
Kto powiedział, że Jarosław Kaczyński nie ma poczucia humoru? Ma, i to jakie! Od rana cały internet śmieje się z żartu prezesa PiS o tym, że tuż przed świętami Bożego Narodzenia przeżyliśmy w Polsce próbę puczu.
REKLAMA
Zacznijmy od zerknięcia do Wikipedii. Tam znajdziemy wyjaśnienie, że pucz to inaczej zamach stanu, czyli "niezgodne z porządkiem konstytucyjnym, często z użyciem siły, przejęcie władzy politycznej w państwie przez jednostkę lub grupę osób. Jest pogwałceniem normalnego toku życia politycznego i porządku instytucjonalnego". Właśnie z czymś takim, zdaniem Jarosława Kaczyńskiego, mieliśmy w słynny piątek, gdy poseł Michał Szczerba wszedł na mównicę sejmową z kartką z napisem #WolneMediawSejmie.
O tym, że była to próba puczu, prezes PiS powiedział w wywiadzie dla poświątecznego wydania tygodnika "wSieci".
Trzeba to nazwać wprost: to była próba puczu. Sygnały o takiej możliwej próbie przejęcia władzy docierały już do nas wcześniej. (…) To była poważna próba sparaliżowania władzy w sposób siłowy, niedemokratyczny. Czytaj więcej
Wielu internautów uznało słowa Jarosława Kaczyńskiego za niezły dowcip. Od razu podchwycili żart prezesa. A ponieważ jest tuż po Bożym Narodzeniu, to padło pytanie...
Innym przypomniało się najstarsze zdanie zapisane w języku polskim.
Jeszcze inni uznali, że ten pucz przejdzie do historii jako pucz kanapkowy.
A jeśli to nie był żart? Jeśli Jarosław Kaczyński o puczu mówił na poważnie? Oj, to by znaczyło, że wśród puczystów jest marszałek Marek Kuchciński!
A poza sprawą kanapek: gdyby Kuchciński cofnął decyzję o wykluczeniu posła Szczerby z obrad, to byłoby po puczu.
