Oficjalnie mówił, że ksiądz nie molestował, bo to dzieci "dawały mu ciumka", ale później składał oświadczenie, że przypisywane mu wypowiedzi są nieprawdziwe. Internet jednak pamięta. co i kiedy Stanisław Piotrowicz mówił na temat proboszcza z Tylawy, oskarżanego o molestowanie dzieci.
– W sprawie księdza pomówionego o molestowanie seksualne dzieci, nie wydawałem postanowienia o umorzeniu postępowania. Przypisywane mi wypowiedzi są nieprawdziwe, a dobór rzekomo wypowiadanych słów i ich kompilacja ma na celu ośmieszenie i zdyskredytowanie – czytamy w oświadczeniu Stanisława Piotrowicza.
To komentarz do sprawy sprzed 15 lat, kiedy kierowana przez Piotrowicza prokuratura umorzyła postępowanie wobec Michała M., duchownego z Tylawy. Portal OKO.press podsumował sprzeczności między tym, co Piotrowicz mówi teraz, a co robił przed laty. naTemat już kilka lat temu komentowało posunięcia tego posła Prawa i Sprawiedliwości.
Poza przychylnością ze strony prokuratury, proboszcz mógł liczyć także na wsparcie słowne ze strony samego Piotrowicza. Na nagraniach rozmów skrzywdzonych dzieci z psychologiem słychać wstrząsające relacje o dotykaniu miejsc intymnych i wsuwaniu języka w ich usta. Podczas konferencji 30 października 2001 roku Piotrowicz przekonuje, że słowa dzieci nie są wiarygodne. Podobnie zeznania dorosłych.
Tłumaczy, że ksiądz rzeczywiście dotykał dzieci, ale wszyscy świadkowie uznawali to za naturalne, a według księdza nie miało to podtekstu seksualnego. Na wszystko znajduje się wytłumaczenie. Dłonie duchownego na ciała dzieci trafiały ze względu na zdolności terapeutyczne. "Jeśli dziecko bolał brzuszek, to po dotknięciu przez księdza ból znikał" – twierdził polityk PiS.
Również pocałunki i noce spędzone na plebanii według Piotrowicza nie miały nic wspólnego z pedofilią. Dzieci do księdza na noc przychodziły, bo taki jest zwyczaj w parafii, a nocleg poza domem jest dla nich atrakcją. Dzieci były tam kąpane? Wynikało to z tego, że były brudne. Ksiądz całował? Piotrowicz tłumaczy, że to na zasadzie "daj ciumka" czy "gilgotania brodą".
W rodzinnych stronach parlamentarzysty w kontekście jego życiorysu mówi się jednak o czymś jeszcze.Poseł PiS Stanisław Piotrowicz działał w PZPR i będąc prokuratorem oskarżał działacza "Solidarności" z Jasła. Kiedy sprawa wyszła na jaw, Piotrowicz przekonywał, że została mu ona przydzielona przez przełożonego, a on dążył do jej ukręcenia. Przepraszał też za to, że należał do PZPR i "nie wykazał się wtedy heroizmem". Rok temu Stanisław Piotrowicz został szefem sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka.