
Grażyna Torbicka cieszy się z sukcesu tegorocznej edycji festiwalu Dwa Brzegi. I ma z czego, impreza odbyła się mimo rezygnacji głównych sponsorów i TVP. Dziennikarka w rozmowie z TVN24 nie ukrywa radości i delikatnie wbija szpilkę byłemu pracodawcy.
REKLAMA
Torbicka z klasą zrezygnowała z pozycji, jaką latami budowała w Telewizji Polskiej. 29 marca potwierdziła plotki, pisząc: "poczułam, że to dobry moment by spojrzeć na świat z innej perspektywy". Miała nadzieję, że zachowa przyjemne relacje z Dwójką. Ponad trzy dekady współpracy do czegoś zobowiązują. Ona zachowała się z klasą i ze zdziwieniem przyjęła informację, że TVP nie będzie już patronować Dwóm Brzegom.
Telewizja zwinęła żagle na krótko przed rozpoczęciem filmowego święta. Torbickiej wsparcia nagle odmówili też sponsorzy, ale przyznaje, że nie mogła się poddać. Musiała walczyć do końca. – Włożyliśmy bardzo dużo wysiłku, żeby wykreować to wydarzenie jako takie, o którym wiadomo jaki ma charakter, o którym wiadomo, czego można się po nim spodziewać. Ale przede wszystkim jest to wydarzenie, które ma swoich widzów – tłumaczy – (...) Wiedziałam, że byłaby szkoda, jeśli przestałoby to istnieć.
Do dziennikarki pomocną dłoń wyciągnął m.in. Edward Miszczak, dyrektor programowy TVN. Festiwal rozpoczął się 30 lipca i choć to już 10 edycja, Torbicka nie kryje zaskoczenia radością przybyłych gości i widzów. Ci ostatni nie wierzyli, że festiwalu nie będzie, wielu tylko ze względu na niego zaplanowało wakacje w Kazimierzu Dolnym. Byłej prowadzącej "Kocham Kino" zależało, by pokonać przeciwności właśnie dla nich.
W rozmowie z tvn24.pl wraca też do czasów, gdy zaczynała w telewizji. – Moim celem nie było pokazywanie się, tylko robienie programów, rzetelna praca dziennikarska – wyjaśnia. A na pytanie, czy brakuje jej telewizji, odpowiada, że nie, bo ciągle "w niej jakoś jest". – Może przyjdzie jakiś kryzys później. Na razie jest tylko wielkie piękno – dodaje. Spekulacji o przyszłości Torbickiej nie skończy wspomniany Miszczak. Przyznał bowiem, że negocjuje z dziennikarką, choć "bez presji i ciśnienia".
źródło: tvn24.pl, "Fakt"
