"W obliczu wyzwań przed jakimi stoi dziś Polska, potrzebny jest przykład od zamożnych obywateli, by nie myśleć tylko o sobie i by dbać o dobro wspólne. Jak powiedział Jan Paweł II człowiek jest wielki nie przez to, co posiada, lecz przez to kim jest, czym dzieli się z innymi. Niech te słowa staną się inspiracją do działania. (…) dobrowolnego przeznaczenia, za życia lub pośmiertnie, połowy posiadanych środków finansowych na filantropię" – to fragmenty apelu "Polska Obietnica" wzorowanego na amerykańskiej kampanii "Giving Pledge".
Za tak śmiałymi słowami skierowanymi do najbogatszych Polaków, elit biznesu, stoi Igor Czernecki, syn przedsiębiorcy Andrzeja Czerneckiego. Ten ostatni to z kolei zmarły w 2012 roku bohater rankingów najbogatszych Polaków. Cały swój majątek kazał po śmierci spieniężyć i przeznaczyć na działalność edukacyjną.
Fundacja, której założycielem jest Czernecki chce dokonać czegoś, co udało się w Stanach Zjednoczonych. 143 osoby spośród najbogatszych Amerykanów poparło kampanię "Giving Pledge". Są wśród nich Melinda i Bill Gatesowie z Microsoftu, inwestor giełdowy Warren Buffet, a nawet Mark Zuckerberg, twórca Facebooka, oddadzą miliardy najbardziej potrzebującym.
Pół królestwa dla biednych?
W Polsce to samo zaproponowano w ramach inicjatywy "Polska Obietnica". Apel z Edukacyjnej Fundacji im prof. Romana Czerneckiego pół roku temu trafił do Polskiej Rady Biznesu. Elegancko oprawiona notatka pojawiła się na stole zamożnych Polaków podczas uroczystego lunchu.
Był na nim Dariusz Mioduski, współwłaściciel Legii Warszawa i były menedżer w spółkach Jana Kulczyka. Wojciech Kostrzewa dyrektor generalny grupy ITI, Dariusz Miłek, miliarder i twórca CCC, największej firmy handlującej obuwiem w Europie środkowo-wschodniej, a także właściciel biurowców, bankier, szef firmy farmaceutycznej. Zliczając wartość biznesów gości - kilkanaście miliardów złotych majątku na jednej sali. Czytali i nie dowierzając przecierali okulary.
Od ogłoszenia apelu minęło pół roku, a do fundacji zaczęły napływać już pierwsze darowizny. Jak dotąd nie znalazł się polski Mark Zuckerberg, który jak pisaliśmy zadeklarował, iż 99 procent jego akcji Facebooka posłuży do "ulepszania świata".
Zbyt śmiały apel?
Coraz więcej polskich przedsiębiorców zakłada dobroczynne fundacje. To choćby Leszek Czarnecki, który na cele dobroczynne: stypendia, zaawansowane technicznie protezy, leczenie najtrudniejszych przypadków chorób, wydał ponad 50 mln złotych. Wydatki Fundacji Polsat założonej przez Zygmunta Solorza-Żaka to kilkanaście milionów złotych rocznie.
Są też i tacy, który przyznają, że "trumny kieszeni nie mają", ale skoro się zarobiło to trzeba jakoś poradzić sobie z wydatkami. Jeśli przejrzeć rankingi najbogatszych, znajdzie się kilkoro osób, którzy zbudowali warte miliony imperia i nie specjalnie mają kandydatów do "ciągnięcia wózka dalej".
W rozmowie z naTemat Igor Czernecki dodaje, że na drodze do upowszechnienia "Polskiej Obietnicy" stoją dwie przeszkody: brak bodźców ze strony państwa w formie ulg podatkowych oraz brak osoby, która mogłaby aktywnie, swoim żywym przykładem, zachęcać innych do podobnych decyzji. – Myślę tu oczywiście o moim ojcu – podkreśla Czernecki.
Czym zasłynął Andrzej Czernecki?
W domu aukcyjnym Desa Unicum do dziś pamietają to najbardziej nieprawdopodobne zlecenie. W testamencie biznesmen nakazał sprzedać na aukcji cały swój doczesny majątek: ulubione Porsche, jacht, dzieła sztuki, meble, fotel, wieże hi-fi , a nawet popielniczkę, lampy i doniczki, karafki Versace. Zachował się jeszcze opis tej niesamowitej aukcji.
Jako przedsiębiorca Czernecki osiągnął wielki sukces. Stworzył HTL Strefa, jedną z największych na świecie firm produkujących nakłuwacze – to specjalistyczny drobiazg wykorzystywany przy pobieraniu próbek krwi.
Sam przez lata zmagał się ze śmiertelną odmianą białaczki – limfomą. W 2009 roku jego lekarze orzekli, że zostało mu kilka lat życia. Sprzedał udziały. Zdecydował, że założy fundację edukacyjną im. prof. Romana Czerneckiego. Patron był ojcem biznesmena, profesorem , który w czasie okupacji ukrywał się na wsi i tam prowadził tajne komplety.
Czernecki zmarł w wieku 74 lat. Jego majątek służy jako "kapitał żelazny", z którego odsetki, rzędu 4 mln złotych rocznie, stale zasilają działalność statutową. Dzięki tym pieniądzom fundacja poprzez stypendia wsparła naukę i otworzyła drzwi najlepszych szkół kilkuset podopiecznym.
Małym sukcesem powiązanym z "Polską Obietnicą", choć nie bezpośrednio z niej wynikającym, jest współpraca, jaka od tego roku szkolnego nastała pomiędzy fundacją EFC a Fundacją Rodziny Staraków. – Zamiast tworzyć własne struktury, fundacja Jerzego Staraka postanowiła współpracować z nami. Od września tego roku FRS zaangażowała się w program EFC „Marzenie o nauce”. Dzięki niej potencjał programowy EFC może się zwiększyć nawet o 50 proc, a FRS osiąga namacalne efekty szybko i wydajnie – mówi dalej Igor Czernecki.
W tym momencie trzeba podkreślić, że dzieci biznesmena nie korzystają ze spadku. – Wystarczyło, że odebraliśmy wykształcenie, mamy swoje własne dorosłe życie – stwierdza syn milionera. Pracuje na uniwersytecki wykładowca.
Napisz do autora: tomasz.molga@natemat.pl
Reklama.
Biznesmen, bliski znajomy Andrzeja Czerneckiego
To niezwykle wartościowa inicjatywa. Jednak polski kapitalizm znajduje się na innym etapie rozwoju. My dopiero budujemy swój kapitał, podczas gdy w USA majątki czy nawet roczne dochody czołówki biznesu przekraczają budżet takiego kraju jak nasz.
Igor Czernecki, autor inicjatywy Polska Obietnica
Nie mówimy o natychmiastowym przekazaniu pieniędzy na cele charytatywne, tylko o decyzji, w obliczu pewnego już poziomu bogactwa, o tym, że na jakimś etapie w przyszłości część tych pieniędzy pójdzie na dowolnie przyjęte cele charytatywne. Jak się nad tym dłużej zastanowić i jeśli się zgodzimy, że na pewnym pułapie pieniądze szczęścia nie dają, to nie jest to pomysł niedorzeczny.