
Spekulacje się potwierdziły. Minister skarbu państwa został zdymisjonowany przez premier Beatę Szydło. Do końca roku resort będzie już tylko wspomnieniem. Jego zamknięcia dopilnuje Henryk Kowalczyk, członek Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
REKLAMA
Likwidacja ministerstwa skarbu państwa jest faktem. Z dniem dzisiejszym rozpoczyna się proces, do którego, jak podkreśliła premier, szybko doprowadził odwołany właśnie Dawid Jackiewicz. W trakcie konferencji prasowej można było dowiedzieć się, że dzięki decyzji Szydło, wszelkie patologie w państwowych spółkach, wreszcie się skończą. Podziękowała ministrowi za pracę i zapowiedziała, że z końcem roku kierowany przez niego resort przestanie istnieć. Od stycznia 2017 r. jego obowiązki przejmie nowy podmiot.
Jackiewicz pełnił funkcję listopada 2015 roku. Spekulowano, że powodem jego dymisji będą jego krytyczne wypowiedzi względem polityki kadrowej PiS w spółkach skarbu państwa. O nim z kolei mówiono, że sam chętnie obsadza stanowiska znajomymi. Do tego dochodził konflikt z Mateuszem Morawieckim i Zbigniewem Ziobrą. Warto przypomnieć jednak, co sam mówił o resorcie kilka miesięcy temu. A mianowicie, że nie ma już potrzeby utrzymywania resortu - "potężnego molocha biurokratycznego zatrudniającego półtora tysiąca osób".
Jackiewicz dzisiaj dziękuje Beacie Szydło i Jarosławowi Kaczyńskiemu za zaufanie. – Moje zobowiązania zostały wypełnione – ocenił. Jego zdaniem, ostatnie chwile ministerstwa były tryumfem rządu PiS. Do zwycięstw zaliczył ograniczenie "skandalicznie wysokich" pensji prezesów spółek czy wprowadzenie transparentnych przepisów. Wielkim sukcesem, zauważył, jest powołanie do życia Fundacji Narodowej - zajmującej się promocją Polski za granicą i "obroną jej dobrego imienia". – Do zobaczenia – zakończył wystąpienie ustępujący minister. Czy to oznacza, że szykuje się do objęcia nowego stanowiska? Internauci nie mają co do tego wątpliwości.
