedzenie Komisji dotyczące "Informacji Ministra Zdrowia na temat zmian kompetencyjnych w nadzorze Departamentu Polityki Lekowej i Farmacji w odniesieniu do informacji medialnych dotyczących wiceministra Krzysztofa Łandy”. Posłowie zadawali pytania, na które odpowiadali wiceminister Łanda oraz wiceminister zdrowia Jarosław Pinkas.
To był konflikt wywołany stresem
Minister Pinkas podkreślał, że zmiany kompetencyjne w resorcie zdrowia spowodowane były sporami pomiędzy urzędnikami pracującymi w resorcie. Zdaniem Pinkasa sytuacja spowodowana była problemami emocjonalnymi, które z kolei wynikały z ogromnego stresu jaki wiąże się z pracą w Departamencie Polityki Lekowej. Tutaj trzeba wspomnieć, że pojawiło się wiele doniesień medialnych dotyczących notatki jednej z pracownic departamentu, która rzekomo mogła w jakiś sposób obciążać dr. Łandę.
Minister Pinkas stwierdził jednak, że nie było żadnych przesłanek, które mogłyby wskazywać na jakieś nieetyczne zachowanie wiceministra Łandy. Jednak na prośby o udostępnienie notatki odpowiadał, że to jedynie wewnętrzna komunikacja, która nic nie wniesie w wyjaśnienie sprawy.
Większość pytań do wiceministra Łandy kierował były minister zdrowia, przewodniczący Sejmowej Komisji Zdrowia Bartosz Arłukowicz. Dotyczyły one powiązań Łandy z Fundacją WHC oraz instytucjami lub osobami z nią współpracującymi. Arłukowicz podkreślał, że nie chodzi mu o jakiekolwiek dyskredytowanie Łandy a jedynie o to by wiceminister publicznie wyjaśnił wątpliwości, które pojawiły się po doniesieniach prasowych. Choć trzeba uczciwie przyznać, że sposób zadawania pytań był dość osobliwy.
Łanda wskazywał, że zrzekł się wszelkich udziałów i funkcji, funkcji prezesa WHC, a w Fundacji pracował bez wynagrodzenia a nawet wspierał ją darowiznami jeszcze przed objęciem stanowiska wiceministra zdrowia.
Powiązania z Fundacją
Arłukowicz wskazywał jednak, że osoby związane z Fundacją WHC (m.in. prezes i wiceprezes) zasiadają w dwóch zespołach resortu zdrowia, z których jeden pracuje nad uproszczeniem regulacji dotyczących wykonywania działalności leczniczej a drugi nad mapami potrzeb zdrowotnych. Arłukowicz poinformował również, że prezes WHC jest członkiem Rady Taryfikacji, czyli kluczowego ciała zajmującego się wyceną świadczeń medycznych. Na te zarzuty odpowiedział wiceminister Pinkas.
Dodał do tego piłkarskie porównanie pytając, czy trener Nawałka nie powinien wystawiać Roberta Lewandowskiego w meczu z Niemcami, skoro piłkarz gra w Bundeslidze?
Sam Łanda powiedział, że dobiera współpracowników, co do których wie, że mają odpowiednie doświadczenie i kompetencje. Tłumaczył, że decyzjom dotyczącym wydatkowania pieniędzy na leki zawsze przyglądają się „odpowiednie służby”, które z pewnością zareagowałyby, gdyby doszło do sytuacji dwuznacznej etycznie.
– Mam świadomość, że jestem chroniony przez najlepszą tarczę antykorupcyjną – mówił Łanda
– Ławka specjalistów jest bardzo krótka. Czy ci ludzie zrobili coś złego? Dlaczego spodziewa się pan, że mają złe intencje – zwracał się z kolei wiceminister Pinkas do przewodniczącego Arłukowicza.
Nic nie wyjaśnili
To posiedzenie Komisji Zdrowia miało wyjaśnić wątpliwości i podejrzenia narastające wokół wiceministra Łandy. Niestety mam wrażenie, że niewiele wyjaśniło. Pokazało za to, jak niewielka jest wiedza na temat współpracy środowiska medycznego z farmaceutycznym i trzeba powiedzieć jasno, że pomijając patologie, które być może się zdarzają, nie ma w tym nic złego. Więcej, nie ma możliwości by medycyna rozwijała się bez współpracy z farmacją.
Z drugiej strony, jeśli są jakiekolwiek poważne wątpliwości co do postawy etycznej wiceministra zdrowia, to rzeczywiście „odpowiednie służby”, a nie tylko Sejmowa Komisja Zdrowia, powinny bardzo skrupulatnie przeanalizować jego dotychczasowe decyzje podejmowane w resorcie zdrowia. Co do zatrudniania w nim ludzi związanych z WHC, to nawet wierząc, że są świetnymi fachowcami, uważam, że to zła decyzja, bo budzi podejrzenia i kontrowersje a nam potrzebne są dobre zmiany w systemie ochrony zdrowia a nie pogoń za „czarownicami”.
Swoją drogą na cały zamieszaniu straciła najbardziej Fundacja WHC, która zajmuje się między innymi monitorowaniem kolejek w ochronie zdrowia a jej działalność społeczna doceniana jest przez specjalistów. Nawet poseł Arłukowicz podczas obrad Komisji przyznał, że ceni tę Fundację…
Żeby móc zarządzać trzeba mieć zaufanie do współpracowników i wiedzieć, że prezentują oni odpowiedni poziom merytoryczny. Nie da się zupełnie odciąć od relacji z szeroko rozumianym przemysłem farmaceutycznym. Jednak nie mogą być to złe relacje, skażone złym dotykiem.