Mówi się o nim, że to człowiek dialogu. O, tak! Dialog Adama Lipińskiego z Renatą Beger był rzeczywiście bardzo ciekawy. Pamiętacie jeszcze aferę taśmową z 2006 roku? Gdy posłanka Samoobrony w zamian za przejście do PiS zażądała stanowiska wiceministra, Lipiński odpowiada "to żaden problem, przecież mamy mnóstwo stanowisk".
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Z tej strony go nie znamy
Teraz sam objął nowe stanowisko - jest już nie tylko sekretarzem stanu w Kancelarii Premiera, także pełnomocnikiem rządu ds. równego traktowania. Czy ma jakiekolwiek przygotowanie i kompetencje, aby zająć się sprawami równościowymi? Działacze organizacji antydyskryminacyjnych mocno wątpią. Wczoraj, gdy usłyszeli kto zostanie pełnomocnikiem, byli w szoku. I ten szok im nie mija, choć znają Adama Lipińskiego nie od dziś. A może właśnie dlatego, że go znają, ale ... z innej strony.
Wiceprezes PiS zawsze trzyma się w cieniu. Nie jest zbyt aktywny w mediach. Nie chwali się życiorysem, choć pewnie miałby powody. Działalność opozycyjną rozpoczął w latach 70., gdy studiował na Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu. Zajmował się głównie poligrafią i kolportażem. – Nie histeryzował, robił dużo, gadał mało – tak z szacunkiem o Adamie Lipińskim mówił 10 lat temu na łamach "Polityki" ówczesny poseł PO Stanisław Huskowski, dziś w kole Europejscy Demokraci.
Jak trzeci bliźniak
Lipiński wytrwał w podziemiu przez całe lata 80., a gdy skończył się PRL szybko związał się z braćmi Kaczyńskimi tworząc wraz z nimi Porozumienie Centrum. Szybko dał się poznać jako świetny organizator i ... jako osoba, która nigdy nie sprzeciwiła się prezesowi partii. Adam Lipiński trwał przy Jarosławie Kaczyńskim w czasach lepszych i gorszych. Gdy PC chyliło się ku upadkowi, przez dwa lata stał na czele tej partii i to on ją rozwiązał. Ale też on organizował nową partię, Prawo i Sprawiedliwość w 2001 roku. Od początku jest jej wiceprezesem i nie ma wątpliwości, że także cichym współautorem sukcesu PiS.
Gdy w 2005 roku Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory, a na premiera wyznaczono Kazimierza Marcinkiewicza, Adam Lipiński trafił do KPRM. Oficjalnie został sekretarzem stanu ds. kontaktów rządu z parlamentem. Nieoficjalnie mówiło się wtedy, że Lipiński jest uchem i okiem prezesa Kaczyńskiego w Al. Ujazdowskich. Chodziło o to, by zaufany człowiek miał Marcinkiewicza pod kontrolą. Gdy szefem rządu został Jarosław Kaczyński, Adam Lipiński awansował - został szefem Gabinetu Politycznego premiera. I - jak zawsze - był człowiekiem do zadań specjalnych.
"Mamy mnóstwo wolnych stanowisk"
To jedno zadanie specjalne sprawiło, że został zapamiętany już na zawsze jako bohater afery taśmowej. Koalicja PiS-LPR-Samoobrona właśnie się waliła, na gwałt poszukiwano poparcia. No i znalazła się Renata Beger, znana z wypowiedzi o "kurwikach w oczach" i o tym, że "lubi seks jak koń owies". Beger oświadczyła, że przyjdzie do PiS w zamian za stanowisko podsekretarza stanu.
Adam Lipiński zapewniał, że "nie ma problemu z tym" i obiecywał, że skontaktuje ją z kimś, kto udzieli pomocy prawnej przy jej kłopotach sądowych. Potem, w kolejnej nagranej rozmowie, przyznał jednak, że premier Kaczyński na stanowisko dla Beger się nie zgodził. Wkrótce koalicja i rząd upadły, Adama Lipińskiego za udział w rozmowach, które miały znamiona politycznej korupcji, nie spotkała żadna kara.
PiS powrócił do władzy po 8 latach w opozycji i Adam Lipiński powrócił dokładnie na to samo stanowisko. Też został sekretarzem stanu w KPRM do spraw kontaktów z parlamentem i znów - jak mówią nieoficjalnie politycy - jego rolą było to, aby na zlecenie prezesa partii mieć na oku premiera, tym razem Beatę Szydło. I tak trwał w swej roli do wczoraj.
Szok i niedowierzanie. TEN Lipiński?
Szefowa rządu ogłosiła to, czego wszyscy się spodziewali - Paweł Szałamacha odchodzi ze stanowiska ministra finansów, jego zadania przejmie wicepremier Mateusz Morawiecki. Druga wiadomość natomiast wiele osób ścięła z nóg. Wojciech Kaczmarczyk został odwołany ze stanowiska pełnomocnika rządu ds. równego traktowania, nowym pełnomocnikiem zostaje Adam Lipiński. Nie, nie chodzi o to, że w organizacjach walczących o równe prawa ktoś płakał po ministrze Kaczmarczyku, bo one nieraz go krytykowały. Kaczmarczyk był znany głównie z tego, że właściwie był nieobecny. Ale Lipiński? TEN Lipiński?
Nawet w komentarzach prawicowych publicystów nie brakowało uszczypliwości.
Szybko wszyscy przypomnieli sobie aferę taśmową sprzed 10 lat.
Prof. Magdalena Środa stwierdziła, że "Lipiński ma się tak do równości jak Kaczyński do macierzyństwa"
A szef Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego załamał ręce - i nad odchodzącym pełnomocnikiem, i nad jego następcą.
W rozmowie z naTemat Krzysztof Śmiszek przyznał, że czeka na spotkanie nowego pełnomocnika z organizacjami pozarządowymi. – Liczę na spotkanie, ale nie liczę na efekty. Właściwie nie mam wobec ministra Lipińskiego żadnych oczekiwań. Środowisko LGBT nie ma co liczyć na zmianę sytuacji – ocenia szef Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego.
"Staram się patrzeć z optymizmem"
Była pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania, posłanka PO Elżbieta Radziszewska w rozmowie z naTemat przyznaje, że jest zadziwiona i nie rozumie, dlaczego Adam Lipiński został powołany na to stanowisko. Ale stara się patrzeć na tę nominację z optymizmem. – Poprzednik Adama Lipińskiego, Wojciech Kaczmarczyk, zupełnie nie podołał zadaniom. Nie był obecny tam, gdzie powinien. Nie zabierał głosu w wielu ważnych sprawach, choćby w kwestii serii rasistowskich incydentów – ubolewa Radziszewska i wierzy, że teraz może być już tylko lepiej.
Elżbieta Radziszewska przyznaje, że obserwuje ministra Lipińskiego na scenie politycznej od wielu lat. W poprzedniej kadencji Sejmu razem pracowali choćby w Komisji Łączności z Polakami za Granicą. Czy dostrzegła jakiekolwiek zainteresowanie sprawami równościowymi? – Nie, nie zauważyłam, aby na przykład kwestia praw kobiet była w ogóle w polu jego zainteresowań. Ale trzeba pamiętać, że jego pozycja w PiS jest bardzo silna. Rolą pełnomocnika jest m.in. koordynowanie i spinanie działań rządu w różnych obszarach, ministrowie na pewno będą czuli wobec niego respekt - w końcu to prawa ręka prezesa PiS. Więc może uda mu się zdziałać coś pozytywnego – zastanawia się posłanka PO.
Utrzymujemy fikcję
Kluczowe pytanie brzmi - czy Adamowi Lipińskiemu w ogóle się zechce działać na rzecz równego traktowania. W jednej z organizacji pozarządowych usłyszałem, że Wojciech Kaczmarczyk był tak mało aktywny nie tyle dlatego, że nie chciał działać, a dlatego, że nie mógł. Jego pozycja w rządzie była słaba, jego urząd miał za mało środków, a jego przełożonym zupełnie nie zależało na tym, aby zajmować sprawami feministek, gender i tęczowych parad. Przy takiej filozofii trudno się spodziewać, aby Adam Lipiński chciał dokonać czegoś więcej niż poprzednik.
PiS już raz pokazał, co myśli o tym urzędzie. W rządach Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego nie było pełnomocnika ds. równego traktowania. Urząd ten, mimo protestów wielu środowisk, został wówczas zlikwidowany po trzech latach istnienia. w rządach Leszka Millera i Marka Belki. Pierwszą pełnomocniczką była Izabela Jaruga-Nowacka.
Powołanie urzędu pełnomocnika ds. równości było jednym z warunków wejścia Polski do UE. Gdy PiS zaczął rządzić w 2005 roku byliśmy już w Unii, więc uznano urząd za niepotrzebny. Przywrócił go rząd Donalda Tuska. Dziś pewnie rządzący też najchętniej zlikwidowaliby ten urząd, ale sytuacja jest inna. W 2011 r. Sejm uchwalił ustawę równościową, w której wpisane jest stanowisko pełnomocnika. Likwidacja urzędu oznaczałaby konieczność zmiany ustawy i na pewno pociągnęłaby za sobą protesty Brukseli. Zmienili więc tyle, że pełnomocnik ds. równego traktowania jest jednocześnie pełnomocnikiem ds. społeczeństwa obywatelskiego.
Wygląda więc na to, że Adam Lipiński znów jest człowiekiem do zadania specjalnego. Można sądzić, że polegać ono będzie na podtrzymywaniu fikcji, że w Polsce istnieje w ogóle pełnomocnik rządu do spraw równego traktowania. No chyba, że to człowiek na czas ideologicznej wojny.
Napisz do autora: tomasz.lawnicki@natemat.pl
Reklama.
Krzysztof Śmiszek
szef Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego
Moim zdaniem urząd pełnomocnika ds. równego traktowania padł ofiarą politycznej gry. Wojciech Kaczmarczyk był niekompetentny i nie powinien się tym zajmować. Adam Lipiński nigdy się tym nie zajmował i nie znam ani jednej jego wypowiedzi, która świadczyłaby, że choć minimalnie jest zainteresowany problemem dyskryminacji. Ta nominacja może świadczyć o tym, że dla PiS sprawy równości są zupełnie nieważne. Ale może być wręcz przeciwnie - że są to dla nich sprawy bardzo ważne i dlatego na front wysyłają kogoś, kto uspokoi środowiska skrajnie prawicowe.
Elżbieta Radziszewska
pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania w rządzie PO-PSL
Sprawa ataków na tle rasistowskim to też jest obszar działania pełnomocnika rządu ds. równego traktowania. Możliwe, że Adam Lipiński jako doświadczony polityk będzie tu bardziej aktywny. Liczę na to, że zajmie się sprawą praw kobiet na rynku pracy, problemem dyskryminacji osób starszych, czy niepełnosprawnych. Mam już nawet dla niego pierwszą sprawę - w Piotrkowie Trybunalskim władze miasta nie finansują dowozu do szkoły dzieci z niepełnosprawnością sprzężoną. To jest sprawa dla pełnomocnika!