Niczym – taka odpowiedź nasuwa się natychmiast, gdy skrupulatnie przejrzymy ostatnie doniesienia dotyczące posła. Od czasu, gdy Łukasz Zbonikowski wrócił na łono PiS, same skandale – i rodzinne, i towarzyskie, i sądowe. Żadnej wzmianki o jego politycznych dokonaniach, ważnych wypowiedziach na forum sejmowym, akcjach, które zapadłyby w pamięć. Chyba nie o to posłowi chodziło, gdy w 2005 roku pierwszy raz startował do Sejmu. Polityk z takim stażem i taki wizerunek.
Dosłownie skandal goni skandal. Chyba nie ma drugiego takiego posła w całym Sejmie. W tym kontekście Łukasz Zbonikowski jest niemal bohaterem. Już raz z tego powodu został wyrzucony z partii, teraz pojawiły się głosy, że może stracić immunitet. Jak on to robi, że ciągle wikła się w kolejne afery i wychodzi z nich bez szwanku? Ośmieszając PiS i całą władzę, która bezkrytycznie się na to godzi? A on – tak było pod koniec ubiegłego roku, po aferze z bitą żoną, oskarżeniach o przemoc i nakłanianiu do aborcji – jeszcze chwali się zdjęciem z prezydentem Andrzejem Dudą.
A przy tym poseł Zbonikowski pokazuje, że inne wartości są ważne. Sześć razy szedł w pielgrzymce do Częstochowy i w tym roku żałował, że czas mu nie pozwolił na udział w kolejnej. Na swoim Facebooku zamieszcza zdjęcia z kościelnych wydarzeń. Zasiada w parlamentarnym Zespole na Rzecz Katolickiej Nauki Społecznej. Wreszcie, gdy w ostatnich dniach media pisały o jego żonie, którą miał pobić, czego dowodem jest nagranie, Łukasz Zbonikowski pojawił się na konferencji zorganizowanej we Włocławku "Małżeństwo i rodzina w prawie kanonicznym i w prawie polskim". Jak pisze "SE", siedział obok księży i biskupów.
Ile się tego nazbierało...
Jeśli wpiszemy nazwisko posła w wyszukiwarkę Google'a i zawęzimy wynik wyszukiwania do wiadomości, całe skandaliczne spektrum ostatnich tygodni – a nawet dużo bardziej cofając się wstecz – mamy jak na dłoni. Głównie tak przedstawia się poseł narodowi. Czym zasłużył dla kraju? Ostatnią wiadomością o znaczeniu politycznym wydaje się być ta o jego powrocie do PiS.
Aż nieprawdopodobne, ile się tego nazbierało. Sprawa żony i jej pobicia, a także afera z kochanką, którą miał namawiać do aborcji, to tylko niewielka część. Prawda to lub nie, ale tytuły medialnych doniesień grzmią w podobnym duchu, jeden po drugim... Od tygodni tworząc coraz gorszy wizerunek polityka. Na tym tle poseł walczy już z "Super Expresem", który szczególnie mocno się na niego uwziął.
Tego jest naprawdę dużo. "Balował za pieniądze podatników", "Wykorzystywał uposażenie poselskie, do regularnego opłacania rachunków telefonicznych przynajmniej trzem członkom rodziny", "Zdradzał żonę, teraz chce ją zniszczyć", "Śledczy sprawdzają rodzinę posła Zbonikowskiego", "Poseł PiS urządził wesele za sejmowe pieniądze!", "Seksposeł PiS na celowniku śledczych! Teraz kradzież?". ITD., ITP. Śledczy, prokuratura, konflikty, zdrady...Ale gdzie polityka?
We Włocławku skonfliktowany z PiS
– To prawdziwa lawina – mówi nam wprost jedna z włocławskich dziennikarek. – Aż się czasem dziwię, dlaczego go jeszcze trzymają. Przecież nawet Pudelek się z niego śmieje.
Włocławek to region posła. We Włocławku startował na prezydenta miasta, ale z marnym skutkiem. Jako poseł PiS jest jednak mocno skonfliktowany nawet z lokalnym PiS. Jedna sprawa dotyczy radnego, który twierdzi, że od 2011 roku jest szykanowany przez posła.
Druga dopiero zakończyła się w sądzie. Tę Zbonikowski wytoczył szefowi miejskich struktur PiS – swojemu dawnemu koledze, który oskarżył go o groźby pod swoim adresem.
I znowu on? – można zapytać.
Pamiętacie meleksy na Cyprze?
Znowu. Bo skandalicznych doniesień jest więcej. W 2011 roku to on był jednym z posłów PiS, którzy narozrabiali w hotelu na Cyprze. Podczas wyjazdu w ramach podkomisji praw człowieka Zgromadzenia Rady Europy, razem z innym posłem PiS, zniszczył dwa meleksy, a sprawa trafiła do cypryjskiego sądu. A potem przypisywano mu, że w innym hotelu, tym razem w Polsce, zniszczył gaśnicę, czemu on mocno zaprzeczył. Ktoś się na niego uwziął? – Może on przyciąga takie sytuacje, bo faktycznie jest ich tyle, że naprawdę trudno uwierzyć – mówi dziennikarka.
– On przy tym wszystkim zachowuje kamienną twarz. Nie tłumaczy się, nie organizuje żadnych konferencji prasowych. Musi mieć bardzo dużo samozaparcia i siły, bo przecież te wszystkie pozwy, prokuratura... Przeszedł tyle trudnych wydarzeń, a jednocześnie te afery go nie pogrążają. Ostatnie wybory przecież wygrał – słyszę. W swoim regionie jest widoczny. Bierze udział w lokalnych wydarzeniach, jest na piknikach, na dożynkach. – Zachowuje się trochę jak trybun ludowy. Na zasadzie: "Zawsze możecie do mnie przyjść" – mówi dziennikarka.
Lokalnie zasłynął zwłaszcza z walki o budowę drugiej tamy pod Włocławkiem. Niedawno zainicjował powstanie parlamentarnego zespołu do spraw kaskadyzacji dolnej Wisły ze szczególnym uwzględnieniem budowy kolejnego stopnia wodnego pod Włocławkiem. Z tym głównie się w mieście kojarzy.
– Na razie o efektach działania tego zespołu cisza – mówią jednak mieszkańcy.
"Zdrada programu PiS"
W skali kraju, poza skandalami, widoczny jest mniej. W czasie obecnej kadencji na forum parlamentu wypowiadał się 11 razy, ostatni raz w grudniu 2015 roku (pod tym względem jest na 298 miejscu), zgłosił 29 interpelacji (na 80) i 3 zapytania (na 121). Nie jest to wybitna aktywność, raczej przeciętna średnia. Trudno jednak wychwycić w niej jakąś działalność, którą poseł szczególnie by się politycznie zajmował.
Ale na straży PiS stoi zawsze. Kilka dni temu, gdy włocławski PiS wszedł w układ z samorządowcami z SLD, Zbonikowski grzmiał: – To hańba dla lokalnych działaczy PiS. To zdrada programu PiS!
Na swoim Facebooku napisał: "Dzień hańby dla włocławskiego kierownictwa PiS!!!". Zamieścił też taką fotę, która pasuje idealnie. Pytanie tylko, w któreym miejscu teraz się znajduje.
O Łukaszu Zbonikowskim stało się w mediach znowu głośno za sprawą nieporozumień związanych ze zbiorem zboża i uprawą pola we wspólnym z żoną gospodarstwie rolnym, które znajduje się w jednej z podtoruńskich gmin. W spór , kto ma zbierać i kto uprawiać została zaangażowana chełmińska policja. Czytaj więcej