Ależ by było fajnie! Gdyby "Fakt" nie zamieszczał na okładkach zdjęć minister edukacji Anny Zalewskiej z rozdziawioną buzią i nie recenzował jej reformy szkół tytułami "kłamie", "obłuda", "hipokryzja". Gdyby lokalne gazety nie napisały, że za 500 plus rodzice otrzymujący pomoc balangują czy kupują używane samochody, co z wielkim trudem i przy użyciu badań opinii wyprostowała właśnie Elżbieta Rafalska, minister pracy i polityki rodzinnej.
Ma być tak, jak w "Wiadomościach": Nie ma podnoszenia podatków, rekordowego zadłużania kraju, ani Misiewiczów w spółkach skarbu państwa. Beata Szydło jest dynamicznym, mądrym i skutecznym premierem. Jak wiadomo, cała ta krytyka rządu wynika tylko z tego, że:
"W tej chwili większość mediów działających w Polsce jest w rękach niemieckich, a nie jest to bez znaczenia. Niemieccy wydawcy za ich pomocą realizują własne, polityczne interesy", ogłosiły "Wiadomości" na TVP1.
Dlatego potrzebna jest repolonizacja mediów, o której Jarosław Kaczyński mówi od kilku lat.
"Fakt", największy dziennik w Polsce należy przecież do szwajcarsko-niemieckiej grupy Ringier Axel Springier. Niemieckiego udziałowca ma Grupa Polska Press, wydawca 22 regionalnych dzienników, a największym wydawcą prasy jest Bauer (39 tytułów, których łączny nakład to prawie milion dziennie).
Jak już spekulowano (również w "Wiadomościach") w akcję skupowania miałby się zaangażować bank PKO BP z Maksem Kraczkowskim, byłym posłem PiS, który w czerwcu 2016 roku objął stanowisko wiceprezesa banku PKO BP. Wydawca zaprzeczył tym doniesieniom.
Ile by to kosztowało?
457 mln zł to wartość księgowa Polska Press. Ten wydawca notuje ostatnio straty. Oferta musiałaby być znacznie wyższa, bo lepiej wyceniany jest internet. Należące do tej firmy serwisy internetowe zanotowały we wrześniu łącznie 13,25 mln realnych użytkowników i 343,8 mln odsłon.
Grubo ponad miliard złotych kosztowałby z pewnością zakup polskiej części biznesu Ringier Axel Springer, wydawcy "Faktu" – największego dziennika w Polsce, "Przeglądu Sportowego", czy właściciela portalu internetowego Onet. Tylko ten ostatni biznes wyceniono na 969 milionów złotych - gdy w 2012 roku portal został sprzedany przez grupę ITI. 2015 rok Ringer Axel Springer Polska zamknął zyskiem netto wynoszącym 19,4 mln zł przy 361 mln zł przychodu.
Repolonizacja Polski
Takie zakupy dla mającego głębokie kieszenie banku PKO BP nie byłyby problemem. Jeszcze niedawno dysponował 3,8 mld zł wolnych środków. Obecnie angażuje je w repolonizowanie części austriackiego banku Raiffeisen Polska.
Repolonizacja banków, czyli inne ważne marzenie Jarosława Kaczyńskiego idzie już pełną parą. W tym wypadku zaangażowano jednak kontrolowaną przez skarb państwa PZU. Trwają więc negocjacje w sprawie zakupu akcji banku Pekao SA. Według doniesień "The Wall Street Journal", w ramach proponowanej transakcji PZU miałoby zapłacić około 11 mld zł za około 30 proc. akcji Banku Pekao SA. Co ciekawe, firmy ubezpieczeniowej nie stać na taki zakup. Ma około 4-5 mld zł rezerw. Do akcji włączył się rządowy Polski Fundusz Rozwoju.
Co dobrze pokazuje inna stronę wielkich projektów partyjnych. Jeśli nie starczy pieniędzy w spółkach kontrolowanych przez Skarb Państwa, dopłaci do nich rządowy fundusz pieniądzmi podatników. Przypomnijmy, że Polski Fundusz Rozwoju dysponuje około 50 mld złotych aktywów i między innymi chce zarządzać pieniędzmi uszczkniętymi z naszych kont emerytalnych.
Napisz do autora: tomasz.molga@natemat.pl
Reklama.
Jarosław Kaczyński podczas dyskusji Intenautami
Trzeba podjąć sprawę repolonizacji mediów. Trzeba być odważnym, nie można się dać sterroryzować i krzykiem tu, i ewentualnie w UE. Powinniśmy krok po kroku, oczywiście w zgodzie z regułami państw cywilizowanych, czyli wykupując te media, doprowadzić do tego, aby one były polskie w najwyższym możliwie procencie. To, że media są w wielkiej części w ręku właścicieli zewnętrznych – i że oni wykorzystują to także politycznie na poziomie decyzji nie poszczególnych właścicieli, tylko rządowych – to stan całkowicie niemożliwy do przyjęcia w suwerennym państwie