Kilka tygodni temu mój szef powiedział: Pojedziesz w Tour de Pologne dla Amatorów. A ja znowu się zgodziłem
Kilka tygodni temu mój szef powiedział: Pojedziesz w Tour de Pologne dla Amatorów. A ja znowu się zgodziłem Fot. Marek Fijałkowski

Kiedy zaczynałem pisać ten tekst, moje rowerowe ciuchy schły jeszcze na balkonie po niedzielnym wyścigu. Tymczasem w mediach posucha! Przebiła się przede wszystkim informacja, że z powodu dramatycznych warunków atmosferycznych odwołano „królewski” odcinek Tour de Pologne w Bukowinie Tatrzańskiej. Tym bardziej należy zatem mówić o tych, którzy mimo ulewy i 10 stopni Celsjusza pokonali ten morderczy odcinek! Wiem, o czym mówię, bo widziałem ich zmagania z bardzo, bardzo bliska.

REKLAMA
logo
Team Novo Nordisk Amatorów Marek Fijałkowski
Dziennikarze często opisują sprawy, o których nie mają zielonego pojęcia. Taki zawód, takie czasy. Czasem jednak nie wystarczy szybki research aby zrozumieć, dlaczego niektórzy ludzie decydują się na wyjście poza swoją strefę komfortu. Właśnie dlatego, pisząc do naTemat, brałem już udział w treningu bokserskim, ćwiczeniach Boot Camp rodem z amerykańskiej armii czy wreszcie, po półtorarocznych przygotowaniach, przebiegłem maraton. Przyszedł czas na nowe wyzwanie, jak się okazało, o wiele trudniejsze, niż początkowo sądziłem.
logo
Musiałem nauczyć się jeździć na szosowym rowerze. Specjalne buty (wpinane) oraz przerzutki okazały się niemałym wyzwaniem Fot. Krzysztof Majak / naTemat.pl
Gdy kilka tygodni temu usłyszałem, że mam wziąć udział w Tour de Pologne dla Amatorów i przejechać 40 kilometrów po górach (nikt wtedy nie mówił, że w deszczu!) zgodziłem się bez wahania. Zawsze chętnie łączę pracę ze sportem. Tym bardziej, że zaproponowano mi udział w niezwykłej drużynie, i to wcale nie jest tani komplement!
Nie jestem kolarzem. Na co dzień po prostu dojeżdżam rowerem do pracy, podobnie jak wielu z Was. Specjalnie nie przygotowywałem się do wyścigu. Mimo to dołączyłem do naprawdę wyjątkowej grupy osób, które mimo przeciwności losu są w stanie nie tylko jeździć po górach. Daję głowę, że w razie potrzeby mogliby je również przenosić.
Czarne chmury
Amatorską drużynę Novo Nordisk tworzą ludzie, którzy na co dzień zmagają się z cukrzycą oraz ci, którzy z tą nieuleczalną chorobą związali swoje życie zawodowe. Był wśród nas poseł, ceniona Pani Profesor, dziennikarka, blogerzy, a nawet olimpijczyk... Jednak w czasie przygotowań „tytuły” przestały mieć znaczenie. Dorota, Karolina, Ewelina, Arek, Przemek, Michał i Piotr – to ludzie, którzy ścigając się z cukrzycą, pokazali, że przeszkody w pokonywaniu własnych słabości są tylko w naszych głowach.
logo
Team Novo Nordisk Amatorów w czasie ostatnich przygotowań przed Tour de Pologne Amatorów Fot. Krzysztof Majak / naTemat.pl
Gdy w sobotę wieczorem, kilkanaście godzin przed wyścigiem, usiedliśmy do kolacji w Murzasichlu, wszyscy byli pełni obaw. Pogoda nie dawała nam nawet odrobiny nadziei na to, że przez Tour de Pologne przejdziemy suchą stopą. Tym większe znaczenie miały dla nas ostatnie poprawki – część wieczoru spędziliśmy w garażu – z naszymi rowerami. Nikt nie miał wątpliwości, że będzie ciężko.
