PiS wycofuje się z kontrowersyjnego pomysłu podwyżek dla rządzących, w tym dla premier Beaty Szydło.
PiS wycofuje się z kontrowersyjnego pomysłu podwyżek dla rządzących, w tym dla premier Beaty Szydło. Fot. S.Kamiński/AG

Prawo i Sprawiedliwość doskonale rozwiązuje problemy, które samo sobie tworzy. Partia właśnie wycofała się z kontrowersyjnych podwyżek dla rządzących. Do Sejmu trafi nowy projekt ustawy, już bez podwyżek dla parlamentarzystów oraz z niższą niż zakładaną podwyżką dla szefa rządu. I nie można było tak od razu? Potrzebna była 40-godzinna burza?

REKLAMA
– Po konsultacjach i na polecenie władz partii wycofujemy projekt grupy posłów – oświadczył w środę wieczorem w Sejmie poseł Łukasz Schreiber, autor ustawy podnoszącej zarobki rządzących. – Będzie złożony nowy projekt, który znacząco ogranicza wszystkie te podwyżki. Co najważniejsze dla posłów nie będzie żadnych podwyżek. Nie będzie żadnych podwyżek dla posłów i senatorów. Od początku to powtarzałem, od początku to mówiliśmy, że nie to jest istotą tych zmian – przekonywał.
Tym samym Prawo i Sprawiedliwość zabrało się do ograniczania szkód, jakie wywołała propozycja podwyżek dla rządzących. Ta decyzja była wręcz rażąco sprzeczna z tym, co w kampanii wyborczej i na początku kadencji mówili najważniejsi politycy PiS.
Początkowo powszechna krytyka, płynąca także ze środowisk popierających PiS, nie robiła na rządzących wrażenia. We wtorek wieczorem całe kierownictwo PiS zagłosowało za skierowaniem projektu do I czytania. Jednak już w środę Jarosław Kaczyński miał się wściec, a Beata Szydło zaapelowała o to, by podwyżka dla niej nie była tak duża. I takie zmiany pewnie znajdą się w projekcie. Tylko dlaczego tak późno?

Napisz do autora: kamil.sikora@natemat.pl