Skąd wzięła się moda na takie wykorzystywanie symboli narodowych i powstańczych? Jak temu zjawisku przeciwdziałać?
Skąd wzięła się moda na takie wykorzystywanie symboli narodowych i powstańczych? Jak temu zjawisku przeciwdziałać? Fot. "Newsweek"

– Nas to razi, martwi, niepokoi... – tak mówią "Newsweekowi" powstańcy warszawscy, którzy z trwogą patrzą, jak prawicowa popkultura zabiera im znak "Polski Walczącej". Jak podkreśla tygodnik kierowany przez Tomasza Lisa, na nic zdaje się też prawna ochrona tego symbolu, którą ustanowiono kilka lat temu. Podobnie jest z innymi symbolami narodowymi, które są powszechnie szargane.

REKLAMA
W najnowszym wydaniu "Newsweek" przypomina, że według prawa, znak "Polski Walczącej" należy otaczać należytą czcią. To jednak jedynie prawo obowiązujące na papierze. W rzeczywistości nikt go nie egzekwuje, a symbol odwagi żołnierzy Armii Krajowej i uczestników Powstania Warszawskiego wykorzystywany jest wedle uznania. Od transparentów z nienawistnymi hasłami wobec mniejszości po t-shirty, a nawet... majtki.
Tak, w Polsce 2016 roku istnieje powszechne przyzwolenie na to, by takie symbole zakładać na odbyt lub genitalia... Na nic zdają się nawet działania takie, jak uświadamiająca w sprawie szacunku dla historycznych symboli niedawna akcja żołnierzy wojsk specjalnych, którzy są w zasadzie jedynymi prawowitymi spadkobiercami tych, którzy naszywki z charakterystyczną kotwicą zakładali, by walczyć o ojczyznę, a nie pić piwo na plaży.
Halina Jędrzejewska, ps. Sławka
wiceprezes Związku Powstańców Warszawskich dla "Newsweeka"

Nas to razi, martwi, niepokoi, ale jak mamy z tym walczyć? To już ponad nasze siły i możliwości...

Już na okładce najnowszego wydania "Newsweek" zwraca uwagę na fakt, iż nie tylko znak "Polski Walczącej", ale i barwy narodowe zostały przez polską prawicę zawłaszczone i umiejscowione wśród symboli nienawiści. Dotąd łączyły ludzi różnych środowisk, ras, wyznań, orientacji seksualnej, a czasem i różnych narodowości. Dziś ktoś chce, by stały się symbolami przemocy, ksenofobii, antysemityzmu i skrajnego braku tolerancji.
– Zaczęło się chyba trzy lata temu, a teraz ta fala przybrała – ocenia w "Newsweeku" prawnik i powstaniec warszawski 96-letni Jan Junk. W nagraniu promującym nowy numer tygodnika autorka okładkowego materiału Renata Kim zwraca natomiast uwagę na to, iż za tym wszystkim stoi nie tylko polityka, ale i... biznes.
– Ta moda panuje od kilku lat. I co może wydawać się zaskakujące, zaczęła się tuż po Euro 2012. To wtedy producentom zostało sporo koszulek, sporo różnego rodzaju odzieży i zaczęli je drukować takimi patriotycznymi hasłami – ujawnia dziennikarka.

Napisz do autora: jakub.noch@natemat.pl

źródło: "Newsweek"