Bójka miała miejsce w gimnazjum w Koninie i wczoraj głośno było o niej w całej Polsce. Dwóch 15-latków pobiło w toalecie 14-latka z takim skutkiem, że chłopiec w stanie krytycznym trafił do szpitala i walczy o życie. Szok wywołał też brak reakcji szkoły, która nie wezwała karetki. Ale przeciwnicy gimnazjów natychmiast znaleźli argument na siedlisko największej przemocy. Tylko, że agresja jest wszędzie. A największa właśnie w podstawówkach.
Gimnazjaliści z Konina wywołali najgorsze emocje. "Opublikować nazwiska tych kryminalistów!", "Dożywocie dla zwyrodnialców! "Wyeliminować ich ze społeczeństwa" – internauci nie przebierają w słowach. Oburzenie wywołuje samo słowo "chłopcy" czy "uczniowie". Oni nie zasłużyli, by tak ich nazywać. "To nie "15-letni uczniowie" tylko 15-letni bandyci i psychopaci" – piszą. Zero litości.
"Skoro oprychy nadal chodzą na wolności..."
14-latek, uczeń II klasy, przeszedł już trzy operacje, w tym trepanację czaszki, jest w śpiączce farmakologicznej. Można powiedzieć, że w ostatniej chwili udzielono mu pomocy. Według lekarzy, zwłoka mogła zakończyć się zgonem. Gdyby do niego doszło, chłopaków chyba by zlinczowano. Mało kogo obchodzą przyczyny bójki (podczas meczu piłki nożnej miał faulować dziewczyny). W ogóle nie powinno do niej dojść. "Na miejscu ojca tego chłopaka - skoro oprychy nadal chodzą na wolności – zatłukłbym ich sztacheta od płotu – ot takie działanie w afekcie" – to tylko jeden głos, a takich w sieci są setki.
15-latkowie z Konina nie wiedzą, że swym chuligaństwem, wywołali jeszcze inne emocje i zwolennikom likwidacji gimnazjów wcisnęli właśnie kolejny argument w usta. "Jak widać na tym przykładzie gimnazja to rozsadnik najgorszych patologii. Zlikwidować i to jak najszybciej!", "Nareszcie zlikwidują te siedliska zła i przemocy!!!" – aż się gotuje od takich opinii.
Bicie, obmacywanie, podglądanie...
Z raportu Instytutu Badań Edukacyjnych wynika jednak, że to w podstawówkach jest większy problem. Właśnie tu jest najwięcej przypadków agresji fizycznej i słownej. Bicia, obmacywania, podglądania, obgadywania, ośmieszania. Gróźb, zabierania cudzych rzeczy, ściągania ubrań, zamykania kolegów.
"Najwięcej agresji jest w szkołach podstawowych. W gimnazjach problemem jest przemoc elektroniczna. Wychowawcy często nie zdają sobie sprawy z sytuacji w klasie, zwłaszcza w przypadku agresji słownej i elektronicznej" – czytamy w raporcie z 2015 roku.
Najnowszego nie ma, ale raport, który mówi, że w gimnazjach jest największa przemoc, powstał wcześniej. Wszyscy się na niego powołują – został przygotowany przez Najwyższą Izbę Kontroli w 2013 roku. O przypadkach z podstawówek raczej się nie mówi.
Zrzucił mu kredki, nie szło jej w ringo
A tych bardziej medialnych nie trzeba długo szukać. I to tylko w tym roku. W Konstantynowie Łódzkim niedawno pobiło się dwóch szóstoklasistów – podczas przerwy, gdy na korytarzu były dwie nauczycielki. Powodem były kredki.
Jeden z chłopców trafił do szpitala z obrażeniami głowy, okazało się, że miał przesunięte kręgi szyjne.
Gogołów na Podkarpaciu. 8-latka skopała dwie koleżanki, jedną z nich w brzuch, tak mocno, że dziewczynka potem wymiotowała. Powód? Niepowodzenie. "Trzy dziewczynki z drugiej klasy podstawówki grały w ringo. Julce nie szło, a Julka fatalnie znosi niepowodzenia, więc wpadła w furię, ręce i nogi poszły w ruch" – relacjonował portal nowiny24.pl.
Turośnia na Podlasiu. Do szkoły weszła policja, gdy roztrzęsiona matka zgłosiła pobicie trójki swoich dzieci – 6-latek miał na szyi ślady po duszeniu, 9-latka – zadrapania, a 11– podbite oko i siniaka na nodze. Rodzeństwo miało zostać pobite przez uczniów VI klasy, zresztą już nie pierwszy raz. – Córka została w ubiegłym roku zrzucona ze schodów, miała złamaną nogę – opowiadała matka cytowana przez białostocką "Wyborczą".
Kielce? Szóstoklasista pobił i skopał na przerwie ucznia czwartej klasy.
Dostał drgawek i stracił przytomność
Większość przypadków nie trafia jednak do mediów. A ile z nich w ogóle jest zamiatana pod dywan? Rok temu Instytut Badań Edukacyjnych pokazał też takie statystyki:
Tylko gimnazja są złe? W innych szkołach bójki też mogły skończyć się gorzej. Bo ta przemoc jest wszędzie, gdzie tylko się na nią pozwala lub przymyka oczy albo zwyczajnie się jej nie dostrzega. W każdej szkole – od podstawówki po liceum. W jednej z ponadgimnazjalnych szkół w Ostródzie uczniowie niedawno zorganizowali ustawkę – bójka rozegrała przy całkiem sporej widowni, ale skończyła wizytą w szpitalu, gdy jeden z młodzieńców dostał drgawek i stracił przytomność.
Przemoc w szkołach była zawsze, tylko może inaczej sobie z nią radzono. Likwidacja gimnazjów na pewno jej nie wytępi. Nic w tej kwestii nie zmieni, bo dzieciaki powielają zachowania dorosłych, a agresja otacza nas wszędzie. "Wtedy 15-latki dadzą spokój 14-latkom i wezmą się za 7-latki" – komentują niektórzy internauci.
Nauczyciele, dyrektorzy, reagujcie!
W każdym z powyższych przypadków pojawia się też wątek nauczycieli, którzy nie dostrzegli, nie zareagowali, nie wezwali karetki...Jakiś czas temu znajomy opowiadał o ochroniarzu w jednej z warszawskich podstawówek, który zareagował na bójkę chłopców przed szkolną bramą. – Został potem wezwany do dyrektorki szkoły i usłyszał, że to nie jego sprawa i ma się nie wtrącać. Ma pilnować tylko terenu do bramy i koniec – mówił oburzony.
Po bójce w Ostródzie, jak cytował "Fakt", jeden z nauczycieli powiedział, że boi się, iż dostanie lanie od uczniów, jeśli będzie mówił o tej sprawie.
Ciekawe, czy będą reagować inaczej w 8-letniej podstawówce...
Z ustaleń, które poczyniła dyrektor szkoły, wynika, że wcześniej podczas lekcji jeden z uczniów zrzucił drugiemu z ławki kredki i kazał mu je sprzątnąć. Gdy spotkał się z odmową, zaczął kolegę szarpać. Później, już na przerwie, znów doszło do przepychanki. Uczniów próbował rozdzielić kolega. Złapał jednego z nich mocno za szyję i zaczął dusić.Czytaj więcej