Beata Kampa twierdzi, że Donald Tusk "już się pompuje". I sugeruje, że PiS zastąpi go własnym kandydatem na szefa Rady Europejskiej.
Beata Kampa twierdzi, że Donald Tusk "już się pompuje". I sugeruje, że PiS zastąpi go własnym kandydatem na szefa Rady Europejskiej. Fot. zrzut z RMF24.pl

– Dlaczego Donald Tusk? Być może będzie inny, lepszy Polak – oznajmiła szefowa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Beata Kempa. W rozmowie z Robertem Mazurkiem na antenie RMF FM w ten sposób odniosła się ona do sugestii prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, iż nie zgodzi się on na poparcie Donalda Tuska w walce o drugą kadencję w fotelu przewodniczącego Rady Europejskiej.

REKLAMA
– Donald Tusk już się pompuje – tak Beata Kempa skomentowała krytyczne słowa pod adresem obecnego rządu w Warszawie, które padły ostatnio z ust przewodniczącego Rady Europejskiej. Wcześniej, gdy Jarosław Kaczyński zasugerował, iż Donaldowi Tuskowi mogą zostać postawione zarzuty, były premier zaproponował liderowi Prawa i Sprawiedliwości debatę o tych "insynuacjach" i pomyśle na Polskę.
Dziś w tej sprawie głos zabrała szefowa Kancelarii Premiera. – Nie wie, jak podbić swoje wątpliwe notowania – mówiła Beata Kempa o szefie RE. Jej zdaniem, postawa Donalda Tuska wobec "dobrej zmiany" w Polsce wynika też z tęsknoty za PR-owymi zabiegami słynnego doradcy byłego premiera Igora Ostachowicza.
Beata Kempa nie chciała jeszcze otwarcie przyznać, że Donald Tusk nie zyska poparcia obecnego rządu w walce o przedłużenie kadencji w Brukseli, ale oznajmiła, iż decyzje w jego sprawie "będą wyważone". – Będzie ocenione, jak przysłużył się interesowi Polski – podkreśliła. I zasugerowała, że PiS może wystawić własnego kandydata na nowego szefa Rady Europejskiej. – Dlaczego Donald Tusk? Być może będzie inny, lepszy Polak - oznajmiła.
Wątpliwe jednak, by scenariusz zmiany przewodniczącego Tuska na innego Polaka miał szansę na realizację. Wbrew temu, co może wydawać się politykom PiS, fotel szefa RE na najbliższe lata nie został wcale zarezerwowany dla Polski. Na zmianę na innego Polaka z nadania Jarosława Kaczyńskiego musiałaby zgodzić się Rada Europejska, a nie ma szans na poparcie dla takiego pomysłu ze strony Francji, Niemiec i innych państw, z którymi skłóciła się obecna władza.
Jeżeli więc Polska zrezygnuje z Donalda Tuska, raczej straci też swojego człowieka na czele najważniejszej instytucji Unii Europejskiej. Taka możliwość na unijnych korytarzach od dawna jest zresztą brana pod uwagę. Na następczynię Polaka typowana jest Angela Merkel, która w fotelu szefowej RE może zechcieć spędzić polityczną emeryturę i wreszcie oficjalnie kierować Unią.