
– Polska demokracja nie jest zagrożona w najmniejszym stopniu, wolność mediów nie jest zagrożona. Demokracja rozwija się w sposób zupełnie normalny – grzmiał na prorządowym wiecu zwołanym pod Pałacem Prezydenckim wicepremier i minister kultury Piotr Gliński. – Serdecznie wam wszystkim dziękujemy, w imieniu Pani Premier, rządu, większości parlamentarnej – mówił do zgromadzonych sympatyków PiS. Później nastąpił bezpardonowy atak na opozycję.
Podstawową rolą opozycji jest nawoływanie do nienawiści, do rozchwiania nastrojów. Chcemy powiedzieć stanowczo, że nie ustąpimy, bo mamy mandat społeczny. Nie ulegniemy żadnym prowokacjom. W ciągu ostatniego roku prowokowano nas codziennie. My się temu przeciwstawimy, dalej stanowczo i odpowiedzialnie będziemy prowadzić nasz kraj ku rozwojowi.
Przed chwilą pan premier Piotr Gliński powiedział bardzo wyraźnie, żeby dyktatury i totalitaryzmy w innych krajach mogły wyglądać tak, jak w Polsce. Gdzie przedstawiciele opozycji, przedstawiciele różnych środowisk mogą wygadywać każdą bzdurę, a przedstawiciele "totalitarnego" rządu stają na głowie, aby ci, którzy te bzdury wygadują, mogli je wypowiadać w sposób bezpieczny i w pełni wolny.
Napisz do autora: jakub.noch@natemat.pl
