Politycy PiS od roku ocieplają relacje z ostatnim dyktatorem Europy. Ale są granice robienia łaski ostatniemu dyktatorowi Europy. – To polityk, któremu bardzo zależy na Białorusi, żeby Białoruś się rozwijała. I się rozwija – mówił marszałek Senatu Stanisław Karczewski. – Widać, że jest człowiekiem takim... ciepłym... – dodawał polityk.
Warto dobrze żyć z sąsiadami, ale nie warto robić tego za wszelką cenę. Szczególnie za cenę godności, która (choć pokracznie rozumiana) wydaje się dla polityków Prawa i Sprawiedliwości absolutnie dominującym celem w polityce zagranicznej. To przecież pod hasłem odzyskiwania godności, wstawania z kolan, konfliktujemy się z najważniejszymi zagranicznymi partnerami.
Ale o ile PiS-owskie wstawanie z kolan ma niewiele wspólnego z rzeczywistym odzyskiwaniem godności (zakładając w ogóle, że dotychczas jej nie mieliśmy), to na pewno jej rzeczywistą utratą jest płaszczenie się przed ostatnim dyktatorem Europy. Do Aleksandra Łukaszenki jeździli już szef MSZ Witold Waszczykowski, wicepremier Mateusz Morawiecki, a ostatnio w Mińsku gościł Stanisław Karczewski, marszałek Senatu.
– Rozmowa była dobra, była serdeczna. I dużo dłuższa niż planowano – chwalił się polityk Prawa i Sprawiedliwości w porannej rozmowie w Radiu ZET. Dopytywany przez Konrada Piaseckiego o jego wrażenia na temat "Baćki".
– To polityk, któremu bardzo zależy na Białorusi, żeby Białoruś się rozwijała. I się rozwija. Bo gołym okiem widać, że Białoruś zmienia się, bo byłem tam chyba 11 lat temu i dokonano dużych zmian – wychwalał ostatnią dyktaturę w Europie. – Przeprowadziliśmy bardzo długą, dobrą rozmowę – dodał Stanisław Karczewski.
To już i tak dużo. Za dużo. Ale marszałek Karczewski nie zamierzał poprzestawać na tych pochwałacha i brnął dalej. – Widać, że jest człowiekiem takim... ciepłym.... Jeśli mógłbym określić to spotkanie w olbrzymim pałacu, w monumentalnej budowli, no takiej przytłaczającej... chwilę czekałem na pana prezydenta... To jest jakieś przeżycie... – relacjonował polityk, który formalnie jest trzecią osobą w państwie.
Co więcej, pan marszałek okazał się na tyle miły, że nie chciał sprawić gospodarzowi problemów ani wpędzać go w zakłopotanie. Bo nie poruszył żadnego niewygodnego dla "Baćki" tematu, na przykład łamania standardów demokratycznych. – Rozmawiałem nie z nim na ten temat – powiedział.