Podczas porannej audycji w radiu TOK FM Dariusz Rosiak, dziennikarz "Rzeczpospolitej", stwierdził, że wcale nie na wszystkich meczach w Polsce dochodzi do incydentów związanych z rasizmem i antysemityzmem. Te, jak dowodzi, nadal należą w naszym kraju do rzadkości. Według dziennikarza stadiony są miejscem na wyrażanie własnych emocji, ponieważ widowisko sportowe "nie jest operą". O rasizmie, kulturze kibicowania i Euro 2012 naTemat rozmawia z dziennikarzem, Dariuszem Rosiakiem.
Klaudiusz Michalec: W radiu TOK FM mówił pan, że na meczach w Polsce nie ma licznych aktów rasizmu i antysemityzmu. Tymczasem w mediach wciąż wrze i mówi się o kolejnych rasistowskich incydentach.
Dariusz Rosiak: Bo telewizja, gazety, portale internetowe wymyślają historie, oraz wmawiają ludziom rzeczy, których nie ma, po to, by zwiększyć sprzedaż i klikalność. Problem rasizmu i antysemityzmu istnieją. To nie ulega wątpliwości. Ale nie w takim stopniu, jak to przedstawiają media. Po prostu zwracam uwagę na to, że są też inne problemy, o których powinno się mówić, jeśli ktoś naprawdę chce zrozumieć na czym polega piłka nożna w Polsce.
A rasizm nie jest ważnym problem, który akurat teraz warto by poruszyć?
Tu chodzi zupełnie o coś innego. Trzeba się zastanowić, czy chcemy przedstawić rzeczywiste problemy. PZPN ma do rozwiązania problem korupcji, szkolenia piłkarzy, własnej niekompetencji. To są rzeczy, o których warto mówić. Problem rasizmu jest ważny, ale nie możemy sugerować się tym, że BBC zrobiła program, gdzie patrzy się na Polskę jedynie przez pryzmat rasizmu i antysemityzmu. BBC ustawiła medialny temat tych mistrzostw. Jest nim rasizm na Ukrainie i antysemityzm w Polsce. I teraz
niektórzy dziennikarze nie spoczną, dopóki nie znajdą potwierdzenia tych tez. To dotyczy zarówno zagranicznych, jak i niektórych polskich mediów.
A może uważają, że Euro jest dobrym momentem na mówienie o tym?
Na tym turnieju nie było ani jednego aktu rasizmu z wyjątkiem obrzucenia obelgami czeskiego obrońcy przez rosyjskich kibiców. Więc o czym my w ogóle mówimy? Przypominam sobie mundial w RPA, gdzie media uznały, że tematem turnieju piłkarskiego będzie gwałcenie białych kobiet, przemoc, napadanie na ludzi. Niestety, nikogo nie zgwałcono, jednego faceta okradziono w hotelu. W tej chwili mamy podobną sytuację w naszym kraju. Zrobiono aferę z treningu Holendrów, gdzie rzekomo kibice udawali małpy. Okej, jeśli tak było to jest to oburzające. Tyle że dziennikarze nie są w tym zgodni. Większość uważa, że takie zdarzenie nie miało miejsca. Wczorajsze zadymy przedstawiono jako jakąś wojnę polsko-rosyjską. Tymczasem chodzi o to, że 200 chuliganów napadło na policję. Policja większość z nich zatrzymała. I koniec sprawy.
Czyli nie powinno się myśleć o mistrzostwach przez pryzmat rasizmu i antysemityzmu? A jeśli takie zajścia występują, to są to pojedyncze incydenty?
Powtarzam, wymiar rasizmu podczas mistrzostw nie występuje póki co w ogóle. Nie widzę na razie tego na polskich ulicach. Zaznaczam: nie znaczy to, że tego problemu w naszym kraju nie ma. On jest, ale powinien być rozwiązany przez wymiar sprawiedliwości i policję. Natomiast nie widzę niczego dobrego, co miałoby wyniknąć z przedstawiania zmanipulowanego obrazu medialnego tych mistrzostw rzekomo w imię walki z rasizmem.
W TOK FM powiedział pan, że mecze są "specyficzną formą rozrywki".
I tak rzeczywiście jest. Idąc na mecz piłkarski musimy spodziewać się emocjonalnych słów. To jest rywalizacja, które wyzwala w nas emocje. Nie ma sensu ich tłumić. W imię czego?
Czy to znaczy, że kibice mogą się wzajemnie obrażać i bić, ponieważ jest to "specyficzny rodzaj rozrywki"?
Przede wszystkim istnieje zasadnicza granica między tym, co się mówi, a tym, co się robi. Za pobicie człowieka idzie się do więzienia, za emocjonalne, czasem nawet wulgarne wypowiedzi skierowane wobec innych - niekoniecznie. Stadion i boisko piłkarskie to jest specyficzne miejsce, gdzie obowiązują konwencje odmienne niż w filharmonii czy przy stole podczas obiadu. Tymczasem obecnie niektóre media i sponsorzy chcą zmienić futbol w wysterylizowaną z emocji sferę zarządzana według zasad politycznej poprawności, w której nikt nikogo nie obraża, wszyscy grzecznie siedzimy i klepiemy po równo obu drużynom. To jest normalne, że piłkarze na siebie krzyczą, a czasami używają przy tym niecenzuralnych słów. Nie chcę, by europejski futbol zmienił się w NBA, gdzie najważniejsze jest show, sprzedaż produktów, a mecz sportowy jest dodatkiem do rozrywkowego widowiska.
Na stadionach nie można kibicować w spokoju?
Można, ale wtedy znowu pojawią się głosy krytyki, że na stadionie panuje piknikowa atmosfera.
Wobec tego kibice, którzy chcą w spokoju obejrzeć mecz, nie powinni pojawiać się na stadionie?
Każdy powinien mieć prawo wejść na mecz i kibicować jak chce. Jeśli komuś się to nie podoba, to istnieją inne, spokojniejsze rodzaje rozrywki. Chodzenie na mecze nie jest obowiązkowe.
Takie rozrywki jak opera?
Na przykład.
I na koniec: jaki obstawia pan wynik w meczu Polska - Czechy?
Wierzę w to, że Polska wygra. A Grecji życzę, aby pokonała Rosję.