Skończył politologię, a nie prawo. Ale to nie przeszkadza mu, aby grozić sędzi "dyscyplinarką". W końcu jest wiceministrem sprawiedliwości, kto mu zabroni? Od piątku trwa nowe zamieszanie wokół Patryka Jakiego. Nie pierwsze, bo polityk nie pierwszy raz się tak zachowuje.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Mianem sądowego pieniacza określiła Patryka Jakiego adwokat Joanna Parafianowicz. W ten sposób w TVN24 pani adwokat skomentowała piątkowe zachowanie wiceministra w Sądzie Okręgowym w Warszawie. Jaki zaatakował sędzię Alicję Fronczyk - mówił, że toleruje ona oczywiste bezprawie, sugerował, że chce się zemścić za jego krytykę sądów, opowiadał o jej rzekomych politycznych orzeczeniach i groził wnioskiem do Krajowej Rady Sądownictwa o zbadanie dotychczasowych wyroków sędzi. Po lawinie krytyki - wycofał się. Ale niesmak pozostał.
Kwerulant sądowy
Kwerulant sądowy, czyli różne oblicza pieniactwa Chorobliwe poczucie niesprawiedliwości, ogromna determinacja w przekonywaniu do własnych racji coraz to kolejnych adresatów i bogata w formę roszczeniowa korespondencja to niektóre tylko cechy zjawiska określanego powszechnie jako pieniactwo. Działania o charakterze pieniaczym znane są wymiarowi sprawiedliwości i urzędom na całym świecie. Ich nasilenie w poszczególnych krajach jest jednak bardzo różne, a skłonności do pieniactwa znawcy problemu zdecydowanie kojarzą z niektórymi cechami narodowymi. Czytaj więcej
źródło: Prokuratura Okręgowa w ZIelonej Górze
Proces Patrykowi Jakiemu wytoczył poseł PO Robert Kropiwnicki. Poszło o słowa, jakie padły z sejmowej mównicy, że poseł Platformy Obywatelskiej w swoim mieszkaniu prowadzi agencję towarzyską. W sądzie wiceminister domagał się odrzucenia pozwu, dowodząc, że chroni go immunitet. Sędzia uznała jednak, że w trybie cywilnym rozprawa toczyć się może i to dlatego usłyszała od wiceministra groźbę "dyscyplinarki". A po słowach Jakiego zawrzało na scenie politycznej i w środowisku prawniczym.
"Na zbity pysk"
Najostrzej o wiceministrze sprawiedliwości powiedział szef Nowoczesnej, Ryszard Petru - że premier "powinna go wyrzucić na zbity pysk". Andrzej Halicki z PO komentował, że zachowanie Jakiego to "skandal bezprecedensowy na skalę światową". I nawet poseł ruchu Kukiz'15 Stanisław Tyszka mówił o "zawłaszczaniu państwa".
Były prezes Trybunału Konstytucyjnego prof. Andrzej Zoll uważa zaś, że Jaki dopuścił się gróźb i nacisków na sędziego. – W normalnym państwie ten pan po godzinie nie byłby już wiceministrem sprawiedliwości – mówił "Gazecie Wyborczej" prof. Zoll. A zwykłym Polakom przypomniały się słowa babci Pawlakowej "Sąd sądem, a sprawiedliwość musi być po naszej stronie".
Cel pieniacza - udowodnić swoją wyższość
Zjawisko pieniaczy sądowych jest jednak stare jak świat. Już w czasach rzymskich byli tacy ludzie, dla których "procesowanie stało się sposobem na życie i zarazem jego celem".
Tak też było i w tym procesie. Propozycja ugody ze strony posła Kropiwnickiego padła, ale wiceminister Jaki ją odrzucił. Po dwóch dniach od rozprawy Patryk Jaki ochłonął i przyznał na Twitterze, że w sprawie sędzi popełnił błąd.
Bo przyjdzie prokuratura
To nie pierwszy raz, kiedy Patryk Jaki budzi kontrowersje. Tym razem groźby dotyczyły sędzi. Ale w jego rodzinnym Opolu mówi się, że takich spraw jest więcej. Niedawno Jaki straszył prokuraturą wójta sąsiadującej z Opolem gminy Dobrzeń Wielki. Wiceminister jest zwolennikiem powiększenia Opola kosztem terenów kilku okolicznych gmin. Decyzja Rady Ministrów zapadła w lipcu, jest ostateczna i samorządy nie mają nawet jak jej zaskarżyć. Zacznie obowiązywać z początkiem nowego roku.
