
Dla polskiego urzędu skarbowego Apple wcale nie jest wielką globalną firmą z miliardem sprzedaży i pięknymi zyskami. To jakiś startup, który ledwo wypełzł z garażu, więc nie ma sensu się nim interesować. Tak to wygląda, jeśli zajrzeć do publikowanych w Polsce sprawozdań finansowych giganta.
Od każdego miliona euro zysków firma płaciła 500 euro podatków. Efektywna stawka podatkowa, którą od zysków wypracowywanych w Europie płaciło Apple, wynosiła 1 proc. w 2003 r., by spaść w 2014 do 0,005 proc.
Właśnie sobie przypomniałem, że na swojego iPhone'a za 99 eurocentów zamówiłem z serwisu iTunes piosenkę zespołu Alt-J, tę z reklamy piwa Żywiec. Kupiłem także aplikację do treningu i robienia pompek za 4 euro, nowy myśliwiec do symulatora lotu na iPadzie oraz parę innych drobiazgów. W sumie moje ostatnie wydatki w Apple wyniosły 28 złotych. Sprawdzam na koncie w banku i widzę, jak moje pieniądze gładko poszły na konto do Luksemburga. Fakturę zaś otrzymałem z Irlandii. Podatek VAT wyniósł zero złotych, jak również zysk z całej transakcji ominął nasz system podatkowy i jest niewidzialny dla urzędników z Ministerstwa Finansów.
Ten, kto uciec nie może i jest skazany na biznes w Polsce. Trwa właśnie dramatyczna obrona szefów spółki Action przed możliwą upadłością. Sprowokowały ją dwa żądania z Urzędów Kontroli Skarbowej o zapłacenie podatku na sumę 58,5 mln zł, po rzekomych błędach rozliczeniach VAT. Action to duży dystrybutor sprzętu komputerowego, w tym także produktów Apple. Jest notowany na giełdzie, nie ma w akcjonariacie cypryjskich spółek, od lat prowadzi biznes transparentnie. Po ogłoszeniu podatkowych problemów jeden z banków ograniczył finansowanie spółki.
Nie my oszukiwaliśmy na VAT, tylko zapewne któraś firma w całym łańcuchu dostaw, a na nas Urząd Kontroli Skarbowej skupił swoje działania. Warto podkreślić, że tylko przez ostatnie osiem lat działalności wpłaciliśmy do kasy państwa 523 mln zł VAT i 100 mln zł CIT.
Napisz do autora: tomasz.molga@natemat.pl
