
Strefy kibica zbudowane z okazji Euro 2012 są rozrzucone po całym kraju i robią prawdziwą furorę. Atmosfera jest niesamowita, w wielu przypadkach zbliżona do emocji przeżywanych na stadionie, a czasami można pokusić się o stwierdzenie, że nawet lepsza. Niestety, niektórym udziela się ona tak bardzo, że w typowo polski sposób Euro świętują alkoholem. W efekcie nie trzeba długo szukać, żeby w strefach i okolicach obserwować zataczające się i nieskażone trzeźwością twarze. Przeważnie jeszcze kilka godzin przed pierwszym gwizdkiem w dniu meczu. Smutne.
Trzeba wyraźnie zaznaczyć, że w strefie jest niesamowicie. Po meczu otwarcia obejrzanym wspólnie z kilkudziesięcioma tysiącami kibiców nie miałem nawet ochoty pojawić się na stadionie podczas spotkania z Rosjanami. Nigdy wcześniej nie spotkałem się z taką atmosferą. A gol dla polskiej drużyny? Poezja. Dziesiątki tysięcy ludzi w każdym wieku skaczących i drących się z radości w niebo głosy. Przy poniższym filmiku stwierdzenie, które kiedyś przeczytałem w internecie - można znęcać się przyciskiem replay - pasuje idealnie.
Mecz w wódkę
Wszystko to psują pewne żałosne obrazki. Nie, nie chodzi o lejących się kilkanaście metrów obok kiboli, bo to już temat rzeka. Wystarczy przespacerować się wokół strefy kibica, żeby zobaczyć masę Polaków uprawiających swoje ulubione hobby - chlanie na umór. Tak, chlanie, bo piją ci, którzy robią to faktycznie dla przyjemności - piwko, dwa, trzy przy meczu. A niestety, nie trzeba długo szukać, żeby zobaczyć - lekko mówiąc - nieskażone trzeźwością twarze. I chodzi tu o zwykłych, młodych ludzi.
Niektórym coś tam jeszcze świta, że ktoś i gdzieś gra jakiś mecz. Dzięki temu to tu, to tam daje się słyszeć przepite i żałosne wycie: pooolskaaa biaaałooo-czeerwoooni i jakże heroiczne: ktooo wygraaa meeecz?! Polska!
Dla chcącego nic trudnego, ale ciężko sobie wyobrazić, by ludzie masowo upijali się tak niskoprocentowym alkoholem – zauważa CZYTAJ WIĘCEJ
"Melanżujemy trzeci dzień"
A jestem pewien, że są i przypadki, które w ogóle zapominają o tym, że tego wieczoru Polacy grają mecz. Wtorek, spotkanie z Rosją rozpoczyna się o 20.45. W centrum jestem już o 17. Koło metra przechodzi dwójka młodych mężczyzn w stanie bardziej niż wskazującym. Nawet strażnicy miejscy skwitowali między sobą, że ci panowie meczu chyba dziś nie obejrzą.
- Ci ludzie odreagowują przy każdej okazji, która pozwala im się rozluźnić, poczuć swobodnie. Robią to w masie, grupie, więc czują się silniejsi, mniej odpowiedzialni, bardziej anonimowi. Sfrustrowane narody bardziej odreagowują, więc po prostu chleją - mówi naTemat profesor Krzysztof Wielecki, socjolog.
Nie jest jednak tak tragicznie, bo tę tendencję da się zmienić. - Społeczeństwa, które są mniej sfrustrowane, czują, że mają jakąś przyszłość. Mają mniejszy poziom stresu i nerwic, więc społeczeństwo robi się bardziej kulturalne i cywilizowane. A co za tym idzie odreagowują w bardziej cywilizowanych formach. Polacy niestety tacy nie są - kwituje profesor Wielecki.

