
Reklama.
W komentarzach pod wpisem zawrzało. Legierskiego oskarżono o to, że nawołuje do samobójstwa. Jednak polityk nie wycofał się ze swojego wpisu :
– Księża-pedofile to są potwory, które otoczone glorią lokalnej społeczności nadal pełnią posługi kapłańskie – mówi w rozmowie z naTemat. Ojciec Bonifacio Buzzi to ksiądz, którego nazwisko pojawiło się w zakończeniu filmu „Spotlight” obok innych duchownych skazanych za pedofilię.
– Księża-pedofile to są potwory, które otoczone glorią lokalnej społeczności nadal pełnią posługi kapłańskie – mówi w rozmowie z naTemat. Ojciec Bonifacio Buzzi to ksiądz, którego nazwisko pojawiło się w zakończeniu filmu „Spotlight” obok innych duchownych skazanych za pedofilię.
Buzzi spędził w więzieniu osiem lat za molestowanie seksualne 10-latka. Wyszedł na wolność w 2015 roku. Blisko dwa tygodnie temu został ponownie aresztowany w związku z podejrzeniem o molestowanie dwóch chłopców w wieku 9 i 13 lat. Podobne oskarżenia miały miejsce także w parafii Santa Catarina, gdzie pełnił posługę kapłańską. Tym razem nie dojdzie do procesu : ksiądz-pedofil odebrał sobie życie, wieszając się na linie zrobionej z prześcieradła.
– Samobójstwo to akt wolnej woli i uważam, że wielu przypadkach takie rozwiązanie jest uzasadnione. I to nie koniecznie w kontekście pedofilii, ale także innych życiowych sytuacji. Od czasów antycznych samobójstwo było jednym z honorowych rozwiązań. Ludzie ważyli wtedy potencjalne korzyści w pozostaniu przy życiu. W tej akurat sytuacji gest księdza uważam za jak najbardziej słuszny – mówi Krystian Legierski pytany o swój kontrowersyjny wpis na Facebooku.
Ale Legierski nie zamierza nikogo przepraszać. Co więcej, wyjaśnił nam, dlaczego zdecydował się na taki ostry komentarz.
– Moje przeżycia może nie były aż tak bardzo traumatyczne. Ale rzeczywiście miałem raz w życiu przygodę z księdzem-pedofilem, który był proboszczem w parafii, gdzie byłem ministrantem. To ostatecznie zakończyło moją przygodę z kościołem. Miałem wtedy dziesięć lat– opowiada.
Legierski pochodzi z Koniakowa. Kilka lat temu w rozmowie z Piotrem Najsztubem przyznał, że jako chłopak, był molestowany przez proboszcza. Wtedy nie chciał zdradzać jak do tego doszło. Sprawa ojca Bonfacio sprawiła, że dziś zdecydował się opowiedzieć więcej o wydarzeniach sprzed lat.
Zapraszał na filmy
– Nigdy nie chciałem być tym ministrantem. Zgodziłem się dopiero po długich namowach mojej mamy i babci. Dla nich to była pewnego rodzaju wyróżnienie. Służyłem do mszy przez kilka lat. W którymś momencie proboszcz zaczął mnie namawiać, żebym przyszedł do niego obejrzeć film na video. To były lata 80. i era popularności odtwarzaczy video, jednak nie paliłem się do tej wizyty, więc namawianie trwało przez dłuższy czas. Wreszcie się zgodziłem, bo determinacja i autorytet księdza proboszcza w końcu złamała moją dziecięcą asertywność – opowiada.
– Nigdy nie chciałem być tym ministrantem. Zgodziłem się dopiero po długich namowach mojej mamy i babci. Dla nich to była pewnego rodzaju wyróżnienie. Służyłem do mszy przez kilka lat. W którymś momencie proboszcz zaczął mnie namawiać, żebym przyszedł do niego obejrzeć film na video. To były lata 80. i era popularności odtwarzaczy video, jednak nie paliłem się do tej wizyty, więc namawianie trwało przez dłuższy czas. Wreszcie się zgodziłem, bo determinacja i autorytet księdza proboszcza w końcu złamała moją dziecięcą asertywność – opowiada.
Krystian przyjął więc zaproszenie na plebanię. Po krótkiej rozmowie, chłopak został poinformowany, że będą oglądać amerykański film na kasecie video, właśnie zakupionej przez księdza na pobliskim targu.
– Okazało, że nie jest to żaden film, tylko zwyczajne hard porno. Wyobraź więc sobie dziesięciolatka skonfrontowanego z pornosem oglądanym w towarzystwie proboszcza.. To był dla mnie głęboki szok. Ksiądz na początku udawał zdziwionego, zaczął tłumaczyć, że musiał zostać oszukany przez sprzedawcę. Jednak chwilę później korzystając z mojego osłupienia zaczął gmerać w moich spodniach i się przy mnie onanizować – opowiada.
Później dowiedział się, że ten sam plan był testowany na różnych ministrantach. – Efekt mojego doświadczenia był taki, że rozstałem się definitywnie i trwale z kościołem. Co akurat uważam za pozytywny efekt tego przykrego przeżycia – wspomina.
Popularny i bezkarny
Proboszcz do dzisiaj pełni posługi kapłańskie, tym razem w sąsiedniej miejscowości. Legierski nigdy nie ujawnił jego personaliów, chociaż pięć lat temu spotkali się na rodzinnej imprezie: w wielu polskich miejscowościach wciąż istnieje tradycja zapraszania księdza na wesele. Według Legierskiego, wielu mieszkańców zdaje sobie sprawę ze skłonności proboszcza, ale nigdy nie próbowano go zdemaskować.
Proboszcz do dzisiaj pełni posługi kapłańskie, tym razem w sąsiedniej miejscowości. Legierski nigdy nie ujawnił jego personaliów, chociaż pięć lat temu spotkali się na rodzinnej imprezie: w wielu polskich miejscowościach wciąż istnieje tradycja zapraszania księdza na wesele. Według Legierskiego, wielu mieszkańców zdaje sobie sprawę ze skłonności proboszcza, ale nigdy nie próbowano go zdemaskować.
– Nie wiem czy obecnie robi to nadal, bo jest już leciwy. Ale przez dwadzieścia parę lat od czasu, kiedy mnie molestował na pewno byli inni chłopcy. Część z nich odezwała się do mnie. Większość nie ma odwagi o tym mówić publicznie, niektórzy mimo, że są dorosłymi ludźmi, nadal noszą w sobie to doświadczenie jako traumatyczne. Te wszystkie zadośćuczynienia, które płaci Kościół na całym świecie (oczywiście nie w Polsce, bo z tego co się orientuję na razie nie zapłacił nawet złotówki), mają się nijak do krzywdy, jaką wyrządzili.
Napisz do autora: oskar.maya@natemat.pl