Grzegorz Lato i Jakub Błaszczykowski
Grzegorz Lato i Jakub Błaszczykowski Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Gazeta

- Nie może być tak, że przed każdym meczem musimy prosić pana prezesa o to, czy nasze rodziny mogą przyjechać na mecz czy nie, czy dostaniemy dla nich bilety czy nie. Wszyscy dostają je bez problemu, tylko nasze rodziny ich nie mają - zaatakował prezesa Lato po przegranym meczu Polska-Czechy kapitan naszej reprezentacji Jakub Błaszczykowski. Dodał, że zdaje sobie sprawę, że w meczu z Czechami drużyna nie zrobiła tego, co powinna, więc nie chce, żeby jego słowa były odebrane, jako frustracja. - Jako kapitan, odpowiedzialny za drużynę i to jak ona funkcjonuje, muszę powiedzieć o pewnych rzeczach - zaznaczył.

REKLAMA
Jakub Błaszczykowski uważa, że prezes PZPN Grzegorz Lato nie traktuje naszej drużyny tak, jak powinien, co "dobitnie" wytknął mu w ostrej rozmowie. - Pan prezes mówi w wywiadzie, że ma świetny kontakt z drużyną, ale ja osobiście tego nie zauważyłem. Za każdym razem, kiedy ustalaliśmy coś z prezesem, to te ustalenia nie trzymały się później kupy - stwierdził w wywiadzie dla Sport.pl kapitan polskiej reprezentacji i dodał, że w mediach nie przedstawiono wielu rzeczy, żeby "nie popsuć atmosfery" przed Euro.

Morderstwo w domu, śmiertelny wypadek, hazard, kara za doping - o czterech polskich piłkarzach, którzy się nie poddali

Kapitan skarży się na to, że piłkarze za każdym razem muszą martwić się i prosić o bilety dla swoich rodzin. - Nie może być tak, że przed każdym meczem musimy prosić pana prezesa o to, czy nasze rodziny mogą przyjechać na mecz czy nie, czy dostaniemy dla nich bilety czy nie. Wszyscy dostają je bez problemu, tylko nasze rodziny ich nie mają - denerwował się piłkarz.
Błaszczykowski nie boi się ewentualnych konsekwencji swoich słów, bo jak podkreślił nasi piłkarze nie mieli ustalonych żadnych premii - To nie ma żadnego znaczenia, bo pieniądze nie są dla nas najważniejsze. Najważniejsze są rodziny, a musieliśmy się martwić, czy nasze rodziny mogą przyjechać na mecz. To odbierało koncentrację na boisku. I najlepsze jest to, że przed każdym meczem było to samo. Powiedziałem o tym dobitnie prezesowi PZPN w szatni po meczu i nie boję się odpowiedzialności. Musiałem do 23. w nocy załatwiać rzeczy wiążące się z totalnymi bzdurami - dodał Błaszczykowski.
Nasz kapitan podkreślił również, że nie pozwoliłby na odejście trenera Smudy. Jego zdaniem, takie decyzje są u nas podejmowane zbyt szybko i zbyt łatwo. - O pewne rzeczy trzeba w życiu walczyć. Ja w życiu cały czas walczę. Trzeba walczyć o swoje racje. Będę więc walczyć o drużynę - zaznaczył.