
Reklama.
Były prezydent udzielił wywiadu Onetowi z okazji Święta Niepodległosci. Przypomniał, że w czasach PRL-u został skazany przez sędziego Kryże za uczestnictwo w obchodach 11 listopada. Sędzia był później wiceministrem sprawiedliwości w rządzie PiS.
"Słyszałem, że była to osobista znajomość Zbigniewa Ziobry. Z kolei kolegą sędziego Kryże w kierownictwie resortu był prezydent Andrzej Duda. Tak czy siak, ten kto skazywał niepodległościowców w latach 70-tych i 80-tych został wiceministrem sprawiedliwości w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. To chichot historii" – stwierdził rozmowie z portalem Onet.pl.
To zdaniem Komorowskiego jednoznacznie pokazuje, że partia Kaczyńskiego stosuje podwójne standardy. Tropi ekskomunistów wyłącznie w szeregach przeciwników. Tymczasem byli "aparatczycy" są dobrzy, gdy działają w szeregach PiS-u.
Co więcej, w ocenie byłego prezydenta RP prezes Prawa i Sprawiedliwości ponosi odpowiedzialność za podział dawnego solidarnościowego obozu. Dla Komorowskiego znamienne i wstrząsające było przemówienie Jarosław Kaczyńskiego, w którym stwierdził, że obecnie dawni działacze antykomunistyczni stoją po stronie ZOMO. Komorowski poczuł się dotknięty tymi słowami. W jego opinii to Kaczyński powinien wytłumaczyć dlaczego stoi razem z sędzią Andrzejem Kryże.
Komorowski uważa, że politycy PiS mają problem z historią. Jego zdaniem manipulują z wyrachowaniem i ignorancją chociażby mitem Żołnierzy Wyklętych. Bronisław Komorowski ma szczególe powody do oceny tych faktów. Jego ojciec był w powojennej partyzantce. "Nie ma zgody na pisowską interpretację historii i na zakłamanie tradycji i używanie jej jako maczugi politycznej do walenia innych po głowach".
źródło: "Onet"
Napisz do autora: wlodzimierz.szczepanski@natemat.pl