
Plus - koniec tej eurogłupawki. Olejnik zdejmie z głowy talerz, Piasecki przestanie udawać, że wie, Wojewódzki wypieprzy ze stadionu (i wróci dopiero na kolejny turniej w Polsce) etc. itd. Z aut zejdą te wszystkie śmieszne chorągiewki, mam nadzieję, że wrócą 11. listopada, choć tutaj jestem świadomy - nadzieja jest matką głupich.
Po pierwsze, w tej drużynie zaburzono kryterium doboru piłkarzy. Każdy kto był wyrazisty, miał swoje zdanie, i nie krępował się go wyrażać, z drużyny był usuwany. Na zasadzie „co z tego, że dobrze gra, przecież on pił, przecież to zły człowiek jest”. Grali najgrzeczniejsi, ci potulni wobec trenera. Choć po meczu z Czechami nawet Kuba Błaszczykowski już nie wytrzymał i powiedział, co o tym wszystkim myśli.
- Kogo tu masz?
- Niemiec.
- Dobry?
- No wiesz, gra w tej Bundeslidze, pewnie coś tam potrafi. Większe ma doświadczenie niż ci młodzi z Legii.
- Gdzie się urodził?
- W Sosnowcu.
- Będzie chciał dla nas grać?
- Myślę, że tak. Na niemiecką to on za słaby.
- Dogadam się z nim?
- Po polsku to nie. Ale Franz, przecież ty znasz perfekt niemiecki.
- A tak, właśnie. No to bierzmy go. Wunderbar.
Polacy schodzą do szatni jak zbite psy. Kibice - fantastyczni. Nasi klaszczą, Czesi krzyczą: 'Polska, Polska'
Po trzecie, kadrę prowadził Franz. Już gdy go wybierano, dziwiłem się temu entuzjazmowi moich rodaków. Żeby nie było, do Smudy uprzedzony nie jestem – do dzisiaj uważam, że jego Lech Poznań grał w piłkę ładniej, ciekawiej niż ten Lech późniejszy, chwalony bardziej przez media. Jednak impreza, jaką jest Euro 2012, totalnie Smudę przerosła, co słusznie powiedział przed chwilą Ryszard Kalisz w programie „Kawa na ławę” (na marginesie – jedyne mądre słowa w ciągu całego programu). Pierwszy mecz i już wtopa goniła wtopę. Z piłkarzy zeszło powietrze a Smuda czekał, czekał, i czekał. Jak w piosence Turnaua. Potem, zaraz po meczu, mówi przed kamerami, że wielu jego piłkarzy nie wytrzymało presji. Na konferencji powtarza to samo, obok niego siedzi Lewandowski, którego mina wyraża wszystko. „Człowieku, takich rzeczy się po prostu nie mówi”.
Tak sobie myślę... Jaki niby napompowany balonik? To były WYMAGANIA, nie wygrać tej grupy to skandal. To nie pompowanie, tylko realizm.
Po szóste, nie mieliśmy rozgrywającego. Ludovic Obraniak potrafi piłkę kopnąć z dużą precyzją czy świetnie wykonać stały fragment gry. Ale, niestety, na tym jego atuty w zasadzie się kończą. To taka dużo gorsza kopia Davida Beckhama. Drybling? Odbiór piłki? Technika? Odwaga w grze? To są cztery bardzo ważne elementy i w każdym z nich lepszy od niego jest Rafał Wolski. Chłopak, który turniej przesiedział na ławce. Szkoda.
Kiedy o 5.30 nad ranem podjechałem z kolegami pod dom, chodnikiem szedł gość przebrany za Supermana (tak, ten). Wyglądał na zmęczonego, nie miał sił lecieć. To było dopełnienie groteski, żalu i absurdu dnia poprzedniego...
Na Euro 2012 Polska była zespołem, który potrafi ładnie zagrać do przodu. Ale też drużyną, która swojego poziomu nie potrafi utrzymać przez cały mecz. Trochę takim zespołem zagadką, o którym nawet dzisiaj można by powiedzieć: „Naprawdę jaki jesteś, nie wie nikt”. Niestety, w grze obronnej chyba nie było od nas słabszych. Mam wrażenie, że gdybyśmy to my a nie Irlandczycy grali w Gdańsku z Hiszpanią, wynik mógłby być wyższy niż 4:0. I ośmieszenie mogło być większe.