Andrzej Duda zasugerował, że po 1989 r. Polską tylko „teoretycznie” nie rządzili zdrajcy. Tomasz Lis w najnowszym "Newsweeku"pyta zaś o autentyczność prezydenta Dudy, który zdaje się nie dostrzegać wielu negatywnych działań PiS. – Czy wszystko to popiera? Czy może brakuje mu odwagi, by się temu przeciwstawić? – zastanawia się Tomasz Lis.
– Niegodne prezydenta były jego słowa o tym, że po 27 latach Polska odzyskuje godność – pisze Tomasz Lis. Zdaniem redaktora naczelnego tygodnika "Newsweeka", uchybiające godności urzędu oraz prawdzie były także sugestie, że Polską po 1989 r. być może dalej rządzili zdrajcy. To właśnie Andrzejowi Dudzie poświęcona jest spora część artykułu Lisa.
Ale dostaje się nie tylko głowie państwa, która nie wykonuje swojego urzędu w należyty sposób. Zdaniem Lisa, PiS tworzy dziś w Polsce swoistą demokrację stanu nadzwyczajnego.
– Żaden normalny demokratyczny kraj nie jest tak zideologizowany jak państwo PiS. W żadnym normalnym demokratycznym kraju władza nie dąży do supremacji absolutnej, korzystając z metod w oczywisty sposób bezprawnych. W żadnym takim kraju rządzący nie posługują się językiem degradującym wszelkich oponentów i wypychającym ogromną część społeczeństwa poza margines prawdziwej wspólnoty – czytamy.
Tomasz Lis dostrzega w partii rządzącej rysy bolszewickie. PiS, zdaniem redaktora naczelnego "Newsweeka", zrujnował wizerunek Polski w zaledwie dziesięć miesięcy. Między innymi przez to, że interes partii i potrzeby jej prezesa są ważniejsze niż interes państwa i potrzeby Polaków. I właśnie wobec tego obojętnie nie powinien przechodzić prezydent. Przynajmniej teoretycznie.