
Skończył politologię, a nie prawo. Ale to nie przeszkadza mu, aby grozić sędzi "dyscyplinarką". W końcu jest wiceministrem sprawiedliwości, kto mu zabroni? Od piątku trwa nowe zamieszanie wokół Patryka Jakiego. Nie pierwsze, bo polityk nie pierwszy raz się tak zachowuje.
Kwerulant sądowy
Kwerulant sądowy, czyli różne oblicza pieniactwa Chorobliwe poczucie niesprawiedliwości, ogromna determinacja w przekonywaniu do własnych racji coraz to kolejnych adresatów i bogata w formę roszczeniowa korespondencja to niektóre tylko cechy zjawiska określanego powszechnie jako pieniactwo. Działania o charakterze pieniaczym znane są wymiarowi sprawiedliwości i urzędom na całym świecie. Ich nasilenie w poszczególnych krajach jest jednak bardzo różne, a skłonności do pieniactwa znawcy problemu zdecydowanie kojarzą z niektórymi cechami narodowymi. Czytaj więcej
Najostrzej o wiceministrze sprawiedliwości powiedział szef Nowoczesnej, Ryszard Petru - że premier "powinna go wyrzucić na zbity pysk". Andrzej Halicki z PO komentował, że zachowanie Jakiego to "skandal bezprecedensowy na skalę światową". I nawet poseł ruchu Kukiz'15 Stanisław Tyszka mówił o "zawłaszczaniu państwa".
Zjawisko pieniaczy sądowych jest jednak stare jak świat. Już w czasach rzymskich byli tacy ludzie, dla których "procesowanie stało się sposobem na życie i zarazem jego celem".
Rodzaj sprawy nie ma dla nich znaczenia. Cel pieniacza jest jeden – wygrać, ergo udowodnić swoją wyższość, mniejsza o to, nad kim, kiedy i jakim kosztem. Doświadczeni sędziowie, mający z takimi ludźmi do czynienia, z reguły nie kryją rezygnacji, kiedy ex officio zachęcają ich do zawarcia ugody. Daremny trud. Czytaj więcej
To nie pierwszy raz, kiedy Patryk Jaki budzi kontrowersje. Tym razem groźby dotyczyły sędzi. Ale w jego rodzinnym Opolu mówi się, że takich spraw jest więcej. Niedawno Jaki straszył prokuraturą wójta sąsiadującej z Opolem gminy Dobrzeń Wielki. Wiceminister jest zwolennikiem powiększenia Opola kosztem terenów kilku okolicznych gmin. Decyzja Rady Ministrów zapadła w lipcu, jest ostateczna i samorządy nie mają nawet jak jej zaskarżyć. Zacznie obowiązywać z początkiem nowego roku.
We wsiach, które mają być włączone do Opola, o ministrze Jakim trudno usłyszeć dobre słowo. W czasie wakacji pisaliśmy o emocjach i protestach na Opolszczyźnie. Mieszkająca tam mniejszość niemiecka jest przekonana, że miasto zostanie powiększone po to, aby jej przedstawicieli wyeliminować z lokalnych władz. Patryk Jaki tłumaczył, że bez tej operacji Opole czekałaby likwidacja województwa, bo miasto się wyludnia.
W opolskich mediach o Patryku Jakim głośno jest dość często i to od dawna, choć polityk ma zaledwie 31 lat. W 2003 roku wraz z młodzieżówką PiS protestował przed biurem Aleksandry Jakubowskiej z SLD, potem uczestniczył w akcjach organizowanych przez Młodych Konserwatystów. W 2006 dostał się do opolskiej Rady Miasta z listy PO, ale szybko zmienił polityczne barwy na PiS.
Napisz do autora: tomasz.lawnicki@natemat.pl
