
Reklama.
Znaleziono buty, elementy odzieży i kilka przedmiotów osobistych. Na tej podstawie, jeszcze przed sekcją zwłok z dużym prawdopodobieństwem można założyć, że tajemnica zniknięcia mieszkanki Poznania wkrótce zostanie wyjaśniona. Ciało wypłynęło wczoraj w okolicach miejscowości Czerwonak.
Policja nie potwierdza, by przy zwłokach znaleziono dokumenty poszukiwanej. Samo ciało ma oznaki rozkładu, trafiło do poznańskiego Zakładu Medycyny Sądowej. Tam biegli ustalą, czy poszukiwania Ewy Tylman można oficjalnie zakończyć.
Ostatni raz widziano ją w Poznaniu w listopadzie zeszłego roku w okolicach mostu św. Rocha. W towarzystwie swojego kolegi wracała z imprezy do domu. W trakcie wstępnych rozmów Adam Z. przyznał się do wrzucenia nieprzytomnej Ewy Tylman do wody, później jednak w trakcie oficjalnych przesłuchań nie przyznawał się do zabójstwa. Prokuratura założyła, że Adam Z jest winny, do wyjaśnienia sprawy brakowało tylko ciała poszukiwanej.
Zakrojono poszukiwania na dużą skalę. W ciągu kilku miesięcy znaleziono kilku innych topielców i ludzką dłoń. Dopiero wczoraj znaleziono ciało kobiety, które na 99 procent należało do Ewy Tylman. Stało się to najprawdopodobniej dzięki temu, że rzeką płynęły barki z wielotonowym ładunkiem, które wzburzyły rzekę. Niski stan wody sprawił, że ciało wypłynęło na brzeg.
źródło: gazeta.pl
Napisz do autora: pawel.kalisz@natemat.pl