logo
Team Novo Nordisk Amatorów w czasie ostatnich przygotowań przed Tour de Pologne Amatorów. Na zdjęciu: Arkadiusz Mularczyk i prof. dr hab. Dorota Zozulińska-Ziółkiewicz Fot. Krzysztof Majak / naTemat.pl
Żartowaliśmy, że z każdym milimetrem deszczu zwiększają się szanse naszego drużynowego kolegi – Michała Jelińskiego, czterokrotnego mistrza świata w wioślarstwie. Ale jak się okazało, championów było zdecydowanie więcej. Był nim każdy, z blisko półtora tysiąca zawodników, którzy nie zrezygnowali z wzięcia udziału w morderczym wyścigu. Nasze miny, tuż przed opuszczeniem hotelu, mówią wszystko...
logo
Team Novo Nordisk Amatorów kilkadziesiąt minut przed startem Tour de Pologne Amatorów Marek Fijałkowski
Zawodnicy byli przemoczeni jeszcze na długo przed startem, co w połączeniu z temperaturą około 8-10 stopni Celsjusza samo w sobie stanowiło wyzwanie. Studzić trzeba było tylko emocje, bo trasa w Bukowinie nie należy do łatwych, a przy takich warunkach jazda po niej robi się momentami ekstremalna. Gdy staliśmy już w sektorach, słychać było ostrzeżenia, aby nawet nie próbować walczyć o dobry czas. Tym razem zwycięzcą był każdy, kto w ogóle odważył się wsiąść na rower.
logo
Fot. Krzysztof Majak / naTemat.pl
Wszystkie nasze przypuszczenia potwierdziły się. Deszcz nie przestał padać ani na moment, a spływająca po asfalcie woda niosła ze sobą kamienie. To właśnie one spowodowały, że nawet co kilkadziesiąt metrów widać było zawodników poza trasą, którzy musieli przerwać wyścig z powodu przebitej dętki. W najbardziej niebezpiecznych miejscach pojawiali się stoperzy, którzy ostrzegali przed niebezpieczeństwem i kazali hamować. Mimo to walka była zacięta.
logo
Piotr Demianiuk, członek teamu Novo Nordisk Fot. Marek Fijałkowski
– Podziw dla wszystkich, którzy ukończyli wyścig. Nie było łatwo – powiedział Sebastian Druszkiewicz, zwycięzca Tour de Pologne Amatorów. Po dotarciu na metę żartował, że czas 58:33 osiągnął, bo było mu zbyt zimno, aby hamować. – Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek kolarze Tour de Pologne Amatorów ścigali się w tak trudnych warunkach – mówił z kolei spiker Tour de Pologne Dariusz Maląg.
logo
Przemek Kotulski zajął 104. miejsce z czasem 1:14:54 Fot. Marek Fijałkowski
Bez słodzenia
„Ja jestem na penach, a ty?”; „Jaki masz cukier?”; „To ty masz pompę insulinową?”. Właśnie takie rozmowy toczyły się wśród członków mojej drużyny na kilka minut przed startem. Ci ludzie mają na co dzień o wiele większe problemy niż deszcz lub trudna trasa do pokonania. Udowadniają jednak, że cukrzyca nie musi być hamulcem, tylko korbą, która jeszcze bardziej nakręca nas do uprawiania sportu. Często są o wiele bardziej aktywni niż ludzie zupełnie zdrowi.
logo
Team Novo Nordisk – drużyna amatorska Marek Fijałkowski
Szkoda, że tak mało mówi się dzisiaj w mediach o sportowych bohaterach, którzy w niedzielę ścigali się na „królewskiej” trasie w Bukowinie Tatrzańskiej. Ci, którzy wzięli udział w 73. Tour de Pologne Amatorów, nie zapomną tego dnia do końca życia. Ja nie zapomnę go na pewno.

Napisz do autora: krzysztof.majak@natemat.pl

Artykuł powstał we współpracy z firmą Novo Nordisk.