Ełk – miasto ciche, senne, w którym raczej niewiele się dzieje. Blisko 60 tysięcy mieszkańców i całkiem niemało "kebabów", choć jedynie kilka z nich prowadzą cudzoziemcy. – Dwa właśnie zostały wyeliminowane – mówi bez ogródek jeden z mieszkańców. Czwórka Arabów otworzyła te lokale raptem dwa miesiące temu. Zostały co najmniej dwa. Jeden od lat prowadzi Turek, drugi Egipcjanin. W poniedziałek policja kazała je zamknąć.
– Powiedzieli, że sytuacja jest niebezpieczna – mówi naTemat Hesham Ghonim, właściciel baru Kleopatra. W Nowy Rok jego lokal pracował normalnie, byli goście, rozmawiali nawet o tym, co działo się przed Prince Kebab. U niego było spokojnie, dlatego w poniedziałek rano Ghonim otworzył drzwi. – Po godzinie przyjechała policja i kazała zamknąć – stwierdza.
Chwycił za nóż i ranił napastnika.
Kilka miesięcy temu u niego w lokalu też doszło do napaści, choć on nie chce o tym mówić. Zapewnia, że na ogół jest spokojnie, ma wielu znajomych Polaków i stałych gości. Czasem tylko przy weekendzie, jak ktoś sobie popije, usłyszy parę obelżywych słów. – To normalne – kwituje jednak. Kleopatrę prowadzi trzy lata.
Wspomniany napad zdarzył się w marcu. Też nie obeszło się bez noża. Według lokalnych mediów pijani mężczyźni weszli Kleopatry, wyzywali pracowników, kopali jednego z nich. Gdy wezwano policję, napastnicy zaczęli uciekać. Właśnie wtedy kopany muzułmanin chwycił za nóż i ranił napastnika.
"Nie ma dla nich żadnego zrozumienia"
Nastroje w Ełku – takie padają zewsząd zapewnienia – nigdy jednak nie były ani ksenofobiczne, ani rasistowskie. Przeciwnie, to spokojne i tolerancyjne miasto. Incydentów było niewiele, bo i samych cudzoziemców arabskiego pochodzenia w mieście jest bardzo mało.
– Ale teraz dokonano morderstwa. Tak twierdzą wszyscy i ja też. Obrona własna a wybieganie za kimś z nożem i dźganie go to coś zupełnie innego. Chłopak być może ich sprowokował, ale mogli wyjść i wybić mu zęby, a nie wymierzać mu karę śmierci. Nie ma dla nich żadnego zrozumienia – mówi nam Piotr Ruchlewicz, dyrektor portalu elk24.pl. Te emocje oddały zamieszki w mieście, oddają też komentarze w mediach. "Brawo Ełk!!! Ogniem i Mieczem tępić islam i najeźdźców !!!" albo : "Zachowanie mieszkańców Ełku WZOROWE"
Siostra prosi o spokój
21-letni Daniel mieszkał w Ełku od dwóch lat, jego siostra od trzech. Nie pracował, był zarejestrowany w Urzędzie Pracy. – Miał szóstkę rodzeństwa. Rodzina pochodzi z miejscowości Słucz koło Radziłowa w powiecie grajewskim. Tam odbędzie się pogrzeb – mówi naTemat prezydent Ełku Tomasz Andrukiewicz. Jest w stałym kontakcie z siostrą zabitego mężczyzny.
– I ona, i ja apelujemy do mieszkańców o zachowanie spokoju. Siostra Daniela bardzo o to prosiła. Wszyscy jesteśmy wzburzeni, ale niczemu to nie służy – mówi prezydent. Lokalny portal elk.wm.pl podał, że według prokuratury 21-latek był dwukrotnie karany. W 2016 roku miał sprawy za groźby i rozbój.
Mieszkali sami, bez rodzin, w tej kamienicy
W mieście mówi się o kolejnej fali zamieszek, piszą o tym lokalne media. – Chcemy normalnie żyć i pracować. Chcemy czuć się bezpiecznie. Do tej pory było u nas spokojnie – mówi prezydent.
W nocy, tuż po zabójstwie, rozmawiał z wiceministrem Jarosławem Zielińskim. Otrzymał zapewnienie, że będzie miał tyle wsparcia policji, ile będzie trzeba. I na mieście widać wzmożone patrole. Policja pojawiła się też przed kamienicą, w której mieszkała cała czwórka zatrzymanych cudzoziemców – Tunezyjczyk, Algierczycy, Marokańczyk.
– Wprowadzili się tu zupełnie niedawno, kilka miesięcy temu, gdy kamienica była świeżo po remoncie. Mieszkali razem w jednym mieszkaniu, przypuszczam, że było dwupoziomowe. Bez rodzin, sami. Można powiedzieć, że byliśmy sąsiadami – mówi nam pracownik jednej z firm, która znajduje się w tej samej kamienicy, niedaleko lokalu Prince Kebab. Wygląda przez okno i widzi policję.
– Podczas zamieszek ktoś wrzucił im coś do mieszkania, widać osmolone ściany. W ich samochodzie jest też wybita szyba. Zniszczono im też drugi lokal z kebabem – mówi. Nigdy, jak zapewnia, nie widział, by czymś prowokowali. Nie słyszał też, by ktoś zachowywał się wobec nich agresywnie, czy ich obrażał. – Tak, jakby ich nie było. Nie afiszowali się ze swoją religią – mówi.
Lokal Prince Kebab prowadzili od dwóch miesięcy, wcześniej był tu sklep z butami.
"Z pewnością zmniejszy się obrót Kebabów"
Mieszkańcy cały czas są w szoku, nie mogą uwierzyć w to, co się stało. Wiele już krążyło wersji zdarzenia. 21-letni Daniel miał rzucić do środka petardę, mówiono o jakimś zatargu w lokalu, a także o tym, że wyniósł butelkę napoju, za którą nie zapłacił, co rozwścieczyło właściciela i pracowników. Ostatecznie prokuratura utrzymała wersję, że Daniel wyniósł dwie butelki napoju, wybiegł za nim Tunezyjczyk i Algierczyk. 26-letni kucharz dwukrotnie ugodził go nożem. Dopiero wtedy znajomy Daniela rzucił petardę.
Ale tak naprawdę to nie jest ważne. Ważne jest morderstwo. – Reakcja była nieadekwatna do sytuacji i to ludzi oburza. Młodzież chce się wyszumieć, sam też kiedyś chciałem. Rozumiem ją. Może w krajach arabskich jest kara śmierci za coś takiego, ale nie u nas. Zamordowali naszego rodaka! – mówi Piotr Ruchlewicz. Przewiduje, że dla barów z kebabem w Ełku nie będzie teraz dobrego czasu. – Z pewnością zmniejszy się ich obrót. Ja przynajmniej już bym do nich nie poszedł – zastrzega.
Hesham Ghonim jest w Polsce od 7 lat, wcześniej pracował m.in. w Warszawie. Dlaczego postanowił otworzyć lokal akurat w Ełku? – Spodobało mi się, gdy przyjechałem tu pierwszy raz. Jest ładne jezioro. I mam tu znajomych, Polaków – odpowiada.