Od kiedy Apple zapowiedział swój system nawigacji samochodowej, firmom produkującym tego typu sprzęt wieszczy się rychły koniec. W ciągu zaledwie jednego dnia, w którym producent iPhone'a zapowiedział swoje rozwiązanie, akcje firmy Garmin, jednego z największych twórców sprzętu GPS, spadły aż o 10 procent.
Nawigacja drogowa jeszcze niedawno przeżywała okres swojej świetności. Sielanka jednak trwała krótko. Na rynku bowiem pojawiły się systemy Apple i Google, programy z prawdziwego zdarzenia.
Stare firmy, nowe czasy
Rynek technologiczny ewoluuje w nieprzewidywalnych kierunkach. Przez te kilka dziesięcioleci obcowania ludzi z komputerami jedno można stwierdzić z pewnością - żadna firma z tej branży nie trwa wiecznie. Przekonuje o tym historia takich gigantów jak Palm czy chociażby Nokia, która dzisiaj jest warta 5 procent tego, co dwa lata temu. Każdy był na szczycie, żaden nie poradził sobie w pewnym momencie z rozwijającym się rynkiem technologicznym.
Podobny los podzielą niedługo inne znane marki o ugruntowanej dotychczas pozycji na rynku. Garmin, TomTom oraz Navteq, trzej najwięksi producenci sprzętu GPS, mogą już pakować walizki. Zarówno Apple, producent popularnego iPhone'a i iPada oraz Google, twórca systemu Android coraz odważniej wchodzą na rynek nawigacji. Zarówno jeden jak i drugi już niedługo udostępniać będą pełnowymiarową nawigację samochodową na swoich urządzeniach.
Natarcie firm komputerowych
Kilka dni temu Google zaprezentował swoje mapy na urządzenia mobilne. Wraz z nim nowy interfejs, nowe funkcje i, co najważniejsze, możliwość ściągania map na urządzenie. Ostatnia funkcja jest wbrew pozorom przełomowa, bo pozwala w końcu bez problemów korzystać z funkcji nawigacji niezależnie od dostępu do sieci. A z tą, szczególnie w podróży, bywa różnie.
Równie przełomową zapowiedź miał w ostatnich dniach Apple, który zapowiedział aktualizację usługi Mapy. Prosta aplikacja przeobrazi się niedługo w pełnowymiarowy system nawigacji z asystentem głosowym, funkcją omijania korków, robót drogowych oraz mapami wektorowymi. W perspektywie tych zapowiedzi posiadanie dodatkowego urządzenia służącego do nawigacji wydaje się dalece zbędne.
Aby uchronić się przed losem postępującej marginalizacji, firmy produkujące tego typu urządzenia od dłuższego czasu starają się rozwijać nowe formy sprzedaży swoich usług. Garmin na przykład jeszcze w 2009 roku, wprowadził na rynek smartfona z rozbudowaną nawigacją. Telefon okazał się jednak ogromną klapą.
Wydawało się, że skuteczna strategia pojawiła się wraz z uruchomieniem sklepu z aplikacjami na iOS oraz Androidzie. Wszyscy czołowi producenci rozpoczęli krucjatę w nadziei zdobycia rynku programów na smartfony i tablety. Wydawało się to doskonałym wyjściem. Jednak do czasu. Sprzedaż aplikacji na Android kosztujących nawet trzysta, czterysta złotych szybko się skończyła, kiedy Google uruchomił własne, zupełnie darmowe rozwiązanie. Podobny scenariusz przewiduje się w przypadku Apple, którego mapy dostępne będą od września.
W dniu kiedy firma z jabłkiem w logo zapowiadała nowe rozwiązanie drogowe, akcje firmy Garmin, jednego z największych producentów nawigacji na świecie, spadły aż o 10 procent i ciągle utrzymują tendencję spadkową.