Sesja Rady Warszawy z 1 września 2016 r. przejdzie do historii. Naprzeciw tłumu rozwścieczonego przekrętami przy reprywatyzacji stanęła Hanna Gronkiewicz-Waltz, która od 10 lat rządzi stolicą. Jej wyjaśnienia rozjuszyły ludzi jeszcze bardziej. Dlaczego?
– Dzisiaj jest czas na wyjaśnienie niejasnych spraw reprywatyzacyjnych. Jest tylko jeden sposób: pełna transparentność i obiektywizm – powiedziała Hanna Gronkiewicz-Waltz na sesji Rady Warszawy, proponując powołanie komisji ws. reprywatyzacji (uchwała upadła głosami radnych PiS i kilku radnych PO).
O ile można zgodzić się z tym, że transparentność i obiektywizm są bardzo ważne, o tyle słowa Gronkiewicz-Waltz, że czas na wyjaśnienie niejasności jest dzisiaj, słusznie zdenerwował zebranych. Piotr Ikonowicz, obecny na posiedzeniu symbol walki o prawa lokatorskie, przestrzegał przed dziką reprywatyzacją w Warszawie już 20 lat temu. Ale to było wołanie na puszczy. Rządzący z różnych partii nie chcieli słuchać.
Stołeczny dodatek "Gazety Wyborczej" latami zwracał uwagę na patologie reprywatyzacyjne. O przekrętach alarmowały stowarzyszenia lokatorskie. Hanna Gronkiewicz-Waltz mogła zdecydowania zareagować znacznie wcześniej niż 1 września 2016 r. Miała taką możliwość m.in. 17 maja, podczas nadzwyczajnej sesji Rady Warszawy poświęconej reprywatyzacji, gdy padła propozycja powołania komisji. Ani Hanna Gronkiewicz-Waltz, ani radni Platformy Obywatelskiej, nie pofatygowali się na posiedzenie.
2. Urzędnicy Lecha Kaczyńskiego
– Wierzyłam, że moi poprzednicy, m.in. Lech Kaczyński zatrudniał uczciwych ludzi. Niestety zawiedli moje i mieszkańców zaufanie i za to dziś z tego miejsca przepraszam – mówiła prezydent Warszawy.
To, że po zmianie władzy w urzędzie nie dochodzi do wymiany kadr ze sprzątaczkami włącznie, to praktyka godna pochwały. Hanna Gronkiewicz-Waltz ma też rację w tym, że przekręty ws. reprywatyzacji obciążają politycznie nie tylko ją, ale również prezydenta Lecha Kaczyńskiego, którzy rządził stolicą w latach 2002-2005.
Tłumaczyć się powinna zarówno Platforma Obywatelska, jak i Prawo i Sprawiedliwość, bo łącznie władają stolicą od 14 lat. Teraz przerzucają na siebie winę, przy czym Platforma jest z mniej korzystnej sytuacji, bo prokuratura i CBA są w rękach PiS.
Jednak Hanna Gronkiewicz-Waltz liczy na skrajną naiwność mieszkańców Warszawy. Przecież władza nie powinna opierać się na wierze w uczciwość urzędniczą, lecz na kontroli. Na swoim fanpage'u Hanna Gronkiewicz-Waltz udostępniła wpis wiceprezydenta Jarosława Jóźwiaka, notabene specjalisty od zarządzania kryzysowego, który jest niczym innym, tylko bezsilnym rozłożeniem rąk.
W tym miejscu wypada przytoczyć komentarz jednego z użytkowników Facebooka, Marcina Gorczyckiego. – To jest czysty populizm. Zrównujecie decyzję o ustawieniu kosza na śmieci z decyzją o wydaniu działki za 160 baniek. Może skończycie z tym pustym piarem i weźmiecie się za właściwe nadzorowanie podwładnych? - napisał.
3. Kamienica przy Noakowskiego 16
– To nie ja oddałam kamienicę swojej rodzinie, tamten zwrot nastąpił za prezydentury Lecha Kaczyńskiego w stolicy – mówiła kilka dni temu Hanna Gronkiewicz-Waltz o budynku nazywanym "kamienicą Waltzów". Hanna Gronkiewicz-Waltz zapowiedziała, że reprywatyzacja tej kamienicy będzie pierwszą sprawą, którą zajmie się komisja.
Wiadomo już, że komisja nie zajmie się tą sprawą, bo wczoraj jej powstanie zablokowali radni PiS-u. Członkowie Prawa i Sprawiedliwości przekonują, że komisja nie poradziłaby sobie z tak wielką liczbą spraw i dokumentów. W jaki sposób rodzina prezydent Warszawy "odzyskała" kamienicę przy Noakowskiego 16?
– Według ustaleń dziennikarzy "Gazety Stołecznej" przed wojną nieruchomość należała do rodziny Stanisława Likiernika, oficera AK. Po wojnie została wyłudzona przez oszusta. Kamienicę kupił od niego właśnie późniejszy mąż ciotki Andrzeja Waltza (męża prezydent Warszawy), a sam Waltz został jej spadkobiercą. Waltzowie i reszta spadkobierców sprzedali nieruchomość spółce Fenix w 2006 r., niedługo przed wyborami samorządowymi, w których Hanna Gronkiewicz-Waltz starała się o swoją pierwszą kadencję relacjonuje TVN Warszawa.
W 2006 roku spółka Fenix zmusiła lokatorów do wyprowadzenia się. O to, jak sobie poradzili, zapytała prezydent Warszawy dziennikarka Radia TOK FM. – Nie wiem, nie pisali do mnie w tej sprawie jako do prezydenta – odpowiedziała Hanna Gronkiewicz-Waltz.
4. Zemsta PiS-u
– Nie dopuszczę do tego, żeby Warszawa padła ofiarą chorych ambicji jednego czy drugiego polityka – powiedziała Hanna Gronkiewicz-Waltz, komentując perspektywę zarządu komisarycznego lub przyspieszonych wyborów w stolicy.
To oczywiste, że Prawo i Sprawiedliwość, które ws. przekrętów reprywatyzacyjnych też ma swoje za uszami, chce wykorzystać aferę do zbicia kapitału politycznego. Podobnie inne partie. Na tym polega polityka. Jednak takie stawianie sprawy to lekceważenie słusznych zarzutów i pretensji lokatorów.
Kilka miesięcy temu Gronkiewicz-Waltz jeszcze bardziej arogancko komentowała wejście agentów CBA do ratusza w związku z przekrętami reprywatyzacyjnymi. Wtedy powiedziała, że akcja CBA to tylko zemsta polityczna PiS za jej wystąpienie przeciwko rasizmowi oraz deklarację o respektowaniu orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego. Tak, jakby wszystko było w porządku, a PiS sztucznie stworzył aferę, która w rzeczywistości nie istnieje. Nic dziwnego, że ludzie krzyczeli wczoraj, by prezydent Warszawy podała się do dymisji.
5. Ustawa reprywatyzacyjna
– Od lat alarmowałam, żeby ustawa reprywatyzacyjna była uchwalona. Mówiłam, że brak tej ustawy to wywieszenie plakatu reklamowego zachęcającego do przekrętu. Żądałam, błagałam: zróbcie ustawę – przekonywała Hanna Gronkiewicz-Waltz.
I znowu prezydent Warszawy liczy na skrajną naiwność słuchaczy lub ich niezdolność do połączenia faktów. Alarmować, żądać i błagać mogą stowarzyszenia lokatorskie, które notabene już 6 lat temu przygotowały raport ws. reprywatyzacji warszawskiej i wysłały go ratuszowi.
Hanna Gronkiewicz-Waltz jest od 2006 roku wiceprzewodniczącą Platformy Obywatelskiej, partii, która rządziła osiem lat. Miała w ręku wszystko, co pozwalało jej na zgłoszenie własnego projektu ustawy ws. reprywatyzacji. Teraz ona i Platforma budzą się, chcąc ugasić pożar projektem, który złożą jako opozycja.