Olga J., pseudonim Kora
Olga J., pseudonim Kora Fot. Franciszek Mazur / Agencja Gazeta
Reklama.
Teraz wszyscy zadają sobie pytanie: policja może wejść do domu tylko na podstawie wysłanej paczki? Czy za to, że jesteśmy adresatem przesyłki z narkotykami coś nam grozi? Co zrobić, kiedy już taki niechciany "prezent" otrzymamy? Wyjaśniamy niejasności.
- Podczas czynności przeszukania policjanci odnaleźli 3 gramy suszu roślinnego, który po testach okazał się być marihuaną - mówi nam Mariusz Mrozek z Komendy Stołecznej Policji. Kora została więc zatrzymana nie ze względu na zawartość paczki, ale fakt, że u niej w mieszkaniu policjanci znaleźli narkotyk.
Mariusz Mrozek dokładnie wyjaśnił nam procedurę, jaka odbywa się w takim przypadku. Celnicy, jeśli odnaleźli podejrzaną paczkę, zabezpieczają ją, po czym zgłaszają na policję przypadek "uzasadnionego podejrzenia popełnienia przestępstwa". Wówczas policja może bez nakazu i na podstawie legitymacji, ale w uzgodnieniu z prokuraturą, wejść do mieszkania i je przeszukać. Policji można nie otworzyć drzwi, ale wówczas może to zostać uznane za utrudnianie pracy funkcjonariuszom i grozić dalszymi sankcjami. Poza tym, wiadomym jest, że wówczas taka osoba staje się bardziej podejrzana.
Jeśli funkcjonariusze odnajdą narkotyki, mogą nas, oczywiście, zatrzymać. Jeśli jednak w naszym mieszkaniu nie ma żadnych zakazanych substancji, a śladem przestępstwa jest jedynie przesyłka, wówczas adresat zostaje przesłuchany w charakterze świadka. Nie zostaje zatrzymany ani nie stawiane są mu żadne zarzuty. Policja ustala skąd pochodzi paczka i kto był nadawcą i wówczas sprawę dalej się wyjaśnia - czy adresat sam zamówił paczkę, czy została wysłana bez jego wiedzy. Mariusz Mrozek podkreślił też, że policja w takich przypadkach zawsze przeszukuje adres podany na przesyłce.
Co zaś zrobić, jeśli otrzymamy podejrzaną paczkę i okaże się, że są w niej narkotyki?
- Wówczas należy niezwłocznie powiadomić policję i nic z zawartością przesyłki nie robić - radzi Mrozek. Potem już procedura wygląda standardowo: funkcjonariusze ustalają kto nadał przesyłkę i wyjaśniają sprawę.
- Proszę mi wierzyć, że nie wymyślamy sobie, żeby po prostu wejść do kogoś do domu, ani nie interweniujemy w ten sposób bez powodu - zapewnia nas Mariusz Mrozek ze stołecznej komendy głównej