"Mecz o wszystko" usunięty przez TVP. Polskie Radio walczy o wyłączność komentarzy Tomasza Zimocha. Nastąpiła swoista reakcja łańcuchowa. Kto nie pozwalają internautom kibicować?
"Mecz o wszystko", zagrzewający do boju filmik fana futbolu, w ciągu jednego dnia obejrzało 200 tysięcy osób. Poruszająca muzyka, emocjonalny komentarz Tomasza Zimocha, który przyprawia o dreszcze podekscytowania, wizualne fragmenty walki polskiej kadry o zwycięstwo, gole Lewandowskiego i Błaszczykowskiego złożyły się na krótki, ale niezwykle żywy filmik, obok którego kibic nie może przejść obojętnie. Sielanka skończyła się dziś, gdy TVP zablokowała dzieło fana. Natychmiast wśród internautów podniósł się rwetes. "Jak mogliście usunąć ten podnoszący na duchu klip?", "Słyszeliście o duchu walki?". Na TVP sypią się gromy.
Jakby tego było mało, Polskie Radio zapowiedziało walkę o wyłączność na komentarze ich komentatora Tomasza Zimocha.
Trzeba zrozumieć, że komentarze Tomasza Zimocha to nasz produkt. Ale w żaden sposób nie chcemy ograniczać dostępu do niego. Będziemy domagać się tego, by wszystkie materiały, które wykorzystują komentarz naszego wybitnego dziennikarze, zawierały odesłanie na strony Polskiego Radia - mówi rzecznik PR Radosław Kazimierski. CZYTAJ WIĘCEJ
Internauci nie kryją oburzenia, denerwują się: jak można tak "klimatyczne" klipy usuwać podczas mistrzostw. Czyja to sprawka?
To nie my, to UEFA
- To przez interwencję UEFA - tłumaczy nam rzecznik TVP Joanna Stepmień-Rogalińska. Wydaje się być bardzo zniecierpliwiona aferą, jak wybuchła wokół filmiku. - Nasi specjaliści uznali, że filmik naruszył nasze prawa jako wyłącznego nadawcy Euro 2012. Naruszył naszą licencję na wyłączność. Rozumiem niezadowolenie kibiców. Ale nam też udziela się entuzjazm, w redakcji nie ma nikogo, kto nie oglądałby meczy Polaków - przekonuje. Zapewnia nas, że to nie akt złej woli, tylko konieczność.
- Mało kto wie, że to interwencja UEFA zmusiła nas do zgłoszenia tego problemu. Nawet my sami bez ich zgody nie możemy udostępniać nic na You Tube. Dodatkowo filmik naruszał prawa autorskie dotyczące ścieżki dźwiękowej, komentarza dziennikarza Polskiego Radia, ujęcia stadionu narodowego z helikoptera, a to bardzo drogie zdjęcia. Przecież wszystkie ważniejsze momenty meczy są dostępne na naszej stronie internetowej - tłumaczy cierpliwie rzecznik.
PR chce linkować
Polskie Radio także zapowiedziało wojnę z You Tube. Rzecznik sugeruje, że wszystko związane z Euro jest na ich portalu. Ale zapisów komentarzy Zimocha umieszczonych na ich stronie odsłuchuje kilka tysięcy osób. Te internetowe ogląda po kilkaset tysięcy. Nie boicie się internautów? - pytam rzecznika Polskiego Radia. - Nie, bo nie robimy im nic złego. Nikomu nie bronimy komentarzy Zimocha, chcemy jedynie by te materiały były podlinkowane do naszej strony internetowej. Ucywilizować takie podejście You Tube'a i internautów - mówi Radosław Kazimierski.
Dozwolony użytek - użytkownik może nieodpłatnie skorzystać z cudzej twórczości, bez zgody autora, we własnym zakresie. Może także udostępnić taki utwór osobie, z którą ma bliskie relacje CZYTAJ WIĘCEJ
- TVP ma z UEFA umowę, której nie poznamy, bo obejmuje ją klauzula tajności. Dozwolony użytek prywatny to jedno, ale udostępnianie tego wielu tysiącom internautów do już złamanie prawa - mówi Piotr Dynowski z kancelarii Bird&Bird. - Wszyscy wiemy, jaki stosunek ma UEFA do swojej własności. Nie znoszą sprzeciwu, jeśli cokolwiek ich prawa narusza - tłumaczy.
- Fajnie byłoby wspierać taką inicjatywę jak "Mecz o wszystko", ale trzeba w to zaangażować wiele podmiotów, żeby zrobić to zgodnie z prawem. Albo będziemy go przestrzegać albo pozwolimy sobie na samowolkę, a wiadomo jak to się skończy - dodaje. A Polskie Radio? - Mają pełne prawo do egzekwowania swoich postulatów. Każdy użytkownik może sobie zrobić dowolny miks z komentarzami Tomasza Zimocha. Ale nie może tego udostępniać - tłumaczy prawnik. Z You Tube'em da się wygrać? - Oczywiście, że tak. Oni mają swój sposób na filtrowanie treści zamieszczanych w serwisie. Zresztą radio nie chce komuś zabrać ekscytujących krzyków komentatora, tylko chce by przekierować materiały na stronę PR.
Czy radio i telewizja strzelają sobie w stopę? Na pewno nie. Zdaniem Piotra Dynowskiego internauci mogą się obrazić na TVP, lecz nic im to nie da. Tylko i wyłącznie publiczna telewizja transmituje mecze, jeśli ktoś chce obejrzeć mecz, musi się z nią przeprosić.
Co na to sam Tomasz Zimoch? Rozmawiać nie chce, żeby nie narazić się pracodawcom. Twierdzi, że jemu osobiście to nie przeszkadza, ale radio ma święte prawo do takich działań i jeśli uznaje to za stosowne, niech tak postępuje.
Kodowana transmisja
To nie pierwszy przypadek awantury o prawa autorskie podczas imprez sportowych. Żeby daleko nie szukać, wystarczy przypomnieć sobie. Wystarczy przypomnieć sobie walkę Tomasza Adamka z Witalijem Kliczką. Zamieszanie zaczęło się od tego, że telewizja RTL transmitowała pojedynek za darmo. Polacy używający platform płatnej telewizji musieli zapłacić za jej obejrzenie około 40 złotych. Organizatorzy gali wymogli na telewizjach, żeby te zakodowały sygnał stacji RTL. Ta miała licencję na transmisję, mimo to jej sygnał "kablówki" zakłóciły. Oburzyło to kibiców. Interweniować musiała KRRiT, która stwierdziła, że polscy operatorzy nie mieli prawa ingerować w ramówkę RTL oraz kodować ich programu.
Innym przykładem może być sytuacja zespołu Jarzębina tuż przed mistrzostwami. Producent stwierdził, że on jest "ojcem sukcesu", zespół miał go tylko za pośrednika i nie rozumiał jego roszczeń.