Mają na koncie trzy punkty i teoretycznie są w lepszej sytuacji od nas. Bo w sobotę, na stadionie we Wrocławiu, do awansu najprawdopodobniej wystarczy im remis. Wydawać by się mogło, że w czeskim społeczeństwie i prasie powinien być względny spokój. Umiarkowany optymizm. Ale tak nie jest. Oto jeden z głosów w czeskim internecie: "Tylko trochę szkoda, że wam psujemy to święto futbolu. Bo wstyd było wysyłać tak słaby zespół".
Skąd taka totalna krytyka? Trzeba by cofnąć się trzy lata wstecz. Jest rok 2009 i Czechom nie udaje się zakwalifikować na mundial w RPA. Z posadą trenera żegna się Ivan Hasek, zarazem szef tamtejszej federacji piłkarskiej. W jego miejsce trenerem zostaje Michal Bilek, dotychczasowy asystent. I sprawuje tę funkcję do dziś, choć jego podopieczni najlepiej nie grają. Wielu uważa, że wszystko zawdzięcza koneksjom. Bo kompetencji tu nie uświadczysz.
On powinien spierd...
Eliminacje do Euro 2012. Porażka z Litwą u siebie, do tego męczarnie w starciach ze słabą Szkocją i beznadziejnym Liechtensteinem. Ktoś musiał nie wytrzymać i tak w końcu się stało. Tym kimś był Radek Drulak, napastnik, były reprezentant Czechosłowacji, a potem już Czech, członek ekipy wicemistrzów Europy z Euro 96 w Anglii. Drulak po jednym ze spotkań, które oglądał z bólem, powiedział: - Ten Bilek, po co on tam jest? On albo nie rozumie futbolu albo powinien wypierd… Może po prostu boi się dokonywać zmian, ale w takim razie też powinien spierd… i to jak najszybciej.
Wypisz wymaluj słowa Jana Tomaszewskiego, mówiącego o tym, co powinno się zrobić ze Smudą. Tyle tylko, że u nas świetny bramkarz sprzed lat został okrzyknięty wrogiem publicznym numer 1, podczas gdy Drulakowi czeskie media przyznały sporo racji.
Manifestacja jedności
W Czechach w tej chwili wygląda to tak. Jest trener, który dostaje od kibiców oraz dziennikarzy. Ten trener ma drużynę, dość zjednoczoną, ma też świetny kontakt ze swoimi piłkarzami. Ci mu ufają, wspierają go, gotowi są za nim iść w ogień. Przykład pierwszy? Barażowy dwumecz o awans na Euro czesi wygrali z Czarnogórą. Rywal słaby, nawet najsłabszy z możliwych, do tego same dwa mecze równie dobrze mogłyby się skończyć zupełnie inaczej. Ale sukces był, cel osiągnięto. Gdy piłkarze wracali do kraju, na lotnisku, wyraźnie podpici, w świetnym humorze, uformowali okrąg i zaczęli skandować: "Radek Drulak nie ma curaka!" "Curak" to wulgarne określenie pewnej części ciała. Nasz odpowiednik zaczyna się na "k" i liczy sobie pięć liter. W każdym razie piłkarze śpiewali i skandowali to w miejscu publicznym, otoczeni przez zwykłych ludzi. Bilek nie wyrzucił z kadry nikogo.
Incydent na lotnisku przebiegał tak:
Przykład numer dwa? Sprawa Milana Barosa. Król strzelców mistrzostw Europy sprzed 8 lat dziś jest cieniem samego siebie. Wolny, ospały, nie potrafi samemu nic zdziałać ani dobrze wyjść do podania koledze. Kibice najwidoczniej nie pamiętają już jego zasług. W czasie meczu z Grecją niemiłosiernie na niego gwizdali. Podobnie jak na trenera Bilka. Później na konferencji obaj panowie postanowili się wspierać: - Chcę podziękować kibicom za doping ale nie rozumiem, dlaczego gwizdali na Barosa. Przecież on strzelił dla drużyny narodowej 41 goli. Takie zachowanie jak to może źle wpłynąć na sytuację w mojej drużynie. To sport zespołowy i wszyscy jesteśmy tym zawiedzeni - mówił Bilek a przysłuchujący się temu dziennikarze tylko załamywali ręce.
Niech opowiada bajki
Podobnie jak wtedy, gdy trener stwierdził, a wraz z nim jego piłkarze, że Czesi Grekom na zbyt wiele nie pozwolili. Że kontrolowali spotkanie. Jeden internauta skomentował to tak: "Ten się śmieje, kto się śmieje ostatni. Jak tak patrzę na Rosjan i Polaków to myślę, że na końcu śmiać będą się właśnie oni". A drugi sugeruje, by Bilek zmienił zawód i zajął się opowiadaniem dzieciom bajek. Później jeszcze ironicznie dodaje, że przez pierwszych osiem minut spotkania z Grecją (2:0 dla Czechów) sądził, że ogląda kogoś innego. Ale potem wrócili ci współcześni Czesi. Zespół, na który nie da się patrzeć.
Kilka miesięcy temu, jeszcze przed losowaniem grup, rozmawiałem z Michalem Petrakiem, dziennikarzem czeskiego "Sportu". Powiedział mi, że Czesi mogą wyjść z grupy pod warunkiem, że będzie ona wyjątkowo mizerna. Ten warunek spełniono. Dodał też, że piłkarzom tej reprezentacji jest w tej chwili dużo bliżej do Grecji niż do Hiszpanii. To też mogliśmy w niedawnym meczu zaobserwować.
My nie mamy kibiców
Ale i tak on w porównaniu z innymi jest optymistą. Gdyby zapytać teraz Czechów o wynik meczu z Polską, pewnie ich większość stwierdziłaby, że zwyciężą współgospodarze turnieju. Sytuację tylko pogarszają wypowiedzi z samej reprezentacji. Jej menedżer, były świetny piłkarz Vladimir Smicer, po incydencie na lotnisku stwierdził: - Czy piłkarze teraz stracą kibiców? Nie, nie będzie tak, bo oni przecież żadnych nie mają.
Rafał Stec, dziennikarz "Gazety Wyborczej" napisał kiedyś zdanie, które brzmiało mniej więcej tak: "GKS Bełchatów bez Łukasza Garguły jest jak mózg, któremu wycięto płat odpowiedzialny za abstrakcyjne myślenie". No więc podobnie jest teraz z Czechami i Tomasem Rosickym. Rozgrywający, gracz Arsenalu. Tyle że i on popisał się w ostatnim czasie wypowiedzią dość niefortunną. - To najsłabsza reprezentacja Czech, jaka kiedykolwiek awansowała na Euro - stwierdził.
Niepojęte. To tak, jakby Kuba Błaszczykowski wczoraj, w "Faktach po faktach" powiedział coś w stylu: - Ci moi koledzy z drużyny nie potrafią grać w piłkę. Co z tego, że strzeliłem Rosjanom gola? To był przypadek. I tak jesteśmy tragiczni.
Reklama.
Radek Drulak, były kadrowicz
o obecnym trenerze Czechów:
- Ten Bilek, po co on tam jest? On albo nie rozumie futbolu albo powinien wypierd… Może po prostu boi się dokonywać zmian, ale w takim razie też powinien spierd… i to jak najszybciej.
Tomas Rosicky
kluczowy piłkarz Czechów:
- To najsłabsza reprezentacja Czech, jaka kiedykolwiek awansowała na Euro
Vladimir Smicer
menedżer reprezentacji Czech:
- Czy piłkarze teraz stracą kibiców? Nie, nie będzie tak, bo oni przecież żadnych nie mają.