Gminy, które tracą ziemie, obawiają się o swój przyszłoroczny budżet. Na przykład Dobrzeń Wielki utraci teren z Elektrownią Opole. Dlatego władze tej gminy zdecydowały się sprzedać kilkadziesiąt działek zanim te znajdą się w granicach Opola. Wiceminister Jaki uznał jednak, że może to być element politycznej gry i pogroził wójtowi, że prokuratura będzie prześwietlać transakcje. – To próba zastraszenia sąsiadów Opola – oceniał w "Gazecie Wyborczej" Marek Leja, wójt Dąbrowy, której część też trafi od stycznia do miasta wojewódzkiego. – My nie mamy nic na sumieniu, a słowa pana wiceministra sugerują, że jest odwrotnie – tłumaczył samorządowiec.
"Przeproś i Spadaj"
We wsiach, które mają być włączone do Opola, o ministrze Jakim trudno usłyszeć dobre słowo. W czasie wakacji pisaliśmy o emocjach i protestach na Opolszczyźnie. Mieszkająca tam mniejszość niemiecka jest przekonana, że miasto zostanie powiększone po to, aby jej przedstawicieli wyeliminować z lokalnych władz. Patryk Jaki tłumaczył, że bez tej operacji Opole czekałaby likwidacja województwa, bo miasto się wyludnia.
W czasie gorącej dyskusji na temat wielkości Opola na miejskich słupach pojawiły się plakaty o treści "JAKI WSTYD" z umieszczonym po środku napisem "Przeproś i Spadaj" stylizowanym na logo Prawa i Sprawiedliwości. Wiceminister sprawiedliwości krytykował wówczas autorów plakatów. Mówił, że są przestępcami i powinni zostać ukarani. Policja jednak postępowania z urzędu nie podjęła. W komendzie tłumaczono, że osoba, która się czuje urażona powinna złożyć zawiadomienie. Zawiadomienia nie było.
Z PiS do PO i z powrotem
W opolskich mediach o Patryku Jakim głośno jest dość często i to od dawna, choć polityk ma zaledwie 31 lat. W 2003 roku wraz z młodzieżówką PiS protestował przed biurem Aleksandry Jakubowskiej z SLD, potem uczestniczył w akcjach organizowanych przez Młodych Konserwatystów. W 2006 dostał się do opolskiej Rady Miasta z listy PO, ale szybko zmienił polityczne barwy na PiS.
Lokalni politycy przyznają, że Jaki walczy bezpardonowo. Ma w związku z tym wielu wrogów, także w PiS. Ale ma najważniejszego w mieście sojusznika - prezydenta Opola. Arkadiusz Wiśniewski dał pracę ojcu wiceministra Jakiego - Ireneusz Jaki początkowo został wiceprezesem miejskiej spółki Wodociągi i Kanalizacja, od kilku miesięcy jest już prezesem WiK. Syn-wiceminister odpiera zarzuty o nepotyzm. Twierdzi, że to sprawiedliwość dziejowa, bo ojciec został skrzywdzony, gdy miastem rządziła PO.
Patryk Jaki nieraz wchodził w konflikt z osobami, które mu się w jakiś sposób sprzeciwiały. Ale i sam czuje się zastraszany. W sierpniu złożył doniesienie w sprawie pogróżek, jakie otrzymuje. Wyjaśniał, że działa na rzecz zaostrzenia kar, a to nie podoba się w środowisku przestępczym. I dlatego wystąpił nawet o pozwolenie na broń.
dr hab. Maciej Jońca, Katedra Prawa Rzymskiego KUL
Rodzaj sprawy nie ma dla nich znaczenia. Cel pieniacza jest jeden – wygrać, ergo udowodnić swoją wyższość, mniejsza o to, nad kim, kiedy i jakim kosztem. Doświadczeni sędziowie, mający z takimi ludźmi do czynienia, z reguły nie kryją rezygnacji, kiedy ex officio zachęcają ich do zawarcia ugody. Daremny trud. Czytaj więcej