10 tanich drogeryjnych kosmetyków do makijażu, które gwarantują "efekt WOW"

Już jakiś czas temu dałyśmy się przekonać, że dobre kosmetyki nie muszą być drogie. W drogeriach jest całe mnóstwo perełek kosmetycznych, które nie kosztują dużo, a doskonale sprawdzają się u większości z nas. Jednak z jakiegoś powodu wciąż nie potrafimy zaufać tanim kosmetykom kolorowym. Pokutuje w nas przekonanie, że to, co markowe to bardziej wydajne i efektowniejsze, niż marne produkty podrzędnych marek. Dla "efektu wow" wolimy inwestować trzycyfrowe kwoty niż poszukiwać godnych zastępców markowych pewniaków. Nic dziwnego – na rynku jest całe mnóstwo produktów, które niewarte są nie tylko swojej ceny, ale i naszej uwagi. Ale są też takie, dzięki którym wykonasz wyjściowy makijaż, a ich cena nie spowoduje, że przy kasie dopadną cię wyrzuty sumienia.

Cień do powiek L’Oreal Color Infaillible, 004 Forever Pink
To metaliczny cień do powiek o zachwycającym kolorze. W opakowaniu wygląda na niepozorny róż, a na powiece zamienia się w złoto lub mocno błyszczący beż. Wszystko zależy od kąta padania światła oraz bazy kolorystycznej, którą położycie pod cień. Mimo że to cień suchy to jego konsystencja jest miękka i kremowa, dzięki temu produkt jest bardzo trwały. Temu kosmetykowi ze spokojną głową możecie powierzyć główną rolę w wieczornym makijażu. Sprawdzi się doskonale i za każdym razem może prezentować się inaczej. Cena: ok. 10 zł.

Przebój Internetu, "must have" w każdej kosmetyczce. Matowe usta to hit sezonu, ale ich perfekcyjne wykonanie to wielka sztuka. A matowe pomadki często wysuszają usta, dają spłaszczony efekt lub po kilku godzinach zamieniają się w nieestetyczną skorupę. Jeśli żal wam kilkudziesięciu złotych na zakup markowej pomadki, wybierzcie propozycję Golden Rose. Za sztukę zapłacicie ok. 12 zł. Makijaż wykonacie bez umiejętności profesjonalistki – pomadka nie podkreśla naturalnych załamań ust, nie wylewa się poza ich obszar. Jest trwała i odporna na jedzenie i picie. No i te kolory! Przeogromny wybór od czerni przez fiolet i nude aż po ostre czerwienie.

Kosztuje niecałe 20 zł, a efekt jest powalający – długie, intensywnie czarne, podkręcone, gęste, czyli tzw. efekt sztucznych rzęs, za który musicie słono zapłacić wybierając produkty markowe. Tusz Eveline, którym zachwycają się wszystkie jego użytkowniczki, ma jedną wadę – tuż po otwarciu może sklejać rzęsy. Jednak kiedy odrobinę przeschnie, sprawdzi się idealnie. Tusz jest trwały – nie kruszy się i "nie znika", więc jest dobrym wyborem na imprezy.

Ostatni krok make-up'u to utrwalenie. O ile na co dzień nie mamy czasu używać bazy pod makijaż, tak na aplikację transparentnego pudru potrzebujecie dosłownie dwóch sekund. Bambusowy sypki puder Paese wygląda jak mąka, a jego zadaniem jest utrwalenie makijażu na długie godziny. Ze swojego zadania wywiązuje się znakomicie, a przy okazji nie zapycha porów. Kosztuje ok. 37 zł.

Jednolita, gładka tafla błysku bez widocznych drobinek to element makijażu, który sprawia, że twarz wygląda elegancko i wyjściowo. Za ten efekt nie musicie płacić więcej niż... 10 zł! Sięgnijcie po rozświetlacz od Wibo. Najlepiej prezentują się odcienie wpadające w złoto, jednak jeśli macie większe wymagania od koloru waszego rozświetlacza wybór w tym wypadku jest spory. Konturowanie nie jest łatwą sprawą, więc jeśli brakuje wam doświadczenia w tym zakresie, zacznijcie właśnie od tego kosmetyku, choćby dlatego, że aplikuje się go znacznie łatwiej niż np. bronzer.

Najlepszy, najtrwalszy, najczarniejszy z czarnych. Dobry eyeliner potrafi zrobić cały makijaż. Natomiast kiepski eyeliner zepsuje nawet perfekcyjnie wykonany make-up oka. Warto więc wyposażyć się w sprawdzony kosmetyk. Tusz do kresek Rimmel daje oszałamiający efekt. Jest bardzo intensywny i ma precyzyjny dość sztywny pędzelek dzięki czemu malowanie kresek jest ułatwione. Jest też wydajny i bardzo trwały. Kosztuje ok. 20 zł.

Prawdziwa gratka. Piękne odcienie, mocno napigmentowane, a więc wydajne, bez rzucających się w oczy drobinek. Ten produkt przekona każdą, nawet doświadczoną różomaniaczkę. Daje efekt satynowego, rozświetlającego rumieńca. Nienachalnie, ale z charakterem. Za sztukę zapłacicie ok. 13 zł.

Kryje wszystkie niedoskonałości. Niestraszne mu przebarwienia, zmiany trądzikowe, blizny i popękane naczynka. Nadaje się również do maskowania cieni pod oczami. Ma gęstą kremową konsystencję, jednak dobrze się rozprowadza – pod wpływem ciepła palców zyskuje plastyczność i dobrze stapia się ze skórą. Nie zamienia się w suchą skorupkę, nie ściera się w kontakcie z szalikiem czy ciałem. To produkt, który kocha cała blogosfera. Nie tylko za działanie, ale i cenę – kamuflaż Catrice kosztuje ok. 13 zł.

Niepozorna marka Lovely znów zaskakuje świetną jakością. Ta konturówka to nowość, niestety tylko w trzech odcieniach. Za to dość uniwersalnych i naprawdę ładnych. Przyda się do precyzyjnego wykończenia matowych ust. Według blogerek kosmetycznych – re-we-la-cja. Ma kremową miękką konsystencję, a jednocześnie jest bardzo trwała. Dostaniecie ją w każdej drogerii za niecałe 7 zł.

To wielofunkcyjna ciekawostka – pigmentu KOBO możecie używać jako cienia do powiek oraz jako rozświetlacza – sprawdzi się szczególnie jeśli macie jasną cerę. Efekty są spektakularne, nie znam drugiego kosmetyku, który dawałby tak subtelną poświatę w tych kolorach. Jego drobinki mienią się na odcienie fioletu, złota i różu. Błyszczy się intensywnie, ale nie tandetnie, spokojnie nadaje się do użytku na co dzień. Dodaje makijażowi głębi i niepowtarzalnego charakteru. Ma jeden minus – aplikacja. Pigment należy kłaść na wilgotny, nieprzypudrowany podkład lub świeżą bazę. Jedno opakowanie kosztuje ok. 10 zł.
[block position="indent"]196475[/block]