No dobra, przyznaję: był efekt "łał", gdy wszedłem do studia NOWA TV. Telewizja wystartowała dziś o świcie. O 18.30 ukaże się pierwsze wydanie jej sztandarowego programu "24 godziny online.pl". Ci, którzy włączą "Nową", zobaczą dobrze znane twarze oraz studio, które naprawdę robi wrażenie.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
NOWA TV "na dzień dobry" zaskoczyła mnie podwójnie. Najpierw, gdy zobaczyłem, gdzie się mieści. Naprawdę, trudno się domyślić, że jest to siedziba telewizji. To dość skromny budynek u zbiegu Wału Miedzeszyńskiego i Fieldorfa w Warszawie. Co tu kryć, z zewnątrz robi wrażenie nieciekawe. Ale gdy się wejdzie do środka...
Sprawdza się zasada, że nie można oceniać książki po okładce. Widać, że studio jest dopracowane w najdrobniejszych szczegółach, a właściciel NOWA TV (koncern ZPR, wydawca m.in. "Super Expressu" i właściciel Radia Eska) nie pożałował pieniędzy na wyposażenie.
Konkurencja może pozazdrościć
Całe studio utrzymane jest w kolorystyce niebieskiej, choć światło można zmienić w każdej chwili na dowolny kolor. Wszystkie kamery 4K, wszystko sterowane z reżyserki, ekrany ledowe ponoć największe w Polsce. Zdecydowanie – wstydu nie ma!
Dziennikarze "Nowej" przyznają, że gdy pierwszy raz na własne oczy zobaczyli to studio, to zaświeciły się im oczy. – Kiedy tu szłam, bałam się, że zobaczę jakąś prowizorkę. To, co ujrzałam, przerosło moje oczekiwania i sprawiło, że poczułam takie miłe ukłucie w brzuchu. Zobaczyłam studio świetne pod względem techniki, bardzo funkcjonalne, niesamowicie profesjonalne – opowiada Beata Tadla, która niejedno studio telewizyjne w swojej karierze widziała. Także Jarosław Kulczycki nie kryje, że był pod wrażeniem. – Przychodząc do "Nowej" miałem pewne oczekiwania i liczyłem, że nie będę musiał schodzić poniżej tych oczekiwań. A kiedy to zobaczyłem, to musiałem przyznać, że w takim studiu jeszcze nie pracowałem – mówi Kulczycki.
W środku wszystko wygląda światowo i na ekranach widzów też powinno się to prezentować na wysokim poziomie. Jarosław Kulczycki z zachwytem opowiada o światłach w studiu. – W mojej poprzedniej pracy to były lampy jarzeniowe, a jeśli już pojawiły się listwy ledowe, to na to była naklejana jakaś folia. A tutaj realizator spod palca może zmieniać światła na dowolny kolor z palety RGB, może też zmienić na mrugające – mówi Kulczycki i woła do realizatora "pokaż czerwone!", "zmień na pulsujące!". Widać, że naprawdę to studio mu się podoba.
Poziom światowy
Wrażenie robią też kamery. Na jedną z nich wszyscy w studiu mówią "nasze R2D2". – To taki robot, który jeździ na wózku wokół sceny i potrafi filmować tak, jak nie robi tego nikt w Polsce w programach informacyjnych. Wszyscy mają ramię z kamerą i kamery na statywach. Nasz robot pokaże wszystko lepiej, na światowym poziomie – zapewnia Kulczycki.
Ale sam sprzęt to za mało. W telewizji ważni są ludzie. Kto włączy 9 listopada NOWA TV, zobaczy wiele twarzy znanych z TVP sprzed najazdu ludzi ściągniętych przez Jacka Kurskiego.
"24 godziny online.pl" będą prowadzić Beata Tadla, Joanna Dunikowska, Marek Czyż i Jarosław Kulczycki. Program będzie prowadzony w parach damsko-męskich, ale nie będą to stałe pary. Widzowie znają ich dobrze z TVP, cała czwórka pracowała tam jeszcze niedawno, ale wraz z nadejściem Jacka Kurskiego przy Woronicza nastąpiła "dobra zmiana". Jarosław Kulczycki podkreśla jednak, że on się nie czuje jej ofiarą. – Wręcz przeciwnie, ja uważam, że jesteśmy beneficjentami "dobrej zmiany"!
