W porównaniu z Zachodem, uchodźców jest u nas mało. Ludzi, którzy gotowi byliby im pomóc, na pewno dużo więcej. Ale tych, którzy nienawiścią i zawiścią reagują na tę pomoc, chyba najwięcej ze wszystkich. Oto Centrum Wsparcia Imigrantów i Imigrantek w Gdańsku, które szczyci się być najbardziej otwartym dla uchodźców miastem w Polsce. Przez niektórych już uważana za antypolską organizację. Nikomu niepotrzebną, bo ma zachęcać, by nad Wisłę przyjeżdżali "mordercy, terroryści i nieroby".
Trudno się dziwić tej niechęci i łatwo pojąć strach, gdy co chwila dochodzą wieści o kolejnych zamachach i atakach z udziałem imigrantów. Ale w przypadku Polski nie chodzi o przyjmowanie nowych uchodźców. Chodzi o tych, którzy już tu są. Niewielką liczbę, z którą jednak zrobić coś trzeba.
"Nikt tu nie chce terrorystów"
Centrum Wsparcia Imigrantów i Imigrantek (CWII) szuka właśnie mieszkań dla dwóch rodzin uchodźców – z Czeczenii i Armenii. W Gdańsku, bo tam działa. Już sama informacja o tym w "Dzienniku Bałtyckim" wywołała popłoch, oburzenie i absolutny brak zrozumienia. Pokazując, że być może to nie my uchodźców powinniśmy się dziś bać, tylko oni nas. A także organizacje takie, jak ta – które ich wspierają. Bo od paru miesięcy nienawiść dopada je równie nie mała.
"Polska to nie islamski śmietnik!! Wypir..papier", "Nie część mieszkańców oburzona, ale WSZYSCY bo NIKT nie chce tu terrorystów" – to tylko niektóre z komentarzy pod krótką informacją o poszukiwaniu mieszkań dla uchodźców w Gdańsku.
– Standard – mówi ze spokojem Kalina Czwarnóg, członek zarzadu warszawskiej fundacji "Ocalenie", która wspiera CWII. Oni też mają to na co dzień. – Zaczęło się na jesieni i trwa do dziś. Nienawiść w internecie, ale też agresja słowna, a czasem wręcz fizyczna, wobec naszych klientów i pracowników, po których widać, że nie są Polakami. Oni sami mówią, że jeszcze rok temu czuli się w Polsce bezpiecznie i swobodnie, a teraz coraz częściej towarzyszy im niepokój, gdy wychodzą na miasto – przyznaje. I podaje przykłady.
Jedna z mentorek czeczeńskich szła z córkami na przystanek koło swojego domu. – Ktoś zaczął je gonić, krzyczeć, chciał zerwać chustę. Jednej z osób nie chcieli wypuścić z autobusu i była obrażana. To już nie są incydenty. Dziś już trudno mówić o incydentach – mówi Kalina Czwarnóg.
"Promują fałszywy obraz imigrantów"
Centrum Wsparcia Imigrantów i Imigrantek na tej fali zostało przez niektórych w sieci nazwane antypolską organizacją, która uprawia antypolską propagandę. "Banda debili! To nie emigrantom trzeba pomóc tylko wam!!!! Won z polski !!!" – napisał ktoś na facebookowym profilu CWII. Opinii w podobnym tonie tutaj nie brakuje. Można przeczytać, na przykład, że ta organizacja promuje fałszywy wizerunek imigrantów, nie robi nic pożytecznego, jest nienormalna. Samo zło.
I jeszcze teraz szuka mieszkań dla obcych rodzin. To już się w głowie nie mieści.
Na żadne rozdawanie mieszkań zgody nie ma. Pisaliśmy już o podobnym przypadku w Kielcach. Tyle, że tam mieszanie za darmo otrzymała rodzina Polaków z Ukrainy. I nienawiść wielu mieszkańców była identyczna. Niech zatem nikt nie zwala teraz swojej niechęci do muzułmanów na brak pomocy wobec Polaków ze Wschodu. Bo wsparcie dla nich wielu również mocno kłuje w oczy.
Ewenement w skali kraju
Centrum Wsparcia Imigrantów i Imigrantek to dzieło pasjonatów, wielkich zapaleńców. Działa zaledwie od trzech lat, ale w Gdańsku nie ma równej sobie instytucji. I są ludzie, którzy w nią wierzą, są wolontariusze, którzy wspierają, a także słowa otuchy w sieci, by tak trzymać i nie przejmować się hejtem.
– Jeszcze nie byli organizacją, a już zaczęliśmy ich szkolić, jak pracować z cudzoziemcami. To była grupa ludzi, która chciała coś robić, chciała pomagać – mówi Kalina Czwarnóg. Dziś to główny partner tej fundacji na Pomorzu. Organizacja, która działa razem z władzami Gdańska, by pokazać, że można w Polsce stworzyć miasto otwarte i modelowy – jak podkreślają w Gdańsku – program integracji uchodźców i imigrantów. Pisaliśmy o tym choćby tutaj.
– To ewenement w skali kraju. Mało jest takich miejsc, gdzie lokalni politycy nie boją się mówić o integracji bez względu na reakcje społeczne, jakie to wywoła – mówi Kalina Czwarnóg. Reakcje, są, wiadomo jakie. Ale ludzi, którzy chcą pomagać cudzoziemcom, tu akurat nie nie brakuje.
Pytanie, co lepsze – czy integrować na siłę, pomagać, choć wielu pewnie długo jeszcze pracy nie znajdzie? Czy zostawić samych na pastwę losu i czekać na rodzącą się frustrację? Ale po co atakować tych, którzy choć próbują im pomóc? Bez nich wzajemna niechęć nigdy sama nie zniknie.