
A jednak w Warszawie zdecydowano inaczej. W bardzo dziwnych, jak tu oceniają, okolicznościach. Zanim jeszcze zebrała się komisja w tej sprawie. – Komisja miała się zebrać w środę, a we wtorek gruchnęła wiadomość, że klepnęli decyzję. W jakim państwie żyjemy, skoro takie rzeczy się dzieją? Te metody przypominają nam najgłębsze czasy komunizmu – mówi naTemat Krystyna Pietrek, sołtys wsi Czarnowąsy, które znajdą się w Opolu, i jednocześnie przedstawicielka mniejszości niemieckiej.
Prezydent Arkadiusz Wiśniewski ma silne wsparcie wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego. Jako poseł PiS Jaki wspierał go podczas wyborów prezydenckich w 2014 roku. To oni są największymi zwolennikami powiększenia Opola. Można nawet mieć wrażenie, że kontrolną pałeczkę nad całą sprawą osobiście przejął pochodzący z Opola wiceminister sprawiedliwości.
W relacjach polsko-niemieckich (...) panuje jednak zbyt duża asymetria. Polacy są dużym, dumnym narodem i nie muszą przed nikim klękać, żeby się tylko przypodobać. Skoro dbamy o interesy Niemców w Polsce, to dbajmy również o interesy Polaków w Niemczech. (...) W Polsce powinny obowiązywać polskie nazwy, a mniejszość niemiecka powinna się uczyć lojalności wobec państwa polskiego - tak jak brutalnie lojalności wobec RFN - Niemcy uczą Polaków. Czytaj więcej
To Patryk Jaki ogłosił decyzję o powiększeniu Opola. I od tej chwili na terenach rozbitych gmin nie ma już chyba czego szukać. – Patryk Jaki to samo zło – mówi bez ogródek sołtys wsi Kup Janusz Piontkowski. Kup to jedna z trzech wsi gminy Dobrzeń Wielki, która znajdzie się poza Opolem. I to też jest dramat. Taka gmina sama się nie utrzyma. Zamkną szkołę, straż pożarną, wprowadzą zarząd komisaryczny – tego tu się boją. – Co ciekawe, w Opolu też mieszkańcy głosowali, czy chcą powiększenia. Na 114 tysięcy ludzi zagłosowało 6 procent. I tylko 3 tysiące było "za". Nasze głosy kompletnie zignorowali. Załatwili sprawę pod stołem. Nas potraktowali jak zero – mówi Janusz Piontkowski.
Po stronie władzy nie ma problemu. Patryk Jaki tłumaczył właśnie w radiu, że starał się wszystkich zrozumieć, ale w pewnym momencie przekroczono granice. – Mniejszość niemiecka przekroczyła już granice bezczelności, która polegała na tym, że postanowili zakłócić polskie narodowe święto 3 maja. Wyobrażacie sobie państwo, żeby mniejszość polska, która jest znacznie większa w Niemczech zakłóciła niemieckie święto narodowe, bo nie podoba im się legalna, podjęta zgodnie z prawem decyzja? Przecież to byłby skandal międzynarodowy – mówił na antenie Radia Opole. Padły również słowa o podburzaniu przez mniejszość niemiecką i obrzucaniu elektrowni kamieniami.
Sprawa ma też drugie dno. Mniejszość niemiecka to jedno, a pieniądze drugie. Zdaniem mieszkańców, Opole zabiera im najlepsze tereny. Takie, które sami przygotowali pod inwestycje, czasem ten proces trwał nawet kilka lat, tyle było przeszkód. Pod pieczę Opola przejdzie też Elektrownia Opole znajdująca się w gminie Dobrzeń Wielki. Ale cała miejscowość, gdzie się znajduje, już nie. – Biorą tylko elektrownię, a domy mieszkalne zostają poza Opolem – słyszę.
Jest jeszcze jeden wątek tej sprawy, o którym mieszkańcy ochoczo rozmawiają. Ich zdaniem rząd w ogóle zlikwiduje ich województwo. W końcu w czasie kampanii wyborczej PiS obiecywał Częstochowie stworzenie województwa. – Będziemy walczyć. Mamy pół roku, żeby zmienić to rozporządzenie. A ludzie są zdesperowani – mówi Janusz Piontkowski.
napisz do autora:katarzyna.zuchowicz@natemat.pl