Apple ma do zapłacenia 13 mld euro podatku za zyski osiągnięte w Europie.
Apple ma do zapłacenia 13 mld euro podatku za zyski osiągnięte w Europie. Fot. TEA / 123RF

Dla polskiego urzędu skarbowego Apple wcale nie jest wielką globalną firmą z miliardem sprzedaży i pięknymi zyskami. To jakiś startup, który ledwo wypełzł z garażu, więc nie ma sensu się nim interesować. Tak to wygląda, jeśli zajrzeć do publikowanych w Polsce sprawozdań finansowych giganta.

REKLAMA
Oficjalnie Gene Levoff i Michael Shapiro, szefowie Apple Poland, pokazują kieszenie wypchane drobniakami. Jakie miliardy? My tu w Polsce mamy zaledwie 22 mln przychodów, z tego 10 mln to zysk. Podatki płacimy. Proszę bardzo, oto nasze 2 mln wpłaty do budżetu Polski. Zgodnie z prawem. Mniej więcej tyle można wyczytać z oficjalnych danych opublikowanych w Krajowym Rejestrze Sądowym przez Apple Poland.
O tym, że jest trochę inaczej, dowiedzieliśmy się właśnie z komunikatu urzędników Komisji Europejskiej. Apple ma zapłacić 13 miliardów euro zaległych podatków w Europie. Dzięki dwóm porozumieniom z rządem Irlandii (tam Apple ma swoją europejską kwaterę) spółka latami grała na nosie fiskusa. Właściwie to płaciła, ale tylko tyle, ile chciała lub nakazywało jej sumienie czy przyzwoitość księgowych.
Margrethe Vestager, komisarz ds. konkurencji UE

Od każdego miliona euro zysków firma płaciła 500 euro podatków. Efektywna stawka podatkowa, którą od zysków wypracowywanych w Europie płaciło Apple, wynosiła 1 proc. w 2003 r., by spaść w 2014 do 0,005 proc.

Jak to działa z punktu widzenia klienta?
Właśnie sobie przypomniałem, że na swojego iPhone'a za 99 eurocentów zamówiłem z serwisu iTunes piosenkę zespołu Alt-J, tę z reklamy piwa Żywiec. Kupiłem także aplikację do treningu i robienia pompek za 4 euro, nowy myśliwiec do symulatora lotu na iPadzie oraz parę innych drobiazgów. W sumie moje ostatnie wydatki w Apple wyniosły 28 złotych. Sprawdzam na koncie w banku i widzę, jak moje pieniądze gładko poszły na konto do Luksemburga. Fakturę zaś otrzymałem z Irlandii. Podatek VAT wyniósł zero złotych, jak również zysk z całej transakcji ominął nasz system podatkowy i jest niewidzialny dla urzędników z Ministerstwa Finansów.
logo
Tak płacimy Apple za usługi dodatkowe - złotówki lecą do Luksemburga naTemat.pl
To pokazuje, jak firma pięknie poustawiała własny globalny biznes. Nad Wisłą znajduje się tylko końcowy płatnik, użytkownik produktów Apple’a. Wpłacone przez niego drobniaki płyną swobodnie ponad granicami aż do skarbca korporacji. Z czerwcowego raportu spółki wynika, że ma ona w gotówce, ekwiwalentach środków pieniężnych i papierach wartościowych 231,5 mld euro. Ładnie?
Tam też znajduje się część słynnych "znikających miliardów" z polskiego systemu podatkowego, o których pisał Radosław Piekarz, ekspert podatkowy związany z Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego. Według niego działające globalnie korporacje w taki sposób budują struktury firm, aby płaciły one możliwie najniższe podatki. – Zjawisko przerzucania dochodu do obcych jurysdykcji podatkowych realizowane za pomocą cen transferowych kosztuje polski budżet co najmniej 10 miliardów złotych rocznie – stwierdzają autorzy raportu.
Jak podała "Gazeta Wyborcza", wpływy Apple tylko ze sprzedaży elektroniki (bez przychodów ze sprzedaży plików muzycznych i aplikacji mobilnych przez iTunes i App Store) na polskim rynku mogą sięgać około miliarda złotych. To nieoficjalnie dane na podstawie szacunków analityków i partnerów biznesowych tej spółki. Apple sprzedaje swoje telefony i komputery za pośrednictwem autoryzowanych dystrybutorów, którym udziela rabatu od cen detalicznych swoich produktów. W ten sposób spija z naszego rynku śmietankę, jednocześnie nie angażując się w sprawy podatkowe. Zyski Apple w jego ojczyźnie opodatkowane byłyby 35 procentową stawką podatku korporacyjnego, zaś w Polsce 19 procentowym podatkiem CIT.
By dobrać się do zysków zagranicznych korporacji naszym urzędnikom brakuje przebiegłości i kompetencji doradców podatkowych. Pisaliśmy, jak poszukiwano superagentów podatkowych gotowych podjąć to wyzwanie. Według raportu NIK z 2014 roku "organy podległe Ministrowi Finansów nie przeprowadziły wystarczających i skutecznych działań mających na celu zapobieganie uchylaniu się od opodatkowania przez podmioty z udziałem kapitału zagranicznego, poprzez transferowanie dochodów poza polski system podatkowy". A kontrole firm z zagranicznym kapitałem to zaledwie 2 procent akcji urzędników.
Kto więc jest ścigany?
Ten, kto uciec nie może i jest skazany na biznes w Polsce. Trwa właśnie dramatyczna obrona szefów spółki Action przed możliwą upadłością. Sprowokowały ją dwa żądania z Urzędów Kontroli Skarbowej o zapłacenie podatku na sumę 58,5 mln zł, po rzekomych błędach rozliczeniach VAT. Action to duży dystrybutor sprzętu komputerowego, w tym także produktów Apple. Jest notowany na giełdzie, nie ma w akcjonariacie cypryjskich spółek, od lat prowadzi biznes transparentnie. Po ogłoszeniu podatkowych problemów jeden z banków ograniczył finansowanie spółki.
Piotr Bieliński, założyciel i prezes Action

Nie my oszukiwaliśmy na VAT, tylko zapewne któraś firma w całym łańcuchu dostaw, a na nas Urząd Kontroli Skarbowej skupił swoje działania. Warto podkreślić, że tylko przez ostatnie osiem lat działalności wpłaciliśmy do kasy państwa 523 mln zł VAT i 100 mln zł CIT.

W emocjonalnej wypowiedzi Bieliński wskazał, że zostały złożone odwołania do Izby Skarbowej, ale ze względu na natłok tego typu spraw w urzędach wydanie jakichkolwiek decyzji może potrwać. Do tego czasu los tysiąca pracowników wisi na włosku.

Napisz do autora: tomasz.molga@natemat.pl