Tomasz Kalita, były rzecznik SLD zmaga się z glejakiem. Przeszedł operację i przemianę duchową.
Tomasz Kalita, były rzecznik SLD zmaga się z glejakiem. Przeszedł operację i przemianę duchową. Fot. facebook.com/tomekkalita

– Stałem się człowiekiem religijnym, zmieniłem swoje myślenie, zupełnie inaczej podchodzę do życia, do świata – wyznał Tomasz Kalita, były rzecznik SLD. Lewicowiec walczy o życie, zmaga się z glejakiem. I właśnie leżąc w szpitalu wsłuchał się w Radio Maryja. Zrozumiał jego fenomen i doceni. Kalita dodaje jednak, że dalej pozostaje socjalistą.

REKLAMA
"Nie chciałbym, żeby odebrano mnie jako młodszą wersję gen. Jaruzelskiego czy Józefa Oleksego – komunisty, który nawraca się przed śmiercią. To zupełnie nie tak" – tłumaczył Kalita w rozmowie z "Rzeczpospolitą".
O byłym rzeczniku SLD jest głośno z powodu jego walki z nowotworem. Jego zdaniem do choroby mogły przyczynić się telefony komórkowe. Godzinami rozmawiał przez telefon.
Tak opisuje swoje myśli tuż przed operacją. – "Potworny lęk. Jedyne, co mogłem zrobić, to się modlić bardzo gorliwie: 'Ojcze nasz…'. I nagle poczułem rękę. To był dotyk ciepłej dłoni na piersi i głos: 'Nie martw się”' To było coś niesamowitego, to mnie napełniło jakąś siłą i tak wjechałem na operację".

Kalita
przyznaje, że doświadczenie ciężkiej choroby mocno wpłynęło na jego przemyślenia o życiu. W tym również do roli Radia Maryja.
"Mama kupiła mi radio, żebym mógł słuchać papieża Franciszka, kiedy był na Światowych Dniach Młodzieży, więc byłem na bieżąco. Zrozumiałem fenomen tego radia i naprawdę je doceniłem. Zwłaszcza o tej porze dzięki Radiu Maryja ludzie mogą kogoś posłuchać, mogą się wspólnie pomodlić, nie są sami, opuszczeni. To wielka rola ewangelizacyjna" – mówił.
Jego wyznanie wiary, stało się bardzo popularne i licznie cytowane. Dlatego na swoim profilu odniósł się do jednej kwestii - swojej lewicowości. Dalej jest socjalistą, który mówi "tak dla związków partnerskich, liberalizacji aborcji, in vitro czy prawa do adopcji dzieci przez osoby homoseksualne".

Napisz do autora: wlodzimierz.szczepanski@natemat.pl

źródło "Rzeczpospolita"