Ponad 1000 ratowników medycznych podpisało się pod petycją skierowaną do Jacka Kurskiego, prezesa TVP. Poszło o niebywale szkodliwy odcinek serialu „Na sygnale”, który zniechęca Polaków do udzielania pierwszej pomocy. Takie działania publicznej telewizji mogą zniweczyć lata pracy ratowników medycznych, organizacji pozarządowych i lekarzy, którzy zachęcają ludzi do tego, by ratowali życie.
Serial to nie rzeczywistość, ale trzeba mieć świadomość, że wielu ludzi właśnie z takiego serialu może czerpać informacje, czy wierzyć w historie pokazane na filmie. Dlatego powinno się tam promować postawy prospołeczne i prozdrowotne. Tymczasem z serialu „Na sygnale” , który jest emitowany w TVP, możemy dowiedzieć się, że nie należy ratować ludzkiego życia, bo zwyczajnie może nas porazić „morderczy” defibrylator…
Takich sytuacji... nie ma
W serialu pojawi się scena, kiedy jeden z bohaterów podczas udzielania pomocy zostaje porażony przez AED. Specjaliści wyjaśniają, że taka sytuacja nie jest możliwa.
Dzięki AED, czyli defibrylatorowi, który jest umieszczany w instytucjach publicznych, na stacjach PKP, czy zwyczajnie w innych miejscach publicznych, możemy uratować komuś życie. Jest to bezpieczne urządzenie i nie bójmy się z niego korzystać, wbrew temu co pokazano w serialu.
O ile błędy dotyczące skomplikowanych zagadnień medycznych, które pojawiają się w serialach, mogą być zauważone jedynie przez specjalistów, o tyle pokazywanie, że bezpieczne urządzenie do ratowania życia zrobi nam krzywdę jest zwyczajnie szkodliwe społecznie i godne potępienia.
Twórcy serialu wydali oświadczenie w sprawie tego odcinka, jednak ratownicy nie byli usatysfakcjonowani wyjaśnieniami.
Petycję poparła Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, która w 2005 i 2006 r. sama kupiła ponad 200 urządzeń AED do placówek publicznych. Jak pisze na swoim FB, sprzeciwia się się błędom pokazanym w popularnym serialu "Na Sygnale", które przyczyniają się do tworzenia barier w udzielaniu pierwszej pomocy. WOŚP zachęca do podpisania petycji ratowników.
Miały być działania prozdrowotne...
Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że minister zdrowia Konstanty Radziwiłł i prezes Telewizji Polskiej Jacek Kurski podpisali 11 sierpnia 2016 r. list intencyjny dotyczący poszerzenia współpracy obu instytucji.
Ministerstwo Zdrowia i TVP zobowiązały się do współpracy przy tworzeniu audycji związanych z profilaktyką zdrowia i kształtowaniem postaw prozdrowotnych oraz audycji promujących zdrowie. Dzięki tej zintensyfikowanej współpracy w scenariuszach filmów i seriali realizowanych przez TVP znacznie częściej niż dotychczas miały być obecne wątki związane z profilaktyką chorób cywilizacyjnych oraz zachęcające do pozytywnych społecznie zachowań, takich jak honorowe krwiodawstwo czy dawstwo organów i tkanek do przeszczepów.
Prezes Jacek Kurski zadeklarował, że telewizja publiczna zamierza aktywnie wspierać prozdrowotne działania resortu.
– Będzie to dla TVP zarówno wypełnienie obligacji misyjnych wynikających z ustawy o radiofonii i telewizji, jak i odpowiedź na liczne wnioski i prośby środowisk eksperckich i społecznych. Problematyka prozdrowotna pojawi się nie tylko w programach publicystycznych i informacyjnych, lecz także w audycjach reprezentujących inne gatunki, takie jak serial fabularny, dokument czy atrakcyjne formaty rozrywkowe – mówił prezes Kurski.
Jeśli ta współpraca ma polegać na zniechęcaniu ludzi do ratowania życia i używania bezpiecznego defibrylatora, to naprawdę warto się zastanowić, czy jest korzystna dla Polaków.
Nie bój się, uratuj człowieka
Przypomnijmy, że do udzielenia pierwszej pomocy osobie potrzebującej obliguje nas prawo, które nakłada nawet sankcje karne za bierność w przypadku zagrożenia czyjegoś życia.
Najgorszym problemem, jak mówią specjaliści, jest bezczynność. Większość ludzi widząc człowieka potrzebującego pomocy, nie robi nic, ewentualnie wzywa pogotowie ratunkowe, co i tak jest już postępem.
Dlaczego nic nie robią? Powody są różne. Po pierwsze nie wiedzą jak udzielić pierwszej pomocy, po drugie boją się, że źle udzielą pierwszej pomocy i spotka ich za to odpowiedzialność karna, a po trzecie są zwyczajnie nieczuli na problem drugiego człowieka, uważają, że to nie ich sprawa.