
Krystyna Łuczak-Surówka, była żona Jacka Surówki, oficera BOR, który zginął w katastrofie smoleńskiej, broni się przed atakami, które nasiliły się po tym, gdy w TVN24 powiedziała, że nie życzy sobie ekshumacji ciała ukochanego. Kobieta pisze, że nie interesuje jej polityka.
REKLAMA
- Rządy się zmieniają, a my ludzie trwamy. I to nasze życie tu ma znaczenie – pisze wdowa po oficerze BOR. Według niej w tym całym zamieszaniu wokół ekshumacji i katastrofy ludzie zapominają o najważniejszym. Powinno się rozmawiać o szacunku dla drugiego człowieka, ludzkiej godności i empatii.
Zdaniem Krystyny Łuczak-Surówki powinno się jak najwięcej mówić o człowieczeństwie, a jak najmniej o polityce. W swoim poście na Facebooku jednocześnie prosi internautów, żeby nie doszukiwali się w jej wypowiedziach politycznych podtekstów, bo ich tam nie ma.
Krystyna Łuczak-Surówka kilka dni temu wystąpiła w TVN24, gdzie w bardzo emocjonalnym wywiadzie opowiadała o swoim mężu. Wcześniej milczała kilka lat, choć zarzucano jej kłamstwo, zdradę, opluwano jaką tę, która nie wierzy w zamach i to, że jej mąż przeżył katastrofę, jak sugerowały niektóre prawicowe media. Zdecydowała się przemówić dopiero wówczas, gdy wdowa po pośle Gosiewskim wystąpiła o 5 milionów złotych kolejnego odszkodowania i renty po mężu. Pani Krystyna renty po swoim mężu nie otrzymuje.
