
Waldemar Fajdek widział, że syn się załamał, ale jest przekonany, że to tylko chwilowe. – Paweł jest silny, on się podniesie, szybko stanie na nogi. Ta porażka tylko go wzmocni i 28 sierpnia, podczas Memoriału Kamili Skolimowskiej w Warszawie, wszystkim jeszcze pokaże, jaki jest mocny, jak się odbuduje – mówi na Temat.
Dumne są całe okolice Świdnicy. I to tak, że żadne słowa tego nie oddadzą. Paweł Fajdek jawi się tu niemal jak borzyszcze. Największy bohater z możliwych. Tu nikt nie ma do niego żadnych pretensji. I w Żarowie, skąd pochodzi i gdzie spędził dzieciństwo, i w Wierzbnie, gdzie rodzina przeprowadziła się później, i w Świdnicy, gdzie chodził do szkoły średniej. Tu wszędzie były jego początki. – Teraz większość ludzi będzie na nim psy wieszać. W Polsce, czy na świecie, będą go krytykować. Ale nie tu. Tu wszyscy go wspierają – przyznaje Waldemar Fajdek.
Dlatego głosy, że jest pewny siebie, denerwują tu wszystkich najbardziej. A tak wielu mogło pomyśleć rok temu, gdy rozeszły się wieści, że pijany płacił w taksówce medalem, co potem okazało się nieprawdą. Niektórzy jednak myślą, że tyle wygrywał, tyle sukcesów ma na koncie, że pewnie i tego zwycięstwa w Rio był pewien.
Ten filmik, który pokazał wrażliwą twarz sportowca nikogo w rodzinnych stronach nie dziwi. – Trzeba mieć jaja i ogromną odwagę, żeby przeprosić wszystkich, przyznać się, jak było, wstawić filmik na FB i zmierzyć się z krytyką – mówi radna.
– Szkoda – mówią mieszkańcy. Ale tragedii nie ma. Sercem wszyscy są z nim. Wierzą w niego nadal i to bardzo mocno. Każdemu może się zdarzyć. Znają jego wyniki, analizują, co się mogło stać. I znów wszyscy, jak jeden mąż, wskazują na te same, prawdopodobne przyczyny.
Mieszkańcy lubią o nim mówić. Słyszę jeszcze, że lubi filmy animowane, że jest towarzyski, że ma córeczkę, 16-miesięczną Lailę, że jest mocno, duchowo, związany z bratem, że lubi grać w koszykówkę. I jak coś zacznie, to musi skończyć. Taki był od zawsze. – Miał dużo obowiązków, z których zawsze musiał się wywiązać i zawsze wywiązywał się z nich w 100 procentach. Zawsze – podkreśla Waldemar Fajdek. Pytam, czy jakieś szczególne. Odpowiada, że nie. Normalne, codzienne życie, dodatkowo sam narzucił sobie treningi: – Cały dzień miał zajęty, od rana do wieczora.
napisz do autora:katarzyna.zuchowicz@natemat.pl