
Reklama.
Według wersji Sockiego, poseł wykorzystywał uposażenie poselskie, do regularnego opłacania rachunków telefonicznych przynajmniej trzem członkom rodziny. Za pieniądze podatników miał także wyprawić chrzciny dziecku oraz urządzać inne imprezy rodzinne.
Zbonikowski ma szeroki gest, ale gorzej jest z jego pamięcią. Jak wynika z zeznań Sockiego, poseł zapomniał wpisać do swojego oświadczenia majątkowego warte kilkadziesiąt tys. złotych maszyny rolnicze. Z tych nieprawidłowości Zbonikowski będzie musiał się tłumaczyć przed prokuratorem. Na razie przesłuchiwani są świadkowie.
To nie jedyne kłopoty posła. Rok temu tabloidy opisywały jego prywatne perypetie. Polityk miał znęcać się nad rodziną, a także romansować ze swoją współpracownicą, Lidią Wiśniewską. Kiedy w końcu pobił się z zazdrosną żoną, sprawą zajęła się policja. Klub PiS-u zawiesił wówczas Zbonikowskiego ale tuż po wyborach otrzymał od partyjnych kolegów jeszcze jedną szansę. Czyżby Łukasz Zbonikowski miał nieograniczony kredyt zaufania u prezesa?
Napisz do autora: oskar.maya@natemat.pl
źródło: "Fakt"