Nie milkną echa przed i pomeczowych zajść wtorkowego meczu Polski z Rosją. Kreml nie szuka jednak powodu do awantury, a jedynie chce wspólnie ze stroną polską wyjaśnić cała sprawę. Wysłannik Putina, który przyjechał do Warszawy potwierdza "policja działała sprawnie i skutecznie"
Te słowa wskazują, że Rosja nie ma zamiaru z wtorkowych zamieszek robić międzynarodowego skandalu. Sprawę na miejscu - w Warszawie - bada doradca prezydenta Rosji, Michaił Fiedotow. Jak pisze "Gazeta Wyborcza": jako człowiek niezależny i bezstronny.
Putin zadzwonił do Tuska. "Odpowiedzialność za bezpieczeństwo ponosi organizator"
Fiedotow w Polsce będzie zajmował się pilnowaniem, by nie łamano praw człowieka, w tym rosyjskiego obywatela. Rosjanin spotkał się między innymi z pobitymi kibicami, którzy przebywają w szpitalu oraz ministrem spraw wewnętrznych, Jackiem Cichockim.
Doradca Władimira Putina nie mówi wprost jakie będą konsekwencje kibolskich zamieszek, ale cieszy fakt, że nie wyciąga pochopnych wniosków. Zdaje sobie sprawę, że to był margines chuliganów, którzy postanowili zepsuć sportowe święto, bo sami ze sportem niewiele mają wspólnego.
W środę około godziny 18 na prośbę Kremla odbyła się również telefoniczna rozmowa Putina z premierem Tuskiem. Politycy rozmawiali głównie o wtorkowych zamieszkach. Prezydent Rosji stwierdził, że to organizator jest odpowiedzialny za zapewnienie bezpieczeństwa w czasie Euro. Jednocześnie dochodząc do porozumienia z Tuskiem, że kiboli trzeba ścigać niezależnie od narodowości.
Najważniejsza była dla mnie godzinna rozmowa z Jackiem Cichockim, szefem waszego MSZ. Przyznam, że zrobił na mnie znakomite wrażenie. Był otwarty, nie próbował niczego ukrywać.
źródło: "Gazeta Wyborcza"
Michaił Fiedotow
w rozmowie z "GW"
Ja widzę, że bardzo wielu Polaków odnosi się do Rosjan życzliwie, z sympatią. Dlatego zaproponowałem ministrowi Cichockiego, żeby 12 czerwca przeszedł do naszej wspólnej historii nie jako dzień chuligana, ale dzień sportu, w którym co roku nasze reprezentacje będą rozgrywać mecz towarzyski.