"Moda na sukces" i Adam Feder
Tych "beneficjentów" w "Nowej" jest znacznie więcej, bo na antenie zobaczymy wiele osób, które z TVP wymiotła dobra zmiana. Swój autorski program będzie tu miał Tomasz Sekielski, korespondentem NOWA TV w USA będzie Marcin Firlej, a specem od materiałów z przymrużeniem oka (pewnie niektórzy powiedzą, że specem od żenujących sucharów) będzie Adam Feder. Można powiedzieć, że NOWA TV spodoba się tym widzom, którym odpowiadała taka TVP, jaką była do końca 2015 r. W końcu przecież będzie tu nawet "Moda na sukces".
Dziennikarze "Nowej" zapewniają jednak, że w programie "24 godziny" będzie po nowemu. – Telewizja jest "Nowa" i nasze podejście do informacji też jest nowe. Naszą dumą i siłą jest setka reporterów w terenie. Oni nie patrzą na świat z perspektywy stolicy i dzięki temu dostrzegają wiele istotnych spraw i dostarczają wielu ciekawych tematów – tłumaczy Joanna Dunikowska, która parę miesięcy temu rozstała się z TVP Info, a w "Nowej" będzie jedną z czwórki prowadzących główny program informacyjny, który częściej niż inni ma spoglądać poza Warszawę.
No i polityka. Założenie jest takie, że informacje o polityce mają się pojawiać wtedy, kiedy jest to naprawdę ważne i ma to znaczenie dla ludzi. – 90 proc. wiadomości w telewizjach informacyjnych to jest tylko taki polityczny makaron na uszy. Więc jeżeli będzie to tylko polityczny ping-pong, to nas to nie interesuje – mówi Kulczycki.
W studiu "Nowej" wszystko wygląda na dopięte na ostatni guzik. Dziennikarze zapewniają, że są gotowi. – Już od dwóch miesięcy pracujemy w tym studiu, przygotowujemy program tak, jakby to się działo naprawdę na antenie. No i jesteśmy już głodni tego momentu spotkania z widzami – przyznaje Joanna Dunikowska.
Super atmosfera, bo tworzymy to od zera
Fajnie było zobaczyć Tadlę, Dunikowską i Kulczyckiego na moment przed startem telewizji. Widać wyraźnie, że są podekscytowani, a nowe wyzwanie sprawia im radość. Bo czym innym jest zmiana pracy i przyjście "na gotowe", a czym innym tworzenie czegoś od podstaw. – Przypominają mi się czasy, jak w 1991 roku powstawały nowe rozgłośnie i ja miałam okazję uczestniczyć w tworzeniu "od zera" Radia Legnica. Tu atmosfera jest podobna. Dziś towarzyszą mi takie emocje, jak dzieciom które za moment wyjeżdżają na długo wyczekiwane, wymarzone wakacje – mówi Beata Tadla.
To a propos jeżdżenia: prezenterzy "24 godzin" na program będą musieli dojeżdżać z redakcji do studia ponad 3 kilometry. Newsroom zorganizowano w głównej siedzibie ZPR przy Jubilerskiej (mieści się tam m.in. redakcja "Super Expressu"). Tam pracują wszyscy dziennikarze, tam materiały są montowane. No i prowadzący program też będą pracować przy Jubilerskiej. – Poranne kolegia mamy w newsroomie ze wszystkimi dziennikarzami. Na program przyjeżdżamy do studia przy Wale Miedzeszyńskim – wyjaśnia Tadla. Na tej trasie nieraz zdarzają się korki. Dziennikarze zapewniają jednak, że nie dojdzie do takiej sytuacji, iż nie dotrą na program na 18.30. Choć bez wątpienia ta odległość będzie dla nich utrudnieniem.
Lekko nie będzie
Cały program informacyjny ma trwać 20 minut. Po nim blok reklam, a potem publicystyczny "Tu i Teraz". Czy pomysł na odejście od polityki i ukłon w stronę Polski poza Warszawą wystarczy, aby się przebić? Przecież widzowie mają do wyboru parę stacji informacyjnych, a do tego "Wydarzenia" w Polsacie, "Fakty" w TVN, no i odmienione "Wiadomości" w TVP. Na pewno przed "Nową" zadanie bardzo trudne. Tym bardziej, że NOWA TV będzie nadawać na ósmym multipleksie, a nie każdy, kto nie ma kablówki łatwo znajdzie programy z MUX-8 – wielu będzie musiało dokonać regulacji anteny.
Do tego wkrótce "Nowej" przybędzie jeszcze jeden konkurent. W grudniu nadawanie na ósmym multipleksie ma rozpocząć telewizja Wirtualnej Polski, która też ściągnęła parę gwiazd znanych z TVP, m.in. Igora Sokołowskiego i przede wszystkim Macieja Orłosia. Trzeba więc przyznać, że najbliższe dni na małym ekranie mogą być ciekawe i parę stacji będzie chciało o widzów powalczyć.