W piątek wieczorem na Twitterze Rafał Ziemkiewicz, konserwatywny publicysta, dziennikarz TVP, napisał, że jestem "zdeformowana". Z tego powodu spotkamy się w sądzie. Od kilku dni przychodzi do mnie wiele wiadomości związanych z tą wypowiedzią - oto jedna z nich, wyjątkowo poruszająca, którą dostałam wczoraj wieczorem. Autorką jest pani Bożena - osoba z niepełnosprawnością.
Piszę po przeczytaniu tekstu R. Ziemkiewicza. Może i można starać się utwardzić skórę na zarzuty odziemkiewiczowe, ale Pani nie urodziła się "zdeformowana", więc ma Pani łatwiej. Nie da się walczyć z kimś takim jak Ziemkiewicz, tylko zostaje nadzieja, że może i jemu się urodzi jeszcze dziecko albo jego córki urodzą zdeformowane dzieci. Tylko coś takiego może zatkać mu gębę, choć podłe może, że tak piszę, ale chyba nie aż tak jak on potrafi być.
Ja, Pani Anno, urodziłam się 10 lat wcześniej od Pani, USG się nie robiło, a moja mama nie miała pojęcia jak będzie – można powiedzieć, że urodziłam się zdeformowana, ochrzczono mnie i nie pochowano, bo jak widać, żyję. Moja Mama już nie żyje, ale myślę, że gdyby wiedziała jak będzie, urodziłaby mnie i dała mi szansę, choć tylko ona wie (i ja) ile to kosztuje cierpienia.
No więc niech Pani powie w sądzie temu Ziemkiewiczowi, że po tej samej ziemi co on, chodzą zdeformowani i nie jest im obojętne, co taki pseudodziennikarzyna mówi. Brak mi słów, czuję się upokorzona i bezradna.
Panią obraził, ale to nieprawda, a co powiedzieć o nas, którzy urodzeni z niepełnosprawnością żyjemy, po nic wprawdzie, ale wara od nas Ziemkiewiczowi. Kto się ujmie za nami przed Ziemkiewiczem? Bo Pani chodzi o ideę, mnie chodzi o zwykłe życie z dala od podłych słów podłych dziennikarzy.
Proszę tylko zachować moje dane, do swojej wyłącznej wiadomości.
Nie wiem, czy chce mi się płakać, czy w ogóle już nic. Podłość osłabia, oby jego własna do niego wróciła bumerangiem.