
Mówi się o nim, że to człowiek dialogu. O, tak! Dialog Adama Lipińskiego z Renatą Beger był rzeczywiście bardzo ciekawy. Pamiętacie jeszcze aferę taśmową z 2006 roku? Gdy posłanka Samoobrony w zamian za przejście do PiS zażądała stanowiska wiceministra, Lipiński odpowiada "to żaden problem, przecież mamy mnóstwo stanowisk".
Teraz sam objął nowe stanowisko - jest już nie tylko sekretarzem stanu w Kancelarii Premiera, także pełnomocnikiem rządu ds. równego traktowania. Czy ma jakiekolwiek przygotowanie i kompetencje, aby zająć się sprawami równościowymi? Działacze organizacji antydyskryminacyjnych mocno wątpią. Wczoraj, gdy usłyszeli kto zostanie pełnomocnikiem, byli w szoku. I ten szok im nie mija, choć znają Adama Lipińskiego nie od dziś. A może właśnie dlatego, że go znają, ale ... z innej strony.
Lipiński wytrwał w podziemiu przez całe lata 80., a gdy skończył się PRL szybko związał się z braćmi Kaczyńskimi tworząc wraz z nimi Porozumienie Centrum. Szybko dał się poznać jako świetny organizator i ... jako osoba, która nigdy nie sprzeciwiła się prezesowi partii. Adam Lipiński trwał przy Jarosławie Kaczyńskim w czasach lepszych i gorszych. Gdy PC chyliło się ku upadkowi, przez dwa lata stał na czele tej partii i to on ją rozwiązał. Ale też on organizował nową partię, Prawo i Sprawiedliwość w 2001 roku. Od początku jest jej wiceprezesem i nie ma wątpliwości, że także cichym współautorem sukcesu PiS.
To jedno zadanie specjalne sprawiło, że został zapamiętany już na zawsze jako bohater afery taśmowej. Koalicja PiS-LPR-Samoobrona właśnie się waliła, na gwałt poszukiwano poparcia. No i znalazła się Renata Beger, znana z wypowiedzi o "kurwikach w oczach" i o tym, że "lubi seks jak koń owies". Beger oświadczyła, że przyjdzie do PiS w zamian za stanowisko podsekretarza stanu.
Szefowa rządu ogłosiła to, czego wszyscy się spodziewali - Paweł Szałamacha odchodzi ze stanowiska ministra finansów, jego zadania przejmie wicepremier Mateusz Morawiecki. Druga wiadomość natomiast wiele osób ścięła z nóg. Wojciech Kaczmarczyk został odwołany ze stanowiska pełnomocnika rządu ds. równego traktowania, nowym pełnomocnikiem zostaje Adam Lipiński. Nie, nie chodzi o to, że w organizacjach walczących o równe prawa ktoś płakał po ministrze Kaczmarczyku, bo one nieraz go krytykowały. Kaczmarczyk był znany głównie z tego, że właściwie był nieobecny. Ale Lipiński? TEN Lipiński?
Moim zdaniem urząd pełnomocnika ds. równego traktowania padł ofiarą politycznej gry. Wojciech Kaczmarczyk był niekompetentny i nie powinien się tym zajmować. Adam Lipiński nigdy się tym nie zajmował i nie znam ani jednej jego wypowiedzi, która świadczyłaby, że choć minimalnie jest zainteresowany problemem dyskryminacji. Ta nominacja może świadczyć o tym, że dla PiS sprawy równości są zupełnie nieważne. Ale może być wręcz przeciwnie - że są to dla nich sprawy bardzo ważne i dlatego na front wysyłają kogoś, kto uspokoi środowiska skrajnie prawicowe.
Była pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania, posłanka PO Elżbieta Radziszewska w rozmowie z naTemat przyznaje, że jest zadziwiona i nie rozumie, dlaczego Adam Lipiński został powołany na to stanowisko. Ale stara się patrzeć na tę nominację z optymizmem. – Poprzednik Adama Lipińskiego, Wojciech Kaczmarczyk, zupełnie nie podołał zadaniom. Nie był obecny tam, gdzie powinien. Nie zabierał głosu w wielu ważnych sprawach, choćby w kwestii serii rasistowskich incydentów – ubolewa Radziszewska i wierzy, że teraz może być już tylko lepiej.
Sprawa ataków na tle rasistowskim to też jest obszar działania pełnomocnika rządu ds. równego traktowania. Możliwe, że Adam Lipiński jako doświadczony polityk będzie tu bardziej aktywny. Liczę na to, że zajmie się sprawą praw kobiet na rynku pracy, problemem dyskryminacji osób starszych, czy niepełnosprawnych. Mam już nawet dla niego pierwszą sprawę - w Piotrkowie Trybunalskim władze miasta nie finansują dowozu do szkoły dzieci z niepełnosprawnością sprzężoną. To jest sprawa dla pełnomocnika!
Kluczowe pytanie brzmi - czy Adamowi Lipińskiemu w ogóle się zechce działać na rzecz równego traktowania. W jednej z organizacji pozarządowych usłyszałem, że Wojciech Kaczmarczyk był tak mało aktywny nie tyle dlatego, że nie chciał działać, a dlatego, że nie mógł. Jego pozycja w rządzie była słaba, jego urząd miał za mało środków, a jego przełożonym zupełnie nie zależało na tym, aby zajmować sprawami feministek, gender i tęczowych parad. Przy takiej filozofii trudno się spodziewać, aby Adam Lipiński chciał dokonać czegoś więcej niż poprzednik.
Napisz do autora: tomasz.lawnicki@natemat.